r.

“Visual” Novel – Emily is Away

Kto pamięta czasy, gdy na domowych komputerach PC dostep do Internetu dawał nam (a przynajmniej mi) model SpeedTouch? Wspaniały okres żelaznych kart graficznych z chłodzeniem pasywnym, braku fejsunia i zmiany IP przez dwa kliknięcia. Ale tyle z historii starożytnej. Zapraszam na przejażdżkę maszyną do cofania czasu!

“Emily is away”

Indor. Zgadzam się, są dobre indyki, ale co do tego, miałem od początku mieszane uczucia. Gra na Steamie pojawiła się w piątek. Na plus wychodzi jej cena, czyli okrągłe zero. Pokusiłem się o sprawdzenie opinii graczy. W momencie, gdy to piszę, jest ich 1138, z czego 92% są pozytywne. Wynik dobry, jak na 24 godziny po wyjściu gry na świat.

Sama gra to swego rodzaju maszyna, która cofa nas do wcześniej wspomnianych czasów, a cała rozgrywka sprowadza się do pewnego, zapomnianego już programu – AOL Instant Messanger.

Przejście jej nie zajmuje dużo czasu, dlatego jeżeli macie wolne pół godziny – zagrajcie. Ale czuję się zobowiązany, by Was ostrzec: może to mieć nieprzewidziane skutki. W moim przypadku skończyło się to mniej więcej tak:
(Nie, to nie jest horror)

Sama rozgrywka jest prosta jak budowa czołgu T34 – piszesz z Emily. Początek dosć standardowy: logujemy się do AOL. Wpisujemy imię, wyświetlaną nazwę, po około 10 minutach wymyślania imienia i nicku – klikamy kopertę. Dylemat nazwania naszego protagonisty może zostać rozwiązany przez kliknięcie magicznego przycisku Randomize, który skraca czas podejmowania iście życiowych decyzji o jakieś 98%.


2015-11-21_00001

Dzień trzeci: Nadal nie wiem, jak się nazwać.

 

Rozgrywka jest podzielona na 5 rozdziałów. Pięć rozmów, które grają na uczuciach i emocjach. Autor ewidentnie miał taki cel. I trzeba powiedzieć – osiągnął go. I to w stylu Putina, na 130%! Oprócz tego, gra nie da nam potem spokoju. Człowiek siedzi i myśli: “a gdyby zrobić to tak?”. Włącza ją i po raz kolejny przechodzi przez opcje dialogowe, dokonując innych wyborów. I tak w kółko.

 

2015-11-21_00003

Jeżeli kiedykolwiek zrobiłeś coś głupiego – pomyśl, że Emily pyta się studenta, czy przynieść alkohol.

 

Gra do doskonałych nie należy. Największą jej wadą jest sterowanie. Wybieramy opcje dialogową i czeka nas wciskanie klawiszy. Jedno naciśnięcie – jeden znak. Z jednej strony: sprytny trick na wydłużenie czasu rozgrywki. Z drugiej: po krótkim czasie zaczyna to drażnić. Warto dodać, że około ⅓ gry, to właśnie pisanie wiadomości. Czyli realnie – bezsensowne walenie po klawiaturze.

Podczas całego tego wpieniania się na to, co widzę, co czuję, kombinacji, jak poprowadzić rozmowę, by miało to jakieś ręce i nogi, nie mogłem pozbyć się pewnej myśli na temat autora. Cały czas miałem wrażenie, że gra powstała przez jedną noc, po utracie kogoś bliskiego, a stanowi cyfrowe przedstawienie smutku i rozgoryczenia. Dobra, oto moja dokłada myśl: “laska go rzuciła przez fejsunia”.

Dźwięki zasługują tutaj na małą wzmiankę, szczególnie jeden – pracy dysku. Nieinwazyjny i przyjemny. Duży plus za soundtrack, który kojarzy mi się z muzyką z pewnej dwuwymiarowej gry MMO wydanej w 1997 roku. Udało mi się nawet przekonać jego eks. Red.Nacz., aby ów soundtrack był odtwarzany na stronie z tym artykułem.


2015-11-21_00004

Emily poznała moje zamiary… Cwana bestia…

 

Całość można by podsumować w kilku słowach. Dokładniej w jednym słowie: “meh”. Tylko jest to dość specyficzne “meh”. Pełne emocji “meh”, które przez kilka godzin lub dni będzie nam siedziało w głowie. A potem umrze śmiercią naturalną i zostanie zapomniane. Dlaczego taka prognoza? Tego nie powiem, bo nie chcę zaspoilerować. Ale zaryzykuję stwierdzeniem, że każdy, kto spędził w tej grze więcej niż godzinę, zgodzi się z tym. Chyba, że autor naprawi swój błąd, dodając kilka ważnych rzeczy i przede wszystkim usprawni gameplay.