Gamer Lifestyle r.

#w3minuty Nie kupujcie Anthem…

Miało być idealnie: Bioware z nową marką, ciekawy zwiastun na E3 - oto Anthem po premierze, czyli... nie kupujcie tej gry. Chyba że naprawdę się Wam spodoba po... sami zobaczcie.

Po pierwsze, wybaczcie ten tytuł. Clickbait musi być, nawet raz na pół roku.

Po drugie, Anthem jest produktem bardzo polaryzującym, więc miejcie to na uwadze: jedni pokochali ten tytuł, a większość uważa, że jest to kolejny niewypał wydany przez EA.

#w3minuty

Anthem

Twórcy:

  • BioWare

Ojcowie takich tytułów jak Mass Effect czy Dragon Age. W założeniu Anthem jest rozwinięciem oraz ewolucją ostatnich lat rozwoju BW.

Miało być.

Ale spokojnie, do tego jeszcze wrócę.


Nie będzie to recenzja, nie szykujcie się na krytyczną analizę wszystkich złych rzeczy i kilku niezłych. Napiszę to od razu (i to jeszcze w pogrubieniu):

Anthem nie jest złym tytułem

To nie oznacza, że jest to coś świetnego. Jest to cholercia, coś tak specyficznego, że najprawdopodobniej każdy z nas będzie w stanie sam wydać swój osąd po kilku godzinach z grą.

Postaram się skrócić recenzję całego tytułu do jakiś 500 słów, ponieważ ta opinia będzie uwaga… bardzo subiektywna i prawdopodobnie, jeżeli przeczytacie ją, to stworzycie sobie dość średni obraz gry.

Jeżeli chodzi o fabułę (przecież BioWare) to… nie, to się nie udało do końca. Gra ma dość ciekawie przedstawioną historię, oskryptowany wstęp jest mega. Dalej jest tylko gorzej, osobiście po dłuższym czasie po prostu pomijałem większość linii dialogowych (nie jestem z tego dumny, aczkolwiek inaczej zasnąłbym przy padzie). Przyznam że niektóre misje poboczne są naprawdę ciekawie przedstawione, aczkolwiek główna fabuła jest… jakaś.

 

Dodatkowo BioWare postanowiło zachować trochę zawartości na endgame, aczkolwiek nie sądzę że takie rozwiązanie pozwoliło wyjść Anthem obronną ręką z pierwszych recenzji (tl;dr większość recenzji była pisana przed dojściem lub chwilę po do endgame’u)

Największymi plusami moim zdaniem jest rozgrywka oraz oprawa wizualna. Nie można odmówić tego Hymnowi, że wygląda świetnie. Nawet na “last-genowej” 1060 gra chodzi w solidnych 60 kl/s bez większych zacinek. Na grę kocham patrzeć, warto czasem zrezygnować z walki i pooglądać przyrodę. Dopracowanie każdego detalu jest wręcz niesamowite.

To samo zalicza się do rozgrywki. Mamy tutaj typowego RPG, więc do dyspozycji twórcy oddali nam 4 klasy postaci. Typowe archetypy klasycznych postaci (Tank-Żołnierz-Walka na bliski zasięg-Zasięgowy Mag) sprawiają że mamy masę zabawy z dostosowaniem postaci pod nas.

Personalizacja to kolejny plus, każda postać ma 2-3 umiejętności, które możemy dostosować pod siebie (w zależności od klasy: różne granaty, różne ataki dystansowe etc.), dodatkowo dochodzą jeszcze 2 sztuki broni, które możemy dowolnie wybierać. A, wspomniałem o dostosowaniu postaci? Temat rzeka, jeżeli będziemy chcieli dostosować naszą postać pod nasze “widzimisie”, to na pewno będziemy w stanie w większości spełnić nasze zachcianki.

Oczywiście nie ma nic za darmo, czyli “EA kolejny raz próbuje wyciągnąć od nas pieniądze”. Tak, dodatkowe elementy kosmetyczne są płatne; albo płacimy walutą z gry, albo płacimy portfelem. I jest to dość droga zabawa, jeden głupi materiał kosztuje na nasze ~15 złotych, kompletny strój to około 35 złotych. Niby mało, ponieważ w LoL-u jedna skórka (powiedzmy że epik) kosztuje 30 złotych.

ALE TO JEST GRA ZA 200 ZŁOTYCH?!?!?!??!

Mhm.

Aczkolwiek cały czas cenę chce pozostawić na koniec – przecież muszę wyjaśnić tego baita w tytule. EA jak zawsze skropiło sprawę z mikrotransakcjami, ponieważ kolejny raz musimy płacić grubą kasę za kosmetyczne pierdoły.

Na co jeszcze mogę ponarzekać?

Gra jest naprawdę zbugowana. Pomimo tego, że ostatnie patche naprawiły trochę rzeczy, to i tak czasem zdarza się okropny bug. Co jeszcze… czasy wczytywania to żart, chyba że zainstalujemy grę na NVME (wtedy jest to tylko “akceptowalne”). I ogólnie sama gra jest naprawdę świetna… jeżeli pominiemy wszystkie problemy. Gra wymaga dopracowania, czuje że premiera była troszkę pośpieszona, co nigdy nie służy żadnej grze.

Tl;dr

Plusy:

  • Rozgrywka (latanie jest cudowne).
  • Oprawa audiowizualna.
  • Niesamowita ilość personalizacji postaci.

Minusy:

  • BUGI.
  • Mikrotransakcje.
  • Brakuje wypolerowania.

Fabuła jest dość polaryzująca, więc nie dodaje tego ani do minusów, ani do plusów.

Więc po co kupować?

Po pierwsze:

Nie warto w tym momencie, chyba że….

A) Naprawdę spodobało się Wam Destiny (podobne mechaniki, chociaż tutaj mamy TPS-a, zamiast FPS-a)

B) Patrzcie niżej:

Tutaj wchodzi najprostsze rozwiązanie, które prawdopodobnie zostało pominięte przez część graczy:

EA Access/Premiere

O co chodzi w tym?

Płacimy odpowiednio 15 i 60 złotych za miesiąc, a w zamian otrzymujemy dostęp odpowiednio na 10 godzin i na nieograniczoną ilość godzin. Oczywiście nie dostajemy tylko samego Anthemu, ponieważ nawet w przypadku Accessa i Premiere także możemy zagrać w m.in Fifę, BFV czy inne hity EA. 10 godzin spokojnie powinno nam wystarczyć na jeden miesiąc.

Ale wracając do omawianej gry; warto spróbować i zagrać w tę grę, nawet przez te 10 godzin. Wiadomo, kiedyś to było, demówki i triale. Ale niestety te czasy nie wrócą, więc musimy płacić za triala.

Dlaczego moim zdaniem priorytetowo powinniście kupić Accessa i zagrać w Anthem?

Nawet jeżeli nie planujecie zakupu nowej gry od EA, to warto nawet spróbować w nią za grać i wyrobić sobie opinię, szczególnie że w tym momencie

 

Zauważaliście pewnie, że wielokrotnie powtórzyłem tutaj słowo “warto”. Ponieważ tak, warto spróbować zagrać w Anthem, ponieważ najprawdopodobniej EA po jakimś czasie naprawi grę. Dodatkowo już zaczynają pojawiać się pierwsze obniżki, więc jeżeli spróbujecie za 15 złotych grę, i przez te 10 godzin Anthem przypadnie Wam do gustu, to… możliwe że znajdziecie Hymn dość warto.

 

Dla nieznających angielskiego: Anthem = Hymn