Gamer Lifestyle r.

Wspieranie gier po premierze

Czy dobrze jest, aby deweloperzy wspierali swoją produkcję przez lata, czy może lepiej odpuścić i zrobić sequel? 

Są różne opinie na ten temat, większość ludzi lubi, gdy ich gry są regularnie aktualizowane. Pokazuje to, że deweloper dba o konsumenta i zależy mu na jego zadowoleniu.

Niestety zazwyczaj rozwijany jest tylko multiplayer gry, a warstwa fabularna jest zapomniana. Najlepszym przykładem takiego zjawiska jest GTA V. Rockstar regularnie rozwija tryb online i dodaje nową zawartość, jednak sporej liczbie graczy (w tym mnie) ten tryb się już znudził i woleliby dostać sequel lub rozszerzenie fabularne.

GTA online

 Czy długie wspieranie gry po premierze jest złe?

Absolutnie nie, regularny dopływ nowej zawartości jest konieczny, aby gry multiplayer miały stałą bazę graczy. Gdyby nie dodatki, World of Warcraft prawdopodobnie popadłby w zapomnienie.  Premiera najnowszego dodatku Legion dała grze „zastrzyk” nowych graczy, co było bardzo korzystne dla Blizzarda, ponieważ zarobił nie tylko na sprzedaży dodatku, ale również na nowych subskrybentach.

Jak to się ma do gier singleplayer? Tutaj sprawa ma się trochę inaczej, ponieważ gry dla jednego gracza rzadko dostają darmową zawartość. Utrzymywanie gry singlowej przy życiu nie jest opłacalne dla wydawcy, ponieważ nie generuje ona zysków z mikropłatności. Znowu wrócimy do GTA V – tryb sieciowy tej gry generuje ogromne zyski, dlatego utrzymywanie go przy życiu jest po prostu opłacalne. Dodawanie darmowej zawartości do takiego np. Skyrima byłoby bez sensu, ponieważ miałoby to zbyt mały wpływ na sprzedaż gry, aby przynieść zyski. Dlatego gry fabularne otrzymują zazwyczaj duże, płatne dodatki.

Wow legion

Płatne dodatki

Płatne dodatki zdecydowanie nie sprawdzają się w przypadku gier sieciowych. Jako przykład posłużę się grą Battlefield 1. Odpłatne DLC w tym przypadku zaszkodziły grze, podzieliły społeczność i zniechęciły wielu do gry. Same dodatki nie były też znakomitej jakości, a ilość zawartości pozostawiała wiele do życzenia. Skutek tego jest następujący: posiadacze DLC nie mogą skorzystać z zawartości, za którą zapłacili. Dlaczego? Ponieważ serwery, na których są grane mapy z dodatków, są zupełnie puste, nie ma po prostu z kim grać. EA zdecydowanie lepiej by wyszło na dodawaniu darmowej zawartości. Dobrze ten problem rozwiązuje Ubisoft (tak, Ubi potrafi coś zrobić dobrze), wydając darmową zawartość oraz możliwość jej szybkiego odblokowania posiadaczom season passa. Nie cierpi zarówno gracz z chudszym portfelem, jak i wydawca gry. Natomiast, jeżeli chodzi o gry przeznaczone do ogrania samemu, płatne dodatki to świetny pomysł. Pozwalają twórcom opowiedzieć oddzielną historię (bądź rozszerzyć obecną) bez konieczności tworzenia całkiem nowej gry. Przejście dodatków do Wiedźmina 3 zajęło mi masę czasu i dało mnóstwo frajdy. Bawiłem się przy nich lepiej niż przy niektórych samodzielnych grach. Gdy jakość dodatku do gry jest niezadowalająca, klient może go po prostu ominąć bez uczucia wykluczenia ze społeczności.

Battlefield 1

Dodatki samodzielne

Dodatkami samodzielnymi nazywamy produkcje, które są rozszerzeniem podstawowej gry, jednak można w nie zagrać, nie posiadając egzemplarza danej gry. Mechaniki, silnik oraz świat przedstawiony jest dokładnie taki sam jak w kampanii podstawki. Samodzielne dodatki nie napędzają sprzedaży podstawowego egzemplarza gry, ale mogą do siebie przekonać osoby, które nie są zainteresowane podstawką, a samym rozszerzeniem. Ostatnim „dużym” samodzielnym dodatkiem jest Death of the Outsider.  Prezentuje on zupełnie oddzielną historię, jednak jest ona osadzona w świecie gry. Zapoznaje nas z kilkoma nowymi postaciami, równocześnie przedstawiając dalsze losy tych, których już dane było nam poznać.

Dishonored

Kilka słów podsumowania

Rozwijanie wydanej gry jest zdecydowanie dobre dla nas, graczy, jednak niektóre modele biznesowe się nie sprawdzają w określonych gatunkach gier. Dobrze jest też w grach hybrydowych (single i multi) zaopatrywać w nową zawartość zarówno tryb sieciowy, jak i offline, aby uniknąć sytuacji, w której np. gracz konsolowy, który nie płaci abonamentu umożliwiającego grę przez sieć, ma dużo mniej „zabawek” od tych, którzy ów abonament opłacają.