Gamer Lifestyle r.

Co nas denerwuje w grach?

Gry nie zawsze są źródłem relaksu. Jeżeli ktoś gra w gry multiplayer, to pewnie wie o czym mówię. Niedawno pisałem o sześciu rzeczach, które bawią nas w grach, więc czas na rzeczy, które nas denerwują.

Jeżeli kogoś interesuje artykuł o rzeczach, które bawią w grach to – KLIK!

Dodam tylko, że do tego artykułu należy podejść z dystansem. No cóż… Zapraszam!

NPC i jego żółwi chód

To chyba największa zmora gier singleplayer, gdzie nasz bohater biega dwa razy szybciej od NPC-a. Biegniesz, zatrzymujesz się aby poczekać, aż NPC dojdzie, znowu biegniesz, znowu się zatrzymujesz i tak w kółko. Co ciekawe to pierwszą grą, w której zaobserwowałem kontratak na ten styl chodzenia był Wiedźmin 3. W Dzikim Gonie postacie poruszają się z taką samą prędkością jak Geralt. Jeżeli idziemy, one idą, jeżeli biegniemy one biegną, a jeżeli robimy sprint one też to robią. Mam tylko nadzieje, że nie natknę się na kolejne żółwie w moich kolejnych grach.

Przynieś mi jabłko, ale koniecznie z drzewa o współrzędnych…

To uczucie, gdy w plecaku masz dwadzieścia jabłek i zleceniodawca prosi cię o jeden owoc. Co robisz? A – dajesz mu jedno z zapasu jabłek, B – porzucasz zadanie, C – biegniesz na drugi koniec mapy po jabłko, które wygląda bardzo podobnie do tego, które masz przy sobie. Na zdrowy rozum wybralibyśmy odpowiedź A, ale skoro to gry… Może lepiej pobiegnę po to jabłko cztery miasta dalej? I nie denerwuje to jeszcze tak mocno, gdy w trakcie tego zadania coś się dzieje. Denerwuje to w momencie, gdy na prawdę chodziło tylko o jabłko.

To samo tyczy się na przykład punktów, które musimy eksplorować. Ściany mogą być zburzone, ale ty koniecznie musisz znaleźć klucz do drzwi, bo przecież trzeba wejść kulturalnie.

Monotonia

Niestety część gier cierpi na chorobę, którą nazwałem uwaga, uwaga… Monoticus Questulus, czyli powtarzalność. Zbierz 5 marchewek, wypoleruj podłogę, przynieś to, przynieś tamto, zabij dziesięć dzików i te sprawy. Tego typu zadania znajdziemy przeważnie w grach MMORPG, bo przecież czymś trzeba wypełnić paski expa. Niektórzy gracze denerwują się na widok zadania “Zabij pięć psów”, bo ile można robić to samo. Często taki odgrzewany kotlet jest stosowany by wypełnić pustkę. No bo po co zrobić jeden dobry quest, skoro możemy zrobić 20 metodą kopiuj-wklej.

Gracze

I tutaj gracze dzielą się na dwie grupy. Ci, którzy uważają, że to nie ich wina, że umarli. Oraz ci, którzy mówią tym pierwszym, aby popatrzyli na siebie. Nie będę się rozwodził kto ma rację, bo wydaje mi się, że nikt. W każdym razie gracze na prawdę potrafią zdenerwować. Czasami nie jest to zwykły brak umiejętności, ale to, że gdy wchodzisz do gry i słyszysz Rosjanina, który za nic w świecie nie chce rozmawiać po angielsku lub dzieci krzyczące przez mikrofony z biedronki, po prostu masz ochotę wyjść z gry. No, ale wtedy to już wiadomo… Ban! I na prawdę, to wcale nie jest tak, że nie możemy wbić rangi tylko przez to, że mamy za małe umiejętności. W takich grach jak LoL czy CS liczy się drużyna, więc musiałbyś być na prawdę dobrym graczem by solo wygrywać przeciw piątce innych graczy. Zwłaszcza, gdy drużyna zamiast grać i podawać info, gada coś przez mikrofon o jakichś różowych skinach. Zresztą świetnie ujął to kiedyś Brzydki Burak (lub też Buraczek Cebulaczek) w jednym ze swoich filmów o Counter-Strike’u.

Zabawne jest to, że tego screena znalazłem po wpisaniu “cs czat” w Google. Wyleciał jako pierwszy.

I tak, moglibyśmy się teraz sprzeczać o to czy oby na pewno rangi nie można wbić licząc tylko na siebie, ale pytanie “po co?”. Pewnie i tak część z osób napisze, że można grać for fun i w sumie się z nimi zgadzam, bo można po prostu wejść do gry, zmutować wszystkich, którzy przeszkadzają i cieszyć się rozgrywką nie zważając na cyferki gdzieś w lobby i przechwałki kolegów w szkole. Jednakże tę wypowiedź kierowałem głównie do grupy, która gra nieco bardziej “na poważnie”.

Zaś źródło tego screena, to jak mogliście się domyśleć strona blasty.pl, chociaż gdzieś na Spartach również go widziałem bez tego znaku wodnego.

Walka bohater + strażnicy vs bandyci

Chyba każdy miał tę sytuację w RPG-u, że atakują nas bandyci w mieście. Co robią strażnicy? Oczywiście biegną na pomoc bohaterowi. I bardzo dobrze. Z tym, że jednak nie do końca… Wiele razy taka walka nie kończy się na samym pokonaniu napastnika, ale też strażników. Dlaczego? A rzucę sobie jakimś obszarowym atakiem w tego bandytę. Automatycznie obrażenia dostaje też strażnik, a co za tym idzie inteligencja podpowiada mu by zaatakował kolejnego napastnika. Wtedy taki Stefan z Novigradu automatycznie rzuca się na nas, a potem jego kolega, i kolejny, i kolejny. I tak, aż nie zresetujemy ich lub nie zabijemy.

Skakanie i brak wspinania

Często denerwuje nas, gdy nie możemy czegoś przeskoczyć. Jakiegoś małego płotka, który sięga nam do kolan. Jest to spowodowane tym, że nasz bohater nie ma nóg skacze za nisko. To tyczy się również wspinania po górach, murach itd. Chyba najbardziej denerwowało mnie to w Skyrimie, gdzie musiałem przejść po jakimś szczycie, ale bohater nie zna czegoś takiego jak wyciągnąć ręce do góry, podskoczyć, złapać się i podciągnąć. Wtedy szukamy rozwiązania na około. W takim Wiedźminie 1 czy 2 coś takiego jak skakanie w ogóle nie istniało, ale za to mogliśmy się wspinać. Chociaż czasami nawet krzaczek potrafił nas zatrzymać.

Albo dobra, oddaj mi ten miecz

Jak wygląda handlowanie w grach? Na początek sprzedajemy NPC-owi miecz za 5 sztuk złota (chleb kosztuje 10, ale spoko), a po 5 sekundach się rozmyślamy. Wtedy ten sam miecz nazwany wcześniej złomem jest już wart 200 sztuk złota. W World of Warcraft ciekawie jest to zrobione, ponieważ dopóki się nie wylogujemy, to nadal możemy odkupić ten przedmiot za taką samą cenę za jaką go sprzedaliśmy. Gorzej jak dostaniemy disconnect, wtedy jedynym rozwiązaniem będzie napisanie do game mastera.

Źródło: jebzdzidy.pl

 Ile można?

Gdy jeszcze były czasy Warlords of Draenor w WoW-ie były dostępne garnizony. Nadal są… W każdym razie obok każdej misji, na którą wysyłaliśmy naszych wojowników mieliśmy napisany procent powodzenia questa. Takiego Invincible (wierzchowiec z Wrath of the Lich King) na 0,98% szans wydropić jest ciężko, prawda? Ale już przegrać misję na jednym procencie szans, to norma. Tak samo jest, gdy bijemy tego samego potwora już setny raz, a przedmiot, którego potrzebujemy wciąż nie poleciał. Lub poleciał, ale akurat nie na naszą klasę.