Pokemon GO r.

Strzelał do nich, gdy grali w Pokemony!

Granie w Pokemon GO jest świetne - wychodzi się na dwór, spotyka ludzi. Niestety czasem lepiej uważać z szukaniem pokemonów, zwłaszcza w USA...

Na Florydzie, miejscu, gdzie aligatory są na porządku dziennym, gdzie dzieją się dziwne rzeczy, ogólnie sami wiecie – taki Radom, tylko większy (PS nie zabijcie mnie, osoby z Radomia). Jako że w Pokemon GO chodzi o szukanie pokemonów, to logiczne jest, że jest możliwość, iż trafimy na np. posesję prywatną. Niestety w USA jest problem i z bronią, i z tym, że jeżeli ktoś wtargnie na taką posesję prywatną, może być zabity/zastrzelony przez właściciela takowej. Bez strzałów ostrzegawczych, bez niczego. Znajdziesz się przypadkowo w złym miejscu i o złej porze – pyk, kilka kulek i dobranoc. Takie są realia Stanów Zjednoczonych.

Postrzeleni przez Pokemon GO

Ale co ma Pokemon GO do postrzelenia? Tak jak wcześniej pisałem, może mieć całkiem dużo. Mieszkaniec Palm Coast, obudził się o godzinie 1:30 przez dość głośny hałas. Zobaczył samochód zaparkowany obok jego domu – jak wcześniej pisałem, co mógł zrobić? Wziął pistolet i poszedł sprawdzić, co jest grane. Usłyszał od jednego z osób siedzących w aucie: “czy znalazłeś coś?”.

Mieszkaniec, myśląc, że nastolatkowie okradli go, poszedł przed samochód i wycelował broń w przednią szybę, krzycząc, aby się nie ruszali.

Kiedy przestraszeni nastolatkowie chcieli odjechać, mężczyzna oddał do nich kilka strzałów. Nikt nie został ranny, aczkolwiek samochód doznał paru drobnych zniszczeń, m.in. ma przebitą oponę czy przestrzelone nadkole. Śledztwo trwa cały czas.

Uwaga

Dlaczego tak krytycznie podchodzę do możliwości zabicia/zastrzelenia bez widocznego powodu na swojej ziemi? Ponieważ broń do użycia w domu – tak, broń do postrzelenia kogoś, kto tylko wszedł do naszego ogródka przypadkiem – nie. Może i to brzmi dość śmiesznie, ale takie jest moje zdanie.

[latest_posts category=”gamerlifestyle” count=”6″]

Źródło/tłumaczenie: kilk