Gamer Lifestyle r.

Kiedyś to było – Age of War

Od ostatniego "Kiedyś to było" minęło już trochę czasu, więc czas wrzucić coś, abyście nie zapomnieli o tej serii. Dzisiaj na warsztat wezmę grę o nazwie Age of War, czyli jedną z tych gier, w które grało się na lekcjach informatyki w podstawówce czy też po prostu z nudów, a wszystko to za pośrednictwem przeglądarki internetowej.

Ale zanim zacznę artykuł, przypomnę Wam o poprzednich wpisach z serii “Kiedyś to było”.

No to zapraszam do lektury…

Warto zacząć od tego, że Age of War posiada dwie części. Osobiście bardziej podobała mi się ta druga, ale nie o gustach zamierzam tutaj dyskutować. W obie te gry mogliśmy grać przez przeglądarkę na wielu różnych portalach, chociaż najpopularniejszym (chyba) była wtedy giercownia lub gry.pl. Teraz zapewne większość z Was nie bawi się w granie w gry na przeglądarkę, aczkolwiek jeśli ktoś ma młodsze rodzeństwo, to być może widzi czasami taką sytuację.

Age of War to gra, w której jedynym celem było zniszczenie wrogiej bazy. W tym celu wykorzystywaliśmy wojowników, wzmocnienia budowli (o tym za chwilę) oraz umiejętności, które z czasem były coraz silniejsze. W pierwszej części gry akcja toczyła się od epoki kamienia łupanego, przez nowożytność, aż po nowoczesne technologie, których nawet nie ma w naszym świecie. Kto wie… Może kiedyś będą? Tak jak wspominałem, musieliśmy zniszczyć wrogą twierdzę. Za pomocą złota rekrutowaliśmy wojowników z przeróżnych epok. Przeważnie było ich tylko kilku, a każdy charakteryzował się czymś innym. Przykładowo jednostka z bronią dystansową powinna zostać wypuszczana za jednostką walczącą wręcz. W ten sposób mogliśmy podwoić swój DMG i takie dwie jednostki starczały nam na wiele dłużej, niż gdybyśmy wypuścili dajmy na to dwóch wojowników walczących bronią białą.

Prócz rekrutowania armii i powolnego niszczenia wroga musieliśmy skupić się, by i nasza baza była dobrze chroniona. W tym celu należało zakupić dodatkowe piętro na broń defensywną, a następnie samą broń. Gdy tylko wróg zbliżał się do bram, nasze działa uaktywniały się i biły z całych sił, byleby tylko odeprzeć atak. Tak też mogliśmy łatwo farmić golda, jeśli byliśmy jedną epokę wyżej niż wróg.

Aby piąć się wyżej w technologii i zdobywać coraz to lepszych wojowników, należało zdobywać doświadczenie. Te otrzymywaliśmy za zabijanie wrogich jednostek. Doświadczeniem mogliśmy albo wykupić nową epokę, albo użyć specjalnej umiejętności, która zabijała wszystkich wrogich wojowników na linii. A przynajmniej starała się to zrobić…

Walka

No dobra, ale jak wyglądała sama walka? Mogliśmy wysłać maksymalnie 10 jednostek na raz w linii, tak samo wróg. W ten sposób w jednej linii ustawiali się wojownicy i rozpoczynała się bitwa. Naszym celem było przepchnąć “granicę”, która nas dzieliła, stanąć pod murami wrogiej twierdzy i ją zniszczyć. Zadanie to nie było tak łatwe, a momentami mogliśmy nawet utknąć w takiej sytuacji, gdzie pod mury wroga nie dało się zbliżyć. Wtedy pozostał jedynie reset gry.

ŹRÓDŁO GRAFIKI – MAXGAMES.COM

Najprostszą taktyką, aby wygrać na praktycznie każdym poziomie trudności, było odczekanie do epoki, w której były dostępne armaty, a następnie spawnowanie ich, ile się tylko dało. Chodzi mi tutaj oczywiście o Age of War 2, w jedynce czegoś takiego nie było, ale za to najlepsze działa ochronne w ostatniej epoce potrafiły dosięgnąć bazy wroga. Wystarczyło wysyłać po jednej jednostce w odpowiednie miejsce, by linia strzału dział była ciągle ustawiona w tym samym miejscu, a mecz mógł wygrać się praktycznie sam.

Upgrade’y

W drugiej części gry zostały dodane talenty, które rozwijaliśmy za pomocą złota. Zwiększały one nasze obrażenia, obronę itp. Niewątpliwie warto było inwestować w upgrade’y, ponieważ dzięki temu jedna jednostka mogła przetrwać atak nawet trzech wrogów. Prościej mówiąc – pieniądze w pewnym momencie się zwracały.

Chciałbym zrobić dłuższy wywód o tej grze, ale po prostu trudno mi ją opisać bardziej. Dlaczego? Nie zapominajmy, że jest to gra na przeglądarkę, więc nie jest ona jakoś specjalnie rozbudowana, jej celem jest dostarczenie rozrywki na praktycznie jedną godzinę (lub więcej, jeżeli chcemy grać kilka razy mecz). Za dużo mechanik tutaj nie było do opisywania. Gra była jedną z lepszych gier dzieciństwa wielu osób, które teraz mają około 18 lat, to raczej niewątpliwe.

No dobra, to by było na tyle… Jeżeli są jakieś specjalne życzenia co do tego, co byście chcieli, abym opisał w kolejnym “Kiedyś to było”, to oczywiście zapraszam na dół do sekcji komentarzy. Heja!