Sprzęt Gamingowy r.

Logitech G810 Orion Spectrum – test i recenzja mechanika z górnej półki

A mówiąc "górnej" mam na myśli taką, do dosięgnięcia której musiałabym zaprzęgnąć chłopaka... Czym zaskoczy nas warta ponad 700 złotych klawiatura, którą stworzył Logitech?

Zobacz też: Logitech G610 Orion Brown – recenzja

źródło: Skąpiec.pl

Nie jestem gamerką

Z tej właśnie perspektywy oceniam tę klawiaturę. Zawodowo pracuję z tekstem, zatem zależy mi na sprzęcie takim, który byłby w pierwszej kolejności ergonomiczny, w drugiej – ładny (choć kiedyś wydawało mi się, że te dwie rzeczy kompletnie nie mają podstaw ku temu, by sobie przeczyć, to jednak…). Strzelać petardami nie musi, ale powinien być przynajmniej estetyczny.

Nie jest jednak tak, że nie gram wcale! Lubię czasem zrelaksować się (stosunkowo często…) przy jakimś odmóżdżaczu, ale tym razem kwestię ocenienia klawiatury w tym aspekcie pozostawiłam swojemu partnerowi – jego dobór gier lepiej pozwoli odkryć wady i zalety tej klawiatury.

Specyfikacja

  • Wysokość: 153 mm
  • Szerokość: 443,5 mm
  • Głębokość: 34,3 mm
  • Waga (bez kabla): 1180 g
  • Przyciski: mechaniczne, Romer-G
  • Punkt aktywacji: 1,5 mm
  • Maksymalny skok: 3 mm
  • Wytrzymałość przełączników: 70 milionów wciśnięć (według producenta)
  • Cena: 789 zł (u producenta)

I.
Paczka

Od kuriera odebrałam klasyczne pudełko otwierane z boku, na którym zamieszczono zdjęcie kanciastej klawiatury z przyciskami mieniącymi się każdą z barw spalonej w Warszawie tęczy. W środku – drugie opakowanie, tym razem całe czarne, bez żadnego najmniejszego napisu czy grafiki, ale również bez szału. Cóż, przynajmniej mam pewność, że w koszt klawiatury nie wliczono mi jakiegoś niesamowitego pudełka ze złotymi napisami, kolorowymi LED-ami i wytłaczanymi ornamentami.

Otwieram – klawiatura (szok) opatulona folią. Przeszedł mnie delikatny zawód – przykro to stwierdzić, ale na pierwszy rzut oka na sklepowej półce najpewniej w ogóle nie zwróciłabym na nią uwagi, najwyżej zdziwiła się ceną. Oprócz najważniejszego elementu zakupu nie otrzymujemy nic – żadnego “dziękujemy”, żadnego “o, super, wzięłaś nas!”. Zostajemy zostawieni samymi sobie, z zachowaniem pełnej prywatności – a może jednak zwyczajnym zignorowaniem?

U góry: Orion G810 Spectrum, u dołu: Orion G810 Brown (różni się brakiem kolorowych LED-ów i rodzajem klawiszy – ale o tym w innym artykule)

II.
Wygląd

Mieliśmy z partnerem dwa odmienne zdania na jego temat. Zgodziliśmy się co do tego, że jest kanciasta, nawet bardzo. W dodatku jest stosunkowo wąska przez niewielkie odległości pomiędzy klawiszami oraz półcentymetrowe brzegi. Marcinowi przeszkadzał brak podpórki pod nadgarstki – ale z dwojga złego lepiej jest jej nie mieć, niż narażać się na niekomfortowy, byle jaki plastik pod łapy.

Najważniejszym elementem każdej klawiatury mechanicznej są niewątpliwie jej klawisze. Tutaj znów między nami podział – Marcin nie lubi wysokiego skoku (po co ją brał do testów, lol). Trzeba jednak przyznać, że chodzą wyjątkowo cicho. Żaden klawisz nie jest gumowany; ich materiał to zwykły plastik, taki, jaki możemy znaleźć w każdej innej klawiaturze. Po tygodniu częstego użytkowania zebrało się na niej sporo kurzu.

Warto wspomnieć natomiast o kablu – jest naprawdę mocno przytwierdzony do klawiatury i zabezpieczony grubą i sztywną warstwą – nie ma szans na jakiekolwiek uszkodzenia w tym miejscu. Sam przewód jest również dość sztywny, średniej wagi – jednak na pewno nie takiej, żeby jakkolwiek wpływać na ustawienie klawiatury (zapobiega temu jej ciężar i podkładka antypoślizgowa).

III.
Funkcjonalność

Profilowanie klawiszy może nie przypaść każdemu do gustu. Kapsle są wklęsłe, o wyższych brzegach. Końcówkami palców czuć przeskok pomiędzy pierwszym a kolejnym rzędem klawiszy.

Wszystkie dodatkowe klawisze – w lewym górnym roku tryb gry.

Z czym kojarzymy sobie obecnie klawiatury, których użytkownikiem miałby być gracz? Według mnie, miejsce ważniejsze od LED-ów zajmują klawisze makro, które można dowolnie bindować. Tu ich nie ma – a szkoda…

Logitech Orion G810 Spectrum posiada dwa stopnie regulacji nóżek – producent nawet podaje, że jest to 4° i 8°. Na co dzień jej nie stosuję, wolę jednak, gdy klawiatura leży płasko. O czym warto również wspomnieć, to gumy antypoślizgowe od spodu. Nigdy w życiu nie miałam tak nieślizgającego się sprzętu, co jednak bywa czasem minusem – gdy chcę ją przesunąć, muszę ją podnieść. Nie ma możliwości popchnięcia jej książką. Wrażenie to potęguje ciężar – jeśli szukacie lekkiej klawiatury, to na tą nawet nie patrzcie. Choć dla mnie to akurat zaleta…

Klawiatura od frontu z rozstawioną nóżką na 8 stopni.

Wróćmy jeszcze na moment do samych klawiszy. Jeden z nich muszę niestety uznać za wadę, a mianowicie: backslash przy lewym shifcie. Szczerze mówiąc – dla mnie zastosowanie zerowe. A jak wspominałam, moja praca to głównie tekst – shift to klawisz dla mnie konieczny. Przez tego nieszczęsnego bacslasha jest on wyjątkowo wąski – i przez przynajmniej tydzień nie potrafię się do niego przyzwyczaić. Nie widzę też żadnej konieczności, by ten backslash miał być umieszczony w tak strategicznym punkcie, stosunkowo często eksploatowanym. To nie znak, którego używa się często, nie tylko w języku polskim.

Backslasha rekompensuje kilka innych ciekawych klawiszy:

  • Regulacja głośności – niby nic, a jednak coś. Przeważnie w postaci plusika i minusika, tutaj – jako rolka w prawym górnym rogu klawiatury. Bardzo wygodne w grach (i samo podgłaśniających się reklamach). Oczywiście mamy też pauzę, zatrzymanie i przewijanie – mniej z tego korzystam, ale nie wątpię, że również jest to wygodniejsze niż walczenie z kursorem, gdy robimy coś ważnego.
  • Klawisz “tryb gry” – i nie, nie chodzi tu tylko o LED-y, a o wyłączenie części klawiszy, np. WinKeya. Przypadkowe naciśnięcie go w grach prowadzi do katastrofy – dopóki nie wrócimy do gry. Oczywiście wyłączane klawisze możemy samodzielnie ustawić w specjalnym oprogramowaniu.
Klawisze ma naprawdę wysokie

Po pierwszym podłączeniu klawiatura zaczęła ładnie mrygać w kolorach tęczy, jednak za chwilę wrażenie zepsuł niedziałający zielony LED pod klawiszem Pause Break, na czym cierpiała reszta RGB. Szczegół, ale jednak. Wydaje mi się, że była to wada fabryczna mojego modelu – jednak nie mogę o niej nie wspomnieć.

IV.
Oprogramowanie

Samo oprogramowanie jest naprawdę… świetne. Możliwości, które oferuje, mnie zaskoczyły. Przeważnie profile zmienia się za pomocą pojedynczego klawisza – i trzeba tak klikać, i klikać, aż trafisz na odpowiedni. Tutaj możemy przypisać poszczególne profile do aplikacji – otwierając je, automatycznie zmienimy nasz profil. Działa to również wtedy, gdy przełączamy okna. Przykładowo: używam przeglądarki – klawiatura znajduje się w trybie domyślnym. Alt+tab na Worda – klawiatura przechodzi w tryb “korekta” (w moim przypadku oznacza to nieco inne rozstawienie LED-ów – wbrew pozorom, dość przydatne w pracy zarówno redaktora, jak i korektora, zwłaszcza że lubię pracować w nocy; tak, LED-y czasem mają faktyczne zastosowanie praktyczne, a nie tylko wizualne).

Oczywiście producent umożliwia pojedyncze dostosowanie każdego klawisza w kwestii wizualnej, to dość normalne w mechanikach. Możemy też łączyć klawisze w grupy i robić z nimi, co tylko chcemy. Mamy też kilka możliwości, jeśli chodzi o funkcjonowanie oświetlenia – nie musi ono być stałe (oddychanie, fala, efekt gwiazdy, naciśnięcie klawisza – wszystkie możecie zobaczyć na stronie producenta: klik!). To, jak będzie się prezentować nasza klawiatura, to kwestia czystej fantazji.

V.
Gra (©Marcin)

Choć mogłoby się wydawać po pierwszych słowach recenzji, że byłem dość negatywnie nastawiony do tej klawiatury – wprost przeciwnie, bowiem książki nie należy oceniać po okładce. Wystające brzegi klawiszy ułatwiły orientowanie się w przyciskach, a wysoki i dość cichy skok nie przeszkadzał domownikom w spaniu, gdy wciskałem i chrupałem ją w ciemną noc. Pokuszę się o stwierdzenie, że w życiu nie grałem na czymś tak komfortowym i wygodnym. Początkowo jej cena może przerażać – w końcu za tyle, ile została wyceniona przez producenta, powinna mieć minimum pozłacany kabel USB i gdzieś wpleciony mały diament.

Jeśli uważacie się za graczy, powinniście zainteresować się kupieniem klawiatury mechanicznej. Początkowo może różnica jest niewyczuwalna, może nawet być trudna do zaakceptowania, z czasem jednak ręka przyzwyczaja się do lżejszego nacisku, a w konsekwencji mniejszego poczucia zmęczenia w łapkach. Różnica jest kolosalna, porównałbym ją do tej między długopisem a piórem.

Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa,
chyba że zaznaczono inaczej.
(Przepraszam za jakość maszynki do mięsa –
porządnego aparatu w mym domostwie brak).

Podsumujmy!

Zalety:

  • Sama w sobie klawiatura jest raczej estetyczna – nie ocenię w kategorii “ładna”, bo to kwestia gustu, ale nie można jej niczego zarzucić, jeśli chodzi o dopasowanie elementów.
  • Stosunkowo ciche klawisze.
  • Bardzo dobre zabezpieczenie kabla.
  • Dwa stopnie regulacji nóżek – dość wygodne dla niektórych osób, szczególnie że nóżki zdecydowanie nie należą do takich, które miałyby się szybko złamać.
  • Klawisze do zarządzania multimediami – regulacja głośności w postaci rolki, pauza, stop, przewijanie w obie strony.
  • Klawisz “tryb gry”.
  • Bardzo dobre, przemyślane oprogramowanie.

Wady:

  • Brak podkładki (nawet opcjonalnej – w tej cenie to nie powinien być problem).
  • Klawisz backslash przy lewym shifcie – kompletnie nie widzę sensu skracania shifta, który jest jednym z ważniejszych klawiszy.
  • Brak klawiszy do zbindowania (w końcu to klawiatura gamingowa – zdecydowanie powinna je mieć).

Ocena How2Play: 8/10