Sprzęt Gamingowy r.

[Premierowa recenzja] SteelSeries Rival 600 – kocham tę myszkę i dlaczego Ty też powinieneś!

Czas na kolejną premierową recenzję - dzisiaj najnowszej myszki z oferty jednego z najlepszych producentów, czyli SteelSeries Rival 600! Jak sprawdzi się ona na tle innych myszek z segmentu "premium"?

Unboxing

Trzeba to powiedzieć szczerze – to jedna z pierwszych premierowych recenzji, która wychodzi wraz z rozpoczęciem się przedsprzedaży Rivala 600. Właśnie… bo dzisiaj mowa o myszce, która jest tak jakby pomiędzy modelem 500 (którego recenzowałem chwilę temu –klik-) a modelem z ekranem, czyli 700.

Rivalowi 600 bliżej jest do modelu 700 ze względu na jego dość agresywny wygląd, kształt, który może przypominać fuzję Rivala 310 i 700, świetnie podświetlenie (o którym będę pisać poniżej), no i sensor. Dwa sensory. Tak, możemy znaleźć tutaj dwa sensory, które działają jednocześnie – ale nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość; najpierw czas na coś standardowego, czyli:

Budowa i jakość wykonania

Propsuję tę myszkę. Chyba tylko tyle powinno tutaj wystarczyć – Rival 600 jest po prostu bardzo dobrze wykonany i trudno się do czegoś przyczepić. Mamy silikonowe boki – nie, nie są to te silikonowe, które mogliśmy zobaczyć w serii 310, tutaj wypadają one dość ciekawie i łączą się bardzo dobrze z kształtem myszki. Właśnie, kształt tutaj także jest naprawdę dobry! Rival 600 wydaje się stworzony dla graczy, którzy preferują szybkie gry typu CS:GO, BF1 czy PUGB, ponieważ budowa pozwala na bardzo szybkie i dokładne przemieszczanie się myszki po naszej podkładce.

Ale oczywiście nigdy nie jest idealnie, prawda? Cóż, tym razem przyszedł czas na to, że gumowe boki się naprawdę “palcują”, tak jak i cała myszka – uwierzcie mi, próby zrobienia dobrego zdjęcia często kończyły się kolejnymi podejściami z wacikami czy ściereczką, aby “zetrzeć te dwa paprochy” czy “wytrzeć tę plamkę”. Anyway, jest to naprawdę mała pierdoła dla większości z Was, więc nie powinno to Wam przeszkadzać.

Propsuję także jeszcze jedną rzecz, czyli użyte ślizgacze, które umożliwiają grę bez przeszkód na większości podkładek. Trzeba pamiętać o tym, że nawet tak mała rzecz może pogorszyć odczucia podczas grania czy zwykłego korzystania z myszki.

Przyciski są standardowo… dobre! Nie ma tutaj żadnych problemów; nie są one przytwierdzone do samego “body” myszki – tzn. główne dwa przyciski oraz skorupy. Trudno opisać nawet tak prozaiczny element jak budowa myszki – cóż, dodaje jej to smaczku.

Wymiary

 

 

Czekajcie… czy to są dwa sensory?

Te te… dwa otwory na dole – tak, to są dwa sensory. Nie jeden, ale aż dwa. W każdej myszce możemy spotkać tylko jeden – to po co mi tutaj dwa?!

Czas na wytłumaczenie tego wszystkiego. Tutaj macie chyba to najlepiej wyjaśnione:

Ale…

Tak w dużym skrócie chodzi tutaj o możliwość analizowania tego, czy i jak wysoko podnieśliśmy myszkę, co pozwala m.in. prosom czy graczom CS:GO (ogólnie gier FPS i tych, w których szybka reakcja jest najważniejsza) wykonywać najróżniejsze ruchy przy małej czułości.

Wiecie, prosi bardzo często podnoszą swoje myszki, aby je przestawić – i po to (w bardzo dużym skrócie) jest ten drugi sensor.

A co z tym pierwszym? W sumie rozpisałem się o tym “drugim”, więc może czas na paragraf o pierwszym, który jest chyba odrobinę ważniejszy.

TrueMove3+

Wdech – jest to ten sam sensor co w przypadku Rivala/Senseia 310; nie jest to zła rzecz, ponieważ jest on po prostu świetny i trudno jest znaleźć coś, co mogłoby przebić jego wyniki – idealny tracking, 12000 DPI (ktokolwiek kiedykolwiek ustawił sobie chociaż 2/3 tej wartości?), 0 opóźnień. Kurczę, nic, tylko brać! Więcej moich odczuć dotyczących tego sensora możecie przeczytać w starszych testach myszek z serii 310 (czuję się dziwnie, kiedy myślę, że to było tak dawno temu ;-; ):

Trzeba szczerze powiedzieć, że wraz z dodatkowym sensorem jakiekolwiek korzystanie z tej myszki wydaje się po prostu boskim uczuciem – niczego nie mogę tutaj zarzucić, warto jest spróbować cokolwiek porobić, korzystając z tej myszki lub jej tańszych (i trochę starszych) braci.

I coś naprawdę ciekawego – procesor!

W dzisiejszych czasach procesor w myszce nie jest już czymś tak przełomowym, ale zawsze to naprawdę ciekawy i przydatny dodatek, który na pewno może zwiększyć użyteczność naszego sprzętu.

Mamy tutaj 32-bitowy procesor ARM, który pozwala zachować ustawienia CPI (/DPI, tłumaczyłem to wcześniej), lift-off i resztę możliwych ustawień – co jest świetne dla graczy, którzy lubią mieć własny sprzęt na jakiejś imprezie czy LAN-ie… właśnie! IEM się zbliża, zgadnijcie, kogo będziecie mogli tam spotkać (ekhm).

Podświetlenie – jest lepiej niż dobrze

Chyba mówiłem już wielokrotnie, że kocham SteelSeries Engine 3 – tutaj nie ma żadnego odstępstwa, ale o tym za chwilę. Najpierw zobaczmy, co oferuje nam Rival 600 w kwestii podświetlenia, bo jest tego masa.

Mamy tyyyyle efektów, że chyba lepiej będzie po prostu je pokazać – zobaczcie, jak dobrze to wygląda!

Podświetlenie stoi na najwyższym poziomie; kolory są niesamowicie nasycone i wyglądają po prostu kosmicznie, kiedy mamy ustawiony customowy preset tylko pod nasze preferencje. Chcemy mieć 6 różnych efektów, które zmieniają się co 2 sekundy? Proszę bardzo! Ale chodzi tutaj też o możliwość swobodnego dostosowania się pod każdego gracza.

I tak, można wyłączyć podświetlenie (jeżeli oczywiście ktokolwiek chciałby to zrobić).

Oprogramowanie – SteelSeries Engine 3

Standardowo SteelSeries nie zawodzi na tym polu – opcji jest multum i nie sposób się tutaj zgubić; możemy zmienić dosłownie wszystko:

  • czułość DPI;
  • lift distance (tzn. na jakiej wysokości myszka wykryje, że ją podnieśliśmy);
  • akceleracja/deakceleracja;
  • polling rate;
  • możliwość kompletnej zmiany tego, do czego służą dane przyciski;
  • konfigurator makro…

SERIO, JEST TEGO TAK DUŻO; dodatkowo mamy ustawienia podświetlenia, które są po prostu świetnie i pozwalają na osiągnięcie naprawdę świetnych wyników.

Wiecie co? Czas na podpunkt, który może być całkiem ciekawy dla graczy, którzy lubią lżejsze lub cięższe myszki. Dziwnie to brzmi? Ponieważ chodzi tutaj o…

System odważników – czyli coś naprawdę przemyślanego

Wiecie, większość high-endowych myszek ma jakiś system zmiany wagi – często występuje to w formie tzw. magazynku rewolweru (nie jestem w stanie przypomnieć sobie normalnej nazwy).

W tym przypadku mamy coś zgoła innego, ponieważ SteelSeries wprowadził dość ciekawy system, który pozwala na swobodne dostosowanie myszki do naszych potrzeb. Cóż, nie jest to zwykły magazynek, a coś, co pozwala na dowolne ustawienie takowej myszki pod nasze preferencje.

Ale o co chodzi?

Już wyjaśniam – normalnie możemy wyjąć magazynek, włożyć (lub wyjąć) z niego odważniki i mieć po prostu lżejszą myszkę. W przypadku Rivala 600 działa to inaczej:

Po każdej stronie mamy 4 miejsca na 4 odważniki, które możemy swobodnie ustawić odpowiednio do naszych preferencji:

  • Chcemy mieć myszkę trochę cięższą bliżej jej przodu? Nic trudnego!
  • A może coś w rodzaju “chcę mieć cięższą lewą stronę”? Też da się zrobić!

Mamy naprawdę dużo możliwych konfiguracji, co wraz z naprawdę świetnie wyglądającymi odważnikami daje piorunujący efekt!

Myszkę możemy dociążyć o całe 32 gramy, przez co może ona ważyć nawet 128 gramów – niezła różnica, prawda? Więc większość graczy będzie chciała coś pomiędzy 96 a 128 g – i każdy spokojnie może dopasować to pod swoje preferencje.

Jest to naprawdę dobry system – i bynajmniej nie przez to, że działa; pozwala on na niesamowitą dowolność i dostosowanie się do użytkownika. Propsuję bardzo.

I jeszcze standardowy podpunkt:

Drobnostki

  • Kabel bez oplotu – brakuje mi tego bardzo w myszkach od SteelSeries.
  • Mówiłem, że się bardzo palcuje?
  • Kabel jest dość długi, ma 2 metry.
  • Przełączniki SS-a, które mają wytrzymać 60 mln klików.

Podsumowanie

Naprawdę zakochałem się w tej myszce – dosłownie mamy tutaj wszystko, czego dusza zapragnie; no, może oprócz wymiennych boków, które zmieniałyby coś (coś a’la ostatnia Naga). To pewnie zdarzy się przy możliwej kontynuacji Rivala 500.

Korzystanie z tego sprzętu teraz przychodzi mi niesamowicie naturalnie i jest po prostu przyjemne – możliwości przy Rivalu 600 są prawie nieograniczone. Kształt jest prawie idealny, pasuje pod większość popularnych chwytów, materiały są po prostu świetne; dawno nie miałem styczności z tak dobrym sensorem, który jest idealny do wszystkich gier – LoL, CS:GO, Cywilizacja, PUBG. Nie ma gry, która sprawiałaby mi problemy, tzn. nie mógłbym w nią grać tą myszką.

Mamy tutaj przykład myszki, która jest prawie idealna do wszystkiego – no, może brakuje tutaj kilku przycisków więcej z boku dla graczy MMO/kogoś, kto kocha marka/hardcore’owego gracza LoL-a, który musi mieć wszystko zbindowane na myszce, ale to jest po prostu czepianie się.

Podświetlenie kocham z całego serca, stoi na równi z Roccatem Kone Aimo (porównanie incomming?), a nawet jest lepsze… czyli najlepsze podświetlenie na rynku? Mógłbym to powiedzieć, aczkolwiek czekam, aż Razer przyśle swoją paczuszkę (kiedyś), więc w tym momencie SteelSeries Rival 600 jest na podium.

Można byłoby jedynie się przyczepić do tego, że myszka lubi się odrobinę palcować oraz że mamy tutaj kabel bez oplotu – ale to są już pierdoły.

Ogólnie jeszcze słowo o cenie, czyli 379 złotych premium – auć; aczkolwiek za tę kwotę otrzymujemy myszkę pozbawioną wad, która będzie sprawdzać się w każdej grze. Rival 600 jest myszką kompletną i gdyby nie cena, to otrzymałby 11/10, ale przez tę srogą cenę:

Ocena: +9/10