Dzień pierwszy
Jeden z graczy przedstawił pierwszy dzień wydarzenia z perspektywy osoby je odwiedzającej, która przyjechała do Grecji z Niemiec (i która już wcześniej była na podobnych wydarzeniach, również tych związanych z League of Legends).
Przyznał, że Ateny to świetne miasto: pogoda była wyjątkowo udana, ludzie – bardzo mili, a poza eventem łatwo znaleźć ciekawe miejsca do zobaczenia.
Niestety event go rozczarował. Przyczyn było kilka:
- Brakowało jedzenia – choćby jakichkolwiek przekąsek. Wydarzenie trwało ponad pięć godzin, a odwiedzający nie zostali uprzedzeni o problemach z dostępem do jedzenia. Przez cały wieczór byli więc po prostu głodni.
- W toaletach brakowało papieru toaletowego i ręczników papierowych do osuszenia rąk. (Choć to prawdopodobnie domena wielu eventów…)
- Ochrona była właściwie niewidoczni. Choć na terenie wydarzenia palenie było zabronione, to nikt nie zwracał palącym uwagi – choć to nie wydaje się szczególnie dziwne, biorąc pod uwagę, że wydarzenie odbywało się w Grecji, a Grecy i palenie… cóż, bardzo się lubią. Przekonał nas o tym grecki minister zdrowia Pavlos Polakis, który w 2016 roku palił na terenie Ministerstwa Zdrowia podczas konferencji prasowej z okazji… Dnia bez Papierosa. (Tradycyjnie w trakcie tego dnia zaleca się 24-godzinną abstynencję od jakichkolwiek wyrobów tytoniowych).
- Podobnie ochrona ignorowała zdjęcia wykonywane z lampą błyskową – która była zabroniona i utrudniała oglądanie gier w przyciemnionym pomieszczeniu.
- Brak hype’u. Gracz przywołał Rotterdam, w którym na przykład pytano odwiedzających, z jakiego są regionu. Ateny w żaden sposób nie próbowały wejść w interakcję z graczami.
Na zarzuty odpowiedział jeden z rioterów, Crower, head of production. Co ciekawe, przyznał on, że zarzuty są zasadne:
Upewnianie się, że nasza publiczność ma dobre doświadczenia, to nasz najwyższy priorytet i wiemy, że wczoraj nie zdołaliśmy tego osiągnąć. Słyszymy was i robimy wszystko, co w naszej mocy, by dziś poprawić wasze doświadczenia.
Rioter wyjaśnił, że różnica pomiędzy poszczególnymi lokacjami eventów wynika z lokalnych restrykcji i infrastruktury. Zgodził się, że brakowało jedzenia dla odwiedzających: choć wystawiono food trucki przy wejściu, to nie okazały się one wystarczające. Podkreślił też, że zwrócono ochronie uwagę na palenie, robienie zdjęć z lampą błyskową i większe zwracanie uwagi na publiczność. Podobną obietnicę złożył w kwestii środków sanitarnych: kolejnego dnia miały one zostać zapewnione w większej ilości.
Jeśli chodzi o brak hype’u, miał on być lepiej budowany w niedzielę. Czy się to udało? Cóż, porównując same ceremonie otwarcia pomiędzy poszczególnymi regionami, trudno powiedzieć, by na LEC wyglądało to wyjątkowo.
Mimo zapewnień riotera wielu graczy pozostało sceptycznych i zarzuciło, że błędy, które zostały popełnione przy organizacji eventu, nie powinny mieć miejsca, biorąc pod uwagę rangę wydarzenia i rozmiar firmy, która nad nim czuwa. Fani podkreślili, że na takie niedopatrzenia może sobie pozwolić mały, lokalny organizator – ale nie firma światowej klasy, w której w teorii pracują specjaliści.
Dzień drugi
Z relacji osób odwiedzających wydarzenie w niedzielę wynika, że kolejnego dnia rzeczywiście udało się naprawić większość rzeczy – niestety poza kwestią związaną z paleniem.
Potwierdził to również autor pierwotnych zarzutów. Podczas finałów udało się zorganizować papier toaletowy, a nawet osoby do sprzątania toalet. Jedzenie pojawiło się także w środku – choć nadal brakowało go po trzeciej grze (ale to już jest czas, który można było wybaczyć organizatorom). Ułatwiono również odnalezienie food trucków – ustawiono znaki, które do nich kierowały, dzięki czemu odwiedzający nie mieli problemów z zakupieniem jedzenia. Tego dnia zniknęły też błyski lamp aparatów. Problem palenia niestety nie został rozwiązany. Większość punktów udało się jednak naprawić!