League of Legends r.

Koreańscy prosi cheatują

Korea słynie z wysokiego poziomu gry, który często wręcz determinuje to, jak będziesz postrzegany w społeczeństwie. Trudno więc uniknąć tego, że niektórzy za wszelką cenę będą próbowali wspinać się w drabince...

Niedawno pisaliśmy o błędzie związanym z Corrupting Potion (klik!). Potem – jak się okazało – Riot zapowiedział bany za wykorzystywanie tego buga (klik!). Co jednak ciekawe – fala blokowania kont zalała głównie serwery koreańskie, a nie inne, co może wskazywać na to, że to właśnie tam problem ten osiąga apogeum. Poza Koreą były to naprawdę pojedyncze przypadki i to często wynikające z niewiedzy graczy, a nie z zamierzonego wykorzystywania buga do własnych celów. Inaczej jednak miała się rzecz na wspomnianym azjatyckim serwerze… Ludzie nawet tam flejmili, jeśli przegrałeś linię, a nie wykorzystałeś błędu! To zwykła konkurencja czy już chora rywalizacja?

Niestety – to nie pojedynczy przykład. Oszukiwanie w Korei jest notoryczne…

Zaskryptowane LCS-y

Kojarzycie gracza o nicku Kyahaha? Uczestniczył on niegdyś w LCS-ach, był nawet w zespole z Fakerem, a także stał się jednym z popularniejszych streamerów w Korei Południowej. Niestety – został oskarżony o skryptowanie i/lub używanie LoLHelpera – nawet podczas streamów. Podejrzewano go o to już wcześniej, jednak dopiero po pewnym czasie pojawiły się konkretne dowody. Oto jeden z nich:

0nLoZ9g

Przyjrzyjcie się kursorowi na skalniaku – znajduje się on dokładnie w tym samym jego miejscu nawet wtedy, gdy stwór zostaje odepchnięty. Podobnie wygląda to tutaj, gdy Alistar się flashuje:

QBrOUTZ

 

Kursor zdaje się być zablokowany na byku, bo podążył za nim w 0.08 sekundy!

Przeanalizowano także jedną z jego gier, klatka po klatce. Okazało się, że Kyahaha atakował Evelynn co każde 3-5 klatek (w większości 4) i klikał PPM 19 razy w ciągu 3.29 sekundy. Oznacza to, że musiałby wykonać 6 kliknięć w ciągu 1 sekundy. 1 kliknięcie zajęłoby 0.173 sekundy. To w ogóle możliwe? Dla porównania, możecie skorzystać z tej strony: klik! Weźcie jednak pod uwagę, że kliknięcia w grze muszą być wycelowane w o wiele mniejszy, konkretny punkt – często ruchomy.

Skrypty wszędzie!

W Korei znalezienie narzędzi do skryptowania i oszukiwania w LoL-u jest banalnie proste i zajmie dosłownie minutę – wystarczy wpisać dowolne zapytanie w Google, powstaje wręcz mnóstwo poradników, z czego korzystać, aby Riot tego nie wykrył. Nie polecam jednak próbować – kłamstwo ma krótkie nogi i zawsze jakoś wychodzi (przykładu nie trzeba daleko szukać – wystarczy spojrzeć akapit wyżej).

Ponadto, źródłem jest nie tylko Internet – wystarczy przejść się do kafejki internetowej. Łatwo spotkać tam osoby, które wcale nie tak drogo sprzedają sprawdzone skrypty – a ich szczególnym celem są najmłodsi gracze, w końcu bardzo zwracają oni uwagę na to, jak postrzegają ich koledzy. Co ciekawe – również sprzedający nie są wiele starsi – często to nawet uczniowie liceum!

To może ban od Riotu?

Ponieważ skrypty są tak łatwo dostępne, nikogo nie zdziwi fakt, że łatwo spotkać ich użytkowników na wyższych dywizjach. Przykład? Nemesis Kalista. (Możecie kojarzyć tę osobę ze słynnej quadry Kog’Mawem – widoczna na filmiku niżej). No dobra, ale to oczywiste – w czym więc problem? Otóż: gracz ten znajdował się na szczytach rankingowych przez ponad 40 dni, zanim dostał bana.

Naturalnie, Nemesis nie przyznawał się do skryptowania – usiłował nawet udowodnić swoją niewinność, nagrywając swoje dłonie podczas gry, jednak ostatecznie znaleziono jego nazwę przywoływacza na stronie służącej do skryptowania (de facto aktywnej podczas nagrania, na którym widoczne były ręce).

Uprzedzam, że korzystanie ze strony obecnie grozi łatwym banem i jest niezgodne z regulaminem League of Legends. W żaden sposób nie zachęcam do używania skryptów.
Uprzedzam, że korzystanie ze strony obecnie grozi łatwym banem i jest niezgodne z regulaminem League of Legends. W żaden sposób nie zachęcam do używania skryptów.

Po tym zdarzeniu Nemesis nawet napisał post, w którym się do wszystkiego przyznał, jednak został on nagle usunięty, a sam gracz zaprzestał używania konta, na którym wykorzystywał skrypty. Myślano, że powodem jest ban, jednak wcale nie zablokowano mu dostępu do gry. Z czasem wrócił on na stare śmieci i nadal gra, zapewne wciąż korzystając z nielegalnych pomocy (patrząc po statystykach i stylu gry).

Inny przywoływacz to Bronzehelper, który znajdował się w top 10 Challengera, a przez bardzo długi czas nie dostał nawet ostrzeżenia – mimo znaczącego nicku i specyficznego stylu gry. Dość otwarcie pisał o używaniu hacków, wykorzystywał je podczas streamów, a i tak radośnie podbijał challengerowe Pola Sprawiedliwości. Kiedy dostał bana, stworzył nowe konto, które już znajduje się w Diamencie, a Bronzehelper nadal streamuje, mając widownię w liczbie około 3000 fanów.

PCbang

Żeby nieco uświadomić Wam wagę problemu – wszystkie powyższe przykłady pochodzą z około ostatniego miesiąca – a jest ich wiele, wiele więcej. I choć jest to oczywiste, Riot zdaje się nic z tym nie robić. Gracze prosili nawet o oficjalną odpowiedź w tej kwestii, jednak doczekali się tylko regułki od… bota – ot, polityka firmy i prywatności, nie mogą udostępniać danych i tak dalej.

Warto zwrócić też uwagę na post LastShadowa na Twitterze:

 

Źródło

[latest_posts category=”leagueoflegends” count=”9″]