Sprzęt Gamingowy r.

Głośniki Edifier XM6BT – recenzja

Dwa ostatnio recenzowane Edifiery, tj.  R1600TIII oraz R1280DB, charakteryzowały się podobnym stylem - dwie drewniane kolumny z szarą okleiną pędzącą przez całość. Co powiecie na coś innego? Jeśli podobają Wam się nieco nowocześniej wyglądające głośniki, moglibyście zainteresować się Edifier XM6BT, wartymi około 350 złotych, a zatem najmniej z całej trójki.

Edifier XM6BT – specyfikacja

  • Moc całkowita: 48 watt
  • Moc wyjściowa: RMS 12 W× 2 SW: 24 W
  • Odległość poziomu szumów: ≥85 dBA
  • Sposób regulacji: panel do regulacji,pilot zdalnego sterowania
  • Pasmo przenoszenia: R/L: 210 Hz-20 KHz, SW: 20 Hz-120 Hz
  • Skuteczność wejścia: R/L: 400 mV±50 mV,SW: 70 mV±20 mV
  • Głośnik tonów niskich: 6,5 cala (178 mm)
  • Głośnik tonów wysokich: Ø 10 mm
  • Głośnik tonów średnich: 3 cale (78 mm)
  • Wejście audio: AUX, USB, Karta SD, Bluetooth
  • Waga: ok. 6,50 kg
  • Cena: 349 zł (u producenta)

 

I. Wygląd

W tej kwestii niestety mogę nie zgodzić się z większością użytkowników, ponieważ zwyczajnie nie podobają mi się głośniki o dość pokracznych kształtach. Przypominają mi one dom mojego dawnego znajomego, chuligan, który do siebie zapraszał różnych ludzi, pozostawiających po sobie butelki różnej zawartości pod stolikiem, pod którym były czarne głośniki ze srebrnymi wstawkami, które w sumie zaprezentowane Edifiery przypominają – ostre łuki i koła były częstym motywem sprzętu z dawnych czasów. Z nich też dobiegało charakterystyczne łubudu – pewien hymn tamtych Sebiksów.

Niemniej, obiektywnie patrząc, jakość wykonania – co nie powinno dziwić, w końcu mówimy o Edifierze – firmie, która od ponad 9 lat zna się na tym, co robi – stoi na najwyższym poziomie. Obudowa jest zrobiona z płyty MDF – materiału w głównej mierze kojarzącego się z drewnem, naturalnego i wpływającego na głębokość wydobywającego się zeń dźwięku. Farba nie sprawia wrażenia, jakby miała odpaść po miesiącu, podobnie ze wszystkimi innymi częściami, a uwierzcie mi, po latach wprawy z tanim sprzętem głównie ze sklepu kojarzącego się z pewnym popularnym owadem, zwyczajnie takie rzeczy potrafi się wyczuć.

Co ciekawe, satelity posiadają z tyłu otwory, które umożliwiają ich montaż naścienny, najlepiej w dwóch kątach pokoju.

Do pokręteł nie mam żadnych zastrzeżeń – przesuwają się gładko, nie czuć żadnego oporu ani predefiniowanych “stopni nagłośnienia”. Obracasz, ile chcesz, do momentu, aż natrafisz na mechaniczną blokadę, która w jasny sposób daje do zrozumienia, że głośniej się nie da.

Zestaw 2.1 – czyli subwoofer i dwie satelity – na tylnej ściance zawiera wszystkie niezbędne gałki i porty. Należę do osób, które lubią mieć posegregowane kable, niemniej rozwiązanie zaproponowane przez Edifiera – domyślam się, że chodziło o umożliwienie dosunięcia wzmacniacza całkiem do ściany (przyciski są po boku, nie z tyłu) – szczerze nie przypadło mi do gustu. Gdyby chociażby rozdzielono przyciski multimedialne od portów albo ulokowano je obok siebie… Widocznie nie jest to przeznaczone dla tych mniej leniwych – w zestawie znajduje się również pilot ze standardowymi przyciskami.

 

II. Dźwięk

Po zdjęciu maskownicy ze wzmacniacza zainteresował mnie ten olbrzymi głośnik do basów. Na pierwszy test poszła więc piosenka, która mogłaby trochę rozruszać membranę. Trafiło na The White Stripes – Seven nation army, remix z Battlefielda, dodający tego charakterystycznego “uderzenia”.

Łał. Emitowany przez subwoofer bas nie jest tylko słyszalny – ale odczuwalny. Po nastawieniu niskich tonów w taki sposób, aby ciarki po plecach przeszły, w mojej głowie pojawiła się myśl – tak, to właśnie jest to. Rzadko kiedy słyszy się tak głębokie, dudniące niczym serce tony, tak czyste i niezakłócone żadnym szumem wynikającym z głośników. Nie, wprost przeciwnie – w antyimprezowym człowieku potrafiły wzbudzić tą ukrytą głęboko chęć melanżowania i dudnienia z całej siły w okolicy, aby sąsiadka z dołu, myjąca w tym czasie naczynia, zobaczyła gotującą się od fal akustycznych wodę, a sąsiadowi obok wypadła wiertarka z rąk – żeby takie uderzenie było!

Pamiętam jednak o tonach wysokich, ale czy tak naprawdę istnieje tu do dorzucenia coś ponad to, że są, w dodatku przez głośnik bardzo ładnie odtwarzane, bez charakterystycznych “szumów” ani żadnych innych problemów? Mam jednak wrażenie, że sprzęt ten został przeznaczony głównie dla fanów niskich tonacji, bowiem głośnik wyciska z nich istniejące maksimum.

Dźwięk możemy odtwarzać z różnych źródeł:

  • przez klasyczny jack 3,5 mm,
  • port USB 2.0,
  • Bluetooth,
  • wbudowany port kart SD.

Nie jest to Bóg wie co, co widać po figurującym tu porcie USB i braku jakiegokolwiek portu optycznego – ale hej, to jednak nie ta półka cenowa. W swojej klasie głośniki te są naprawdę dobrym i trafnym wyborem i tak naprawdę nie każdy z nas jest takim audiofilem, który potrafiłby rozróżnić wszystkie te porty – to są naprawdę minimalne “potknięcia”, zdolne do wychwycenia przez wprawne ucho.

 

Podsumowanie

Zalety:

  • 350 zł to naprawdę niska cena za tak profesjonalne głośniki.
  • Otwory na satelitach umożliwiające ich łatwiejszy montaż na powierzchniach pionowych.
  • Obsługa USB, Bluetooth, kart SD oraz klasycznego jacka, dająca szerokie możliwości źródeł odtwarzanej muzyki.

Wady:

  • Pilot wykonany z błyszczącego tworzywa, nieodpornego na zarysowania i brud.

Ocena How2Play: 8/10