r.

Podsumowanie EU LCS – Tydzień 8 Dzień 2

Już niedługo koniec sezonu letniego, a przed nami Mistrzostwa Świata. Wczorajsze mecze trochę rozjaśniły sytuację w europejskim rankingu drużyn.

Giants – Roccat

Kolejna zła gra Giants. Werlyb na początku pokazywał oznaki powrotu do dawnej formy. Stał się znany jako toplane carry przez Jaxa, splitpushera. Później rolę gwiazdy w GIA przejął Pepiinero. W tym spotkaniu Werlyb wybrał Shyvanę, a splitpush szedł mu całkiem nieźle…

A potem nadeszły teamfighty. GIA jest nieskoordynowane, niezgodne, niespójne i to widać od razu. Poza tym bardzo nie podobał mi się Adryh, który najpierw uciekał od teamfightu, który z jego pomocą mógłby być wygrany, a potem agresywnie flashował w stronę drużyny przeciwnej i dawał się łapać poza pozycją.

Poza tym podobała mi się kompozycja Roccatu – otoczony tankami Kog’Maw, a na wszelki wypadek dobrze skalujący się Viktor i agresywna Rek’Sai. Wygrali, propsy.

MVP – Raczej nukeduck ze względu na 100% udziału w zabójstwach, ale dobrze zagrał też Steve.

CW – H2K

Nie sądziłam, że napiszę wiele o tym meczu, bo przecież H2K jest topową drużyną, a CW zmaga się z transferami, wewnętrznymi problemami i widmem autorelegacji. A jednak!

Chociaż H2K próbowało powrócić kilka razy, to jednak Copenhagen Wolves wygrało. Respekt należy się chyba przede wszystkim je suis kaas, ale drużyna jako całość zagrała dobrze. Mieli ciekawe champy (Irelia mid, Elise jungle, wielki powrót!). Ogółem jak dla mnie bardzo wielki zawód – H2K nie powinno przegrać z taką drużyną. Ale cóż, zdarza się. Wiem na pewno, że nie zostaliby pokonani w bo3 ani bo5, a bo1 … No, nie liczy się tak bardzo.

MVP – brawa dla je suis kaas, świetny występ na Threshu.

Origen – SK

Cóż, chyba nie jest zaskoczeniem, że OG wygrało. Dobra drużyna, na dodatek wybrali postacie, na których czują się komfortowo. Szczególnie Soaz – znów dał piękny popis na Rumble.

Przyznaję, że SK popisało się we wczesnych fazach gry. Dobrze podziałał ich support Shen. Problem jest taki, że mimo tego wciąż daleko im do Origen. Dobra kontrola gry i obiektów OG.

MVP – Niels. Bestia! Zwłaszcza w porównaniu z CandyPandą, który jako Kog’Maw zadał więcej obrażeń pasywem niż autoatakami.

Elements – Fnatic

FNC znalazło dla Huniego kolejnego bohatera. Wczoraj Riven, dziś mamy Jarvana IV!

Na początku niesamowita akcja Fnatic przy smoku. Ryzykowna, nawet bardzo, ale świetnie pokazała ich zgranie. Ale gra była wyrównana przez bardzo długi czas. Tu Fnatic kogoś łapie, tam Froggen robi za snajpera. Huniemu nie szło na J4 zbyt dobrze… Do czasu. Około 30 minuty jego agresja zapewniła Fnatic dwie wieże, inhibitor, smoka, zabójstwa, a przede wszystkim – solidną przewagę w złocie. Zamknęli grę kilka minut później.

I pod tym względem FNC jest niesamowite. Potrafią zmienić równą grę w miazgę przez dosłownie 5 minut. Nie wybaczają błędów. Godnych przeciwników znajdą dopiero na scenie międzynarodowej.

MVP – Rekkles jak dla mnie. Poza dobrym występem to również za zmianę, która w nim zaszła. Jest dużo bardziej agresywny, a przy tym zachował niesamowitą mechanikę.

UOL – GMB

Oto i perełka! Runeglaive-smite + Ząb Nashora Orianna kontra AP/AD Critplank!

Cóż, zwycięsko wyszła z tego Orianna, którą zagrał PowerOfEvil. UOL wyrobiło sobie solidną przewagę dopiero około 30 minuty, chociaż prowadzili przez większość gry. Wszystko zwieńczyli pentakillem dla PowerOfEvil, więc spodziewajcie się od teraz bardzo dużo Orianny ze smite w soloQ.

Smuci fakt, że Gambit wciąż skłania się ku Lucianowi. Zadziałał raz – niekoniecznie zadziała ponownie. Gangplank tym razem także dość niefortunny. Szkoda, bo wyglądali ostatnio trochę lepiej. Huni określił ich nawet jako jedyną drużynę, która mogłaby napawać FNC przestrachem. Chyba się jednak nie sprawdzi.

MVP- chyba wszyscy się domyślają, że właśnie PowerofEvil. Dobra robota!