League of Legends r.

Niewolnicze kontrakty e-sportowców w LCK. Korzysta z nich T1, KT…

Wygrywasz w turnieju e-sportowym. Gdzie są Twoje pieniądze? No tak. Przecież jesteś koreańskim e-sportowcem...

W 2010 roku Korea Południowa powołała do życia Korean Esports Association (KeSPA). Jest to rządowa organizacja zajmująca się wyłącznie e-sportem. Obecnie wydaje regulacje do 22 gier, m.in. League of Legends, Starcrafta II, Dota2, Counter-Strike: Global Offensive…

Koreańska strona Naver opublikowała kopię standardowej umowy KeSPA. KeSPA została oskarżona o wykorzystywanie profesjonalnych graczy.

Absurdy umowy

Użytkownik u/bddpsxj12 rozszyfrował część umowy KeSPA. Znajdziemy w niej takie perełki:

  • Jeżeli “podpisano umowę”, drużyna może przenieść gracza bez jego uprzedniej zgody.
  • Brak podpisania umowy z drużyną, do której zostało się przeniesionym.
  • Gracze powinni trzymać swoje prywatne życie z dala od mediów. Powinni najpierw skonsultować to z zarządem drużyny.
  • Jeżeli gracz się nie dostosuje do umowy, może liczyć na grzywny, czyli kary finansowe. Te stanowią większość umowy.

Wynagrodzenie

Umowa restrykcyjnie określa warunki nagradzania zawodników. Z reguły wygląda to tak, że drużyna bierze pewien procent wynagrodzeń graczy. Według umowy przygotowanej przez KeSPA, całość wynagrodzenia należy do firmy posiadającej drużynę e-sportową. Dopiero ta rozdziela pieniądze na swoich graczy.

  • Nagrody pieniężne danego gracza można w pełni przepisać firmie (zespołowi). Część nagrody pieniężnej można wypłacić e-sportowcowi zgodnie z kryteriami firmy. Te są ustalane według własnego uznania firmy.
    •  Podpina się pod to wynagrodzenie za eventy e-sportowe oraz udział w reklamach.

Dlaczego się na to zgadzają?

Jak się okazuje, drużyny e-sportowe nie chcą wyjaśniać nowym graczom zawartości kontraktów wiążących ich z zespołem. Część z nich w ogóle go nie czyta. Inni – nawet jeśli przeczytają – nie rozumieją z tego zbyt wiele ze względu na to, że są jeszcze młodzi i nie zdążyli się zapoznać z prawniczym żargonem.

Wielu Koreańczykom brakuje też wsparcia rodziny, która nie zgadzała się na to, by ich dziecko wiązało całą swoją karierę z grami komputerowymi.

Umowa w praktyce

W każdym momencie drużyna może zdecydować, że przeniesie Ciebie – midlanera – na pozycję supporta w innej drużynie. Twoim wizerunkiem i wynagrodzeniem zarządza pierwsza drużyna, pomimo że grasz w tej drugiej, w której mogą panować lepsze warunki. Jeżeli się sprzeciwisz, łamiesz kontrakt – a za to są naliczone kary finansowe.

Wygrywasz w turnieju 10 000 dolarów. Dodatkowo zgadzasz się, by turniej mógł reklamować się Tobą jako najlepszym graczem – zdobywasz kolejne 10 000 dolarów. Łącznie 20 000 dolarów wpada na konto bankowe drużyny. Być może nawet nie zdasz sobie sprawy z tego, ile mógłbyś zyskać, bo organizator będzie to omawiał z menedżerem drużyny. Możesz za to dostać 15 000, 5000 lub 150 dolarów. Wszystko zależy od firmy.

Warto wspomnieć, że firma może sobie zastrzec płatność w terminie 2 miesięcy. Organizacja może stwierdzić, że w tym momencie nie ma pieniędzy, dlatego wypłacą się kiedy indziej, gdy gracz zwycięży kolejny turniej.

Taka umowa daje duże możliwości do zastraszania zawodników.

Korzysta z tego m.in. T1, KT

Jak ujawnia Naver, korzystają z tego minimum trzy drużyny, w tym T1 (dawniej SKT T1) i KT Rolster.

Problem wykracza poza League of Legends. Koreańskie organizacje e-sportowe używają tych kontraktów również w takich grach, jak PlayerUnknown’s Battlegrounds czy Overwatch.

Oliwy do ognia dolewa fakt, że coraz więcej topowych graczy i trenerów opuszcza LCK. Szukają szczęścia w innych regionach, jak Chiny czy Ameryka Północna.

Niedługo powinniśmy spodziewać się wypowiedzi od KeSPA i organizacji e-sportowych. Zdaniem koreańskiego prawnika specjalizującego się w e-sporcie, zacofanemu systemowi powinny przyjrzeć się inne ministerstwa Korei Południowej.