Sprzęt Gamingowy r.

[Recenzja] SteelSeries Rival 650 – wreszcie idealna, bezprzewodowa myszka dla graczy?

Dobra bezprzewodowa myszka dla graczy - czy to nie brzmi dość podejrzanie? Wychodzi na to, że nie. SteelSeries właśnie wypuścił model Rival 650, czyli bezprzewodowa myszka stworzona na podstawie Rivala 600.

Unboxing

I powracamy do tematu Rivala!

Czym różni się ten model, od Rivala 650?

Cóż, to możemy bardzo łatwo zauważyć.

Dostajemy bezprzewodową myszkę (która nie ssie)!

Serio, to jest dokładnie ta sama myszka, tylko z baterią i donglem USB, zamiast kabla. I nie, nie jest to jakieś uogólnienie, ponieważ nawet strona SS-a mówi tylko o dodaniu systemu Quantum Wireless™.

I moim zdaniem jest to bomba, ponieważ nie tracimy nic z normalnego Rivala 600:

  • Ten sam kształt.
  • Ten sam sensor (a raczej sensory).
  • To samo podświetlenie.

Więc jeżeli nie widzieliście recenzji Rivala 600:

[Premierowa recenzja] SteelSeries Rival 600 – kocham tę myszkę i dlaczego Ty też powinieneś!

9 miesięcy później, oto Rival 650

Myszka, która kosztuje 560 złotych (oficjalna cena ze sklepu SteelSeriesa, w normalnych sklepach cena może się różnić o kilka złotych).

Jak na normalną myszkę, jest to dość dużo. Jednakże jeżeli spojrzymy tylko na myszki bezprzewodowe, to jest to całkiem… dobra, cały czas jest to bardzo dużo. Szczególnie że za podobną cenę możemy dostać Logitecha G903. Ale żeby nie było, jest to rozsądne rozwinięcie myszki za 350 złotych (R600).

Płacimy około 50% więcej, aczkolwiek otrzymujemy najnowszą technologię, niesamowicie szybkie ładowanie oraz… brak kabla! I o to przecież chodzi? Jeżeli mamy większy wybór, to każdy powinien być zadowolony – prawda? Okej, pora na koniec tego przydługawego wstępu/objaśnienia, czym się różni Rival 650 od 600-tki.

Bezprzewodowa myszka!

Na wstępie Was zapewnię:

  • Nie ma żadnych zauważalnych lagów.
  • Brak tracenia zasięgu.
  • Bateria trzyma naprawdę długo (jak na myszkę bezprzewodową).

SteelSeries zastosował system Quantum Wireless, który sprawdza się bardzo dobrze. Jestem w stanie przesiąść się z Rivala 600 i Roccata Kone AIMO (tak, od ponad roku ta myszka jest u mnie na biurku) na Rivala 650 i nie czuć zauważalnej różnicy. Jako że mam monitor 144hz, jestem w stanie zobaczyć minimalną różnicę.

Ale nie taką, która znaczyłaby cokolwiek. Granie w Destiny, LoL-a czy przeglądanie internetu jest praktycznie takie samo, jak w przypadku innych myszek. Co serio, nie jest tak oczywiste w przypadku myszek bezprzewodowych. Niektóre bezprzewodówki nie powinny istnieć. Ale nie Rival 650, który pomimo swojej ceny, nie różni się prawie niczym, od Rivala 600.

Parowanie

Banalnie proste, wystarczy, że potrafimy korzystać z instrukcji obsługi i podążać za… 5 krokami.

Bateria

W moim przypadku wytrzymuje ona około 2-3 dni. Oczywiście mam gdzieś oszczędzanie baterii, więc podświetlenie mam cały czas włączone. I wiecie co? To nie jest zły wynik, szczególnie że ładowanie baterii Rivala 650 jest… powiem tylko tyle (bo za chwilę się rozwinę o tym), magicznie szybkie.

Dlatego też, kiedy pracuje przed komputerem, korzystam cały czas z bezprzewodowej myszki, bez żadnych kabli. Dlatego też jestem niesamowicie zadowolony z baterii R650.

Właśnie… ile ładujemy baterię Rivala?

Najpierw ważna rzecz: myszkę SS Rival 650 ładujemy poprzez podpięcie kabla USB. Brak jakiegoś specjalnego ładowania indukcyjnego, aczkolwiek takie rozwiązania kosztują swoje (a może SteelSeries ma jeszcze jakiegoś asa w rękawie?).

A baterię ładujemy bardzo szybko. 10 minut ładowania, daje nam około 9-10 godzin korzystania z myszki. Tak, około 10 minut daje nam 10 godzin. Oczywiście, aby dobić do 24 godzin, musimy poczekać odrobinę dłużej, aczkolwiek cały czas jest to dosłownie piorunujący wynik.

Czyli, widzimy, że nasza myszka się rozładuje zaraz — połączamy ją, wychodzimy zrobić sobie herbatę, na sekundę do toalety. Przychodzimy i możemy się cieszyć znowu bezprzewodową myszką.

Ale co z RGB?

Podświetlenie będzie zżerało naszą baterię, aczkolwiek cały czas SteelSeries pomyślał o tym, dlatego teraz pora na podpunkt odnośnie bardzo ważnej rzeczy:

Software

SteelSeries Engine 3, moim zdaniem czołówka pod względem softu dla peryferiów gamingowych. A w sumie to podium. O SSE3 zdążyłem już się wypowiedzieć wielokrotnie, więc pozwólcie że poświęcę ten podpunkt tylko na Rivala 650. Jak że jest to myszka bezprzewodowa, mamy tutaj dodatkowo trochę możliwości poszperania w opcjach.

Moim zdaniem tutaj SS popełnił jeden błąd. Tak, jedyny (oprócz ceny, ale ona jest zrozumiała). Mianowicie, aby sprawdzić stan naładowania myszki, musimy wejść w soft i odczytać ten stan. Można było to załatwić w tysiąc innych sposobów. (sprawdźcie notę w podsumowaniu)

Jest jedno, ale! Jeżeli stan baterii będzie krytycznie niski, myszka sama nam o tym “powie”:

Tak, podświetlenie scrolla będzie mrugało na czerwono. To zasługuje na plusik. A może stan baterii mógłby się pokazywać nawet jako osobna ikonka obok ten z SSE3:

-lubię czasem trochę ponarzekać-

A co z resztą softu?

Mamy trochę opcji do wyboru! Moją ulubioną jest chyba możliwość uśpienia myszki po X czasie nieużywania jej. Świetna rzecz, która pozwala na wydłużenie czasu działania myszki. SS postarał się, i ogromny obrazek baterii obrazuje nam “jak bardzo oszczędzamy baterię”.

No i jeszcze podświetlenie, aczkolwiek jest to standard. Znane z Rivala 600 8-strefowe podświetlenie, które możemy swobodnie dostosować. Chcemy flagę Polski na myszce? Oczywiście, że to się da zrobić. Chcemy coś kompletnie innego? Wszystko da się zrobić.

Podsumowanie

Warto?

To już zależy od Was. Jeżeli macie pieniądze, nienawidzicie kabli, chcecie sprawdzoną myszkę oraz coś specjalnego, to Rival 650 jest najlepszą myszką bezprzewodową dla Was.

Jednakże jeżeli liczycie każdy grosz, gracie na tańszych myszkach i nie potrzebujecie nic z fajerwerkami, to R650 nie jest dla Was. Oczywiście, że nie każdy będze w stanie “ot tak” wydać 550 złotych na myszkę, aczkolwiek i tak uważam, że pod względem zaimplementowania łączności bezprzewodowej jest świetnie.

A, no i jedna ważna rzecz: ta myszka jest dość ciężka: 96g (R600) vs 121g (R650), co jest dość dużą różnicą. Jeżeli lubicie cięższe myszki, to Rival 650 będzie świetny dla Was. Aczkolwiek tak, zwiększona waga jest wynikiem zaimplementowania baterii w myszce. Coś za coś.

Wiecie co? Jest to jedna z najlepszych myszek, jakie miałem w rękach. Po prostu.

Jeżeli ktoś się decyduje na taką myszkę, to najpewniej także stać go na high-endowy sprzęt, warty kilkanaście tysięcy.

Plusy

Te same, co w przypadku Rivala 600:

  • Świetne wykonanie.
  • Sensor True Move 3.
  • Podświetlenie.
  • Świetne materiały (boki zostały poprawione).

I plusy, które wnosi ze sobą Rival 650:

  • QW rządzi.
  • 10 minut = 10 godzin korzystania z myszki.
  • Brak zauważalnej różnicy, od kablowego odpowiednika.

Minusy

  • Cena.

Notka: jakakolwiek krytyka odnośnie niemożliwości sprawdzenia stanu baterii została anulowana. Po wybudzeniu myszki ze stanu czuowania, scroll świeci się na odpowiedni kolor, który ukazuje ile mamy jeszcze baterii. WP SS, WP.

 

Ocena: +9/10