Koniec SKT T1, jakie znamy
SK Telecom T1, czyli dawni mistrzowie świata. Co roku przy okazji każdych Worldsów zaskakiwali niesamowitymi taktykami, mistrzowską mechaniką i opanowaniem postaci, olbrzymią presją wywieraną już na wczesnym etapie gry. Wiele z ich zagrań stało się kultowymi w dziejach całego e-sportu League of Legends. Do czasu.
W 2017 roku na Worldsach mogliśmy zobaczyć cień dawnego SKT T1. Bez pomysłu na grę, plączący się z alei na aleję w nadziei na znalezienie jakiejś szansy, która przepchnęłaby drużynę dalej ku wygranej. W większości udawało się za sprawą przeciągających się gier, w których jeden zły ruch doprowadzał do ace’a na przeciwnej drużynie, zapewniając wystarczającą ilość czasu do unicestwienia kilku objective’ów, z Nexusem włącznie. To nie był styl wygranej, do której przyzwyczaili nas zwycięzcy. Dodatkowo Faker nie zaskoczył nas żadnym szczególnym pickiem: najwięcej gier, bo 6, rozegrał jako Galio. W tamtym czasie Galio na midzie od dłuższego czasu był już w mecie.
Przed finałowym starciem SKT T1 z SSG, Faker stwierdził, że chce skończyć dzień po trzech grach, by móc pójść coś zjeść [źródło]. Rzeczywiście nie mógł narzekać na czas gry – SSG zwyciężyło nad SKT T1 po trzech grach. Od tamtej pory forma SKT T1, kolosa rzucającego cień na inne zespoły e-sportowe, zmalała. Do tego stopnia, że nawet najwięksi fani drużyny zaczęli dostrzegać inne regiony, w których toczą się profesjonalne rozgrywki.
Swoją szansę upatrzyła Europa. Gracze z Europy zaczęli być postrzegani jako osoby, które potrafią odnajdywać niesamowicie przebiegłe, sprytne i zupełnie przemyślane taktyki oraz dopracowywać je do samego końca. Dla przeciwieństwa, całkiem często natrafiam na opinie, że amerykański e-sport bazuje na headhuntingu i importach zawodników (głównie z Korei), a profesjonalne rozgrywki w krajach azjatyckich to poszukiwanie skutecznej strategii, a następnie wałkowanie jej do samego końca. . Nie zapominajmy, że taki układ pozycji, jakie znamy obecnie (1 top, 1 mid, 1 jg i 2 na bocie) to zasługa europejskich graczy, a w szczególności drużyny Moscow Five.
W 2018 roku SKT T1 nie zakwalifikowało się na Worlds 2018. Drużyna odpadła w pierwszej rundzie finałów regionalnych.
Historia SKT T1 urywa się w 2019 roku. Na kilka dni przed rozpoczęciem fazy grupowej drużyna postanowiła przejść zupełny rebranding: zmieniono nazwę, logo…
T1, czyli zwycięzcy
SK Telecom to zakład telekomunikacyjny, który sponsoruje drużynę SKT T1 – stąd nazwa. W tym roku doszło do połączenia SK Telecom z zakładem Comcast Spectacor, co zaowocowało stworzeniem zespołu T1, którego celem jest zostanie najbardziej sukcesywną i najpopularniejszą organizacją e-sportową.
T1 będziemy mogli zobaczyć nie tylko na profesjonalnej scenie League of Legends. Organizacja zamierza działać również w takich grach, jak Fortnite, Player Unknown’s Battlegrounds, Super Smash Brothers, Hearthstone i Apex Legends.
Nowa nazwa SKT T1
Zespół nazywa się T1. Poprzednio nazywał się SKT T1. Nie zdziwcie się, jeśli media nadal będą stosować nazwę “SKT T1” – minie trochę czasu, zanim każdy zrozumie, że zespół zmienił swoją nazwę.
Nowe logo SKT T1
Logo zostało ujawnione na samym końcu niedawno wydanego filmiku promującego drużynę. SKT T1 przypomina w nim swoją przegraną na Worlds 2017. Jak widać, zespół w ogóle nie wstydzi się tego, że również mistrzowie świata czasem przegrywają. Grunt to wydobyć jakieś lekcje ze swoich porażek… i przekuć je w zwycięstwo.
Poprzednie logo SKT T1
Film, na którym ujawniono logo
Przypomina… Formułę 1?
Głosy na temat nowego logo T1 są różne. Według niektórych jest to zdecydowany krok do przodu i postawienie na nowoczesność: jeden, zdecydowany kolor i prosty do zapamiętania wzór. Inni twierdzą, że nowe logo T1 zupełnie straciło swoją osobowość i charakterystyczność, a taka drużyna powinna sama wyznaczać pewne standardy, które to inni będą powielać.
Co sądzicie o nowym logo T1?