Game Over r.

Co leak Xbox Series S ma wspólnego z LoL-em?

Od lat informujemy Was o najnowszych leakach z League of Legends. W ciągu ostatnich paru tygodni pojawiło się o wiele więcej niż normalnie tych, które sprawdzają się z niemal stuprocentową skutecznością. Niedawno swego rodzaju wtopę z Xbox Series S zaliczył Microsoft. Uświadomiło mi to pewne podobieństwo z leakami League of Legends...

Xbox Series X vs PlayStation 5 vs Xbox Series S

Mem, który zyskuje popularność za sprawą premiery S-ki.
Porównanie wyglądu next-genowych konsol: Xbox Series X (jako minilodówka), PlayStation 5 (jako router) i Xbox Series S (jako głośnik).

Leaki były i będą

To ważny element marketingu League of Legends

How2Play istnieje tak długo, jak istnieje samo League of Legends. Zaczynając od małego bloga w 2009 roku, a kończąc na wejściu do top 1000 stron w Polsce, widzieliśmy tysiące leaków, jak i również ich skutki. Jedne napędzały ciekawość, a inne sprawiały, że postać przestawała być interesująca.

Zaryzykuję stwierdzeniem, że każdy leak, który nie był kontrolowany przez Riot, w mojej opinii jedynie pogorszył nasze zdanie o bohaterach.

Dlaczego tak jest? Świetnym tego przykładem są… Pokémony. Zeszłoroczny leak Pokédexu ze Sword and Shield pokazał zarówno wszystkie stworki, których się spodziewaliśmy, jak i te, których… już nie musieliśmy się spodziewać. Wiele z (jeszcze nieuzasadnionych) decyzji wobec wydanych Pokémonów poróżniło fanbase gry. Dla graczy to było jak pójście do kina, znając wcześniej zakończenie filmu (nie takie, jak przed seansem Avengers: Infinity War – raczej Civil War).

Leak jest narzędziem marketingowym wykorzystywanym przez firmy. Osoby, które wydają kontrolowane wycieki, specjalizują się w prezentowaniu informacji, czego nie można powiedzieć o ludziach, którzy chcą jak najszybciej podzielić się daną informacją z resztą społeczności. Leak trzeba umieć odpowiednio przekazać. Zasada pierwszego wrażenia jest obecna także w grach.

Jhin – odpowiednia doza leaków i oficjalnych informacji

Ujawnienie Jhina jest bezsprzecznie uznawane za najlepszą premierę postaci z League of Legends. O bohaterze wiedzieliśmy tylko tyle, ile Riot nam na to pozwalał. Pod koniec 2015 roku na oficjalnej stronie gry portrety wybranych bohaterów zmieniły się w animowane gify. Najlepiej zapamiętany został portret Sony. Absolutnie każdego dnia gracze publikowali zupełnie autorskie teorie spiskowe dotyczące bohatera, który w plikach gry miał nazwę “Deadeye“.

Warto tu wspomnieć, że leaki Jhina szły w parze z oficjalnymi informacjami. Gdy tylko ktoś “ujawnił” jego umiejętności (co okazywało się nieprawdą), zaraz pojawiała się jakaś oficjalna grafika (patrz niżej). Zapowiedź Jhina trwała łącznie kilka tygodni. Dzięki temu wierzyliśmy w większość informacji, które o nim dostawaliśmy – łatwo nakręcaliśmy się na nowe teorie spiskowe i tworzyliśmy własne.

Co łączyło Vi, Zeda, Garena i Sonę? Jakie mogli mieć powiązania z Jhinem? Na naszych grupach na Fb znalazły się dziesiątki znawców lore gry, którzy sugerowali, że każda z tych postaci jest osierocona. Deadeye to morderca sierot? Psychopata? A może wszyscy z nich działali w jednym gangu?

Moją absolutnie ulubioną teorią dotyczącą nowego bohatera był jego pierwszy zwiastun: grafiki z Zedem, którego hełm został przebity na wylot. Jeden z naszych czytelników zasugerował, że nowy bohater “przypomina Zeda”. Tę śmiałą teorię wspominałem jeszcze w trakcie matur. LUDZIE, ON PRZYPOMINA ZEDA!

Postacie zabite przez leaki

Pierwszym przykładem, który od razu nasuwa mi się na myśl, jest Yuumi. Bohaterkę ujawnił streamer Nasteey, którego lepiej opisaliśmy w poprzednim z artykułów. Nie była to ani pierwsza, ani ostatnia wtopa ze strony oficjalnego partnera League (LPP). Sam w sobie leak był w rzeczywistości przedwcześnie opublikowanym filmem na YT.

“Nie pasuje do League!”, “jak Riot chce osadzić koty w Lidze?”, “akysz!” to tylko parę z bardziej pozytywnych komentarzy na temat nowej bohaterki. Czar zapowiadanego “klasycznego maga enchantera” prysł, a zamiast wypełniającej pewną niszę drugiej Lulu i Nami otrzymaliśmy kota, który wysoko plasuje się w statystykach najbardziej irytujących postaci w grze.

Fenomen Streamiebr. Leaki bez konsekwencji

Gdy czytacie o “leaku od brazylijskiej streamerki”, wiecie, że pochodzi od Streamiebr.

Jak na razie każdy z jej leaków sprawdził się w stu procentach. Ujawniła w ten sposób Samirę, Seraphine (w tym jej dołączenie do K/DA), a także parę innych rzeczy. Można powiedzieć, że od dwóch miesięcy Streamiebr bez żadnych konsekwencji pisze o tym, co będzie się działo w grze. Za przedwczesną publikację filmiku z Yuumi streamer Nasteey wyleciał z programu partnerskiego League, choć wcale nie ujawnił aż tak dużo. Kary spotkały też innego youtubera, Professora Akali. W ten sam sposób współpracę z Riotem zakończyli także inni streamerzy. Nasza podpisana umowa o zachowaniu poufności z Riotem pod dużą karą nie pozwala nam ujawniać rzeczy, które nie pojawiły się nigdzie indziej w Internecie.

Pomyślicie, że zrobiła to dla popularności? Skończy się tak szybko, jak tylko przestanie rozdawać ludziom informacje, dla których jest w ogóle subskrybowana pewnie przez niemałą część swoich widzów. To co to za popularność?

Niestety, nie mogę znaleźć tego posta na r/leagueoflegends – prawdopodobnie podzielił los gorliwego automoderatora, jak w większości innych wpisów. Redditor słusznie zauważył, że hype spowodowany leakiem Seraphine sprawił, że w dniu wydania Samiry gracze pytali się, dlaczego przyszła członkini K/DA nie jest jeszcze dostępna. Zwrócił też uwagę na to, że jest mu przykro, gdy “nowa, lepsza Sivir” o ciekawych mechanikach zostaje zupełnie przyćmiona przehajpowaną bohaterką, której skillset już jest nazywany “nieciekawym”.

Legenda leaków: WhyRenektonWhy

Streamiebr nie powtórzy jednak fenomenu, jakim był WhyRenektonWhy, legendarny były pracownik Riot Games, który stał za dziesiątkami leaków, ujawniając je jeszcze przynajmniej rok po tym, jak został zwolniony z firmy. Jego wycieki realizowały się na przestrzeni kilku lat gry. Dzięki niemu poznaliśmy Ao Shina. To on ujawnił VU Poppy, Shaco czy VGU Warwicka, Nunu i Willumpa. Był odpowiedzialny za pierwszy leak “hipermobilnego AD Carry”, jakim była Kalista. Dark Star Varus, jeszcze pod nazwą Void Varus, to również jego leak.

W leakach youtuberzy omawiają umiejętności, których często nie znają. Zamiast nic nie mówić lepiej powiedzieć coś więcej, prawda? Przed wydaniem Senny jeden z wycieków mówił o tym, że za celem objętym ultem tworzy się lustro, które odbija trafione umiejętności – dziś wiemy, że zostało to wymyślone przez osobę, która widziała jedynie cinematic zwiastujący postać. Nieładnie.

Po jej zapowiedzi nie było lepiej. Niedługo później ujawniony zostały filmy z jej umiejętnościami. Nawet nie wiedzieliśmy, co dokładnie Riot chciał osiągnąć jej wydaniem (jakie luki zapełnić, do jakich graczy skierować postać), a zobaczyliśmy coś, czego nie powinniśmy przedwcześnie widzieć. Leaker osiągnął swój sukces – Senna sprawiła gorsze pierwsze wrażenie niż powinna.

Źródło: Antyweb

Xbox Series S: leak, ale zabójca hype’u

„Wydajność następnej generacji w najmniejszym Xboksie, jaki powstał”
– zapowiedź Xbox Series S.

Wydaniu absolutnie każdej większej konsoli towarzyszy olbrzymia, proporcjonalna akcja marketingowa. Hype jest wręcz niewyobrażalny, jak na szczątkową ilość informacji, które otrzymujemy.

Zastanawiasz się, czemu oceniasz PlayStation 5 lepiej od Xboxa Series X? PS5 zaliczyło o wiele mniej wtop marketingowych. Ewentualnie mimo wszystko wolisz jego konkurenta. Jeśli tak – jak Ty to robisz?

Leak najnowszej konsoli Microsoftu sprawił, że jedyne, co chcę powiedzieć na jej temat, to “aha”. Pomimo tego, że o Xbox Series S usłyszeliśmy przy okazji paru poprzednich leaków, dzięki którym dowiedzieliśmy się, że Microsoft w ogóle planuje taką konsolę po Xbox Series X. Białe pudełko pod nazwą “Project Lockhart” poznaliśmy, jeszcze zanim firma oficjalnie wypowiedziała się o jego istnieniu.

Przy okazji wiemy, że będzie to najtańsza next-genowa konsola na rynku. Cena Xbox Series S to 299 dolarów, czyli nieco ponad 1100 zł. Dla porównania używany PS4 Pro da się dorwać nawet w okolicach 900 zł. Będzie to jednak konsola bez fizycznego napędu – zagramy tylko w wersje cyfrowe gier.

Internet został zalany hejtem i memami porównującymi wygląd nowego Xklocka do lodówki, kuchenki turystycznej czy głośnika z restauracji drive-thru. Nie ma rozmów z developerami – są wątki o rozczarowaniach, w których ludzie coraz bardziej nakręcają się na kolejne defekty konsoli. Nie chcę jej oceniać, jednak pamiętajmy, że zaprezentowana konsola ma być z założenia słabszą i tańszą wersją Xbox Series X. Widziałem już dziesiątki autorskich sugestii, co Microsoft mógł zrobić lepiej – oryginalną konsolę o wiele rzadziej. To błąd.

Autor: Marcin Miłosz