r.

The Incredible Adventures of Van Helsing: Final Cut – Recenzja

"Nihil novi sub sole", mawiali starożytni Rzymianie oraz ludzie, którzy posługiwali się łaciną. Podobną sentencję można by wymyślić na temat gier Hack'n'Slash.  Nihil novi in Trucidabunt et Icircumflex? Odpowiedzmy na to jakże niezrozumiałe pytanie!

Hack’n’Slash w swoim zamyśle jest proste jak budowa cepa. Idź, morduj potwory, zbieraj loot, sprzedaj, miej piniądz, kup lepsze przedmioty i tak w koło Macieju. Gdzieś w tle mamy fabułę, którą większość graczy ma w głębokim poważaniu. Z reguły ratujemy świat przed czymś, co jest jednocześnie złe, brzydkie, okrutne i przyniesie zgubę oraz zagładę.  Twórcy idą czasem o krok dalej w uproszczaniu mechaniki, robiąc z Hack’n’Slasha tzw. slashera, jednocześnie brutalnie kastrując grę z tego, co w tym gatunku najpiękniejsze – progresu.

2015-11-23_00002

Lady Katerina uznała, że strzeli focha, gdy dowiedziała się że Andrzej tak naprawdę jest Prot Paladinem.

Twórcy “The Incredible Adventures of Van Helsing: Final Cut” oferują nam miły dla oka (choć o moich zastrzeżeniach do grafiki trochę niżej), steampunkowy symulator rzezi potworów. Do wyboru, do koloru! Luźny spacer z dziewczyną do sklepu po bułki – zwany również Casual. Albo czołganie się z Kasaharą na plecach po rozżarzonych węglach do sklepu po bułki – znany jako Fearless. Oczywiście, jest również opcja “Hardcore”, która uruchamia mechanikę perm-death. Dla nieobeznanych – śmierć postaci powoduje usunięcie postaci. 

2015-11-23_00006

Zły wilk poszedł po rozum do głowy, uznał, że opancerzy się, aby leśniczy go nie rozpruł.

Tak, dobrze przeczytaliście – gra jest osadzona w steampunkowym świecie. Lubię ten klimat, ale nie jestem jakimś fanem na zabój. Dlatego stylistyka, która kojarzy mi się mimochodem z Power Rangers, na początku mnie drażniła. Wyjątkiem jest klasa Bounty Hunter, która wygląda dość podobnie do Witch Hunterów z uniwersum Warhammera.  Skoro już przy klasach jesteśmy, w grze jest ich sześć. Standardowo jest ciężkozbrojny, rdzawy Power Ranger Protector pełniący funkcję tanka. Rogal, nazwany Umbralist (na marginesie: według mnie, bardziej pasuje do jakiegoś mrocznego maga). Ranged DPS w postaci Bounty Huntera i Elementalista. Oraz dwie klasy, które trudno mi jakoś zaszufladkować. Roboczo nazwijmy je “wsparciem”. Mamy wsparcie defensywne w osobie Adeptus Astrates Constructora oraz wsparcie ofensywne, czyli Phlogistoneera. Zasługuje on na kilka słów. Człowiek okuty w pancerz wspomagany rodem z Fallouta egzoszkielet plujący granatami i rakietami, zamieniający wrogów w czerwoną masę pełną bliżej nieokreślonych części ciała. Po prostu miłość od pierwszego wejrzenia.

2015-11-23_00001

Przepraszam, którędy do Fallouta?

Jeżeli chodzi o zabawę czerpaną z rzezi, na początku trzeba się przyzwyczaić do dość dziwnego używania umiejętności. Każda z nich ma kilka “power upów” – przykładowo knockback, odzyskanie 0.5% procenta za każdego trafionego przeciwnika lub zwiększony zasięg. Dla laika sprawa problematyczna, ale po około godzinie zaczyna się łapać, co i jak. Rozwój postaci został w grze podwojony. Jak? W naszych przygodach towarzyszy nam Lady Katerina, która ma swoje punkty do rozdawania, swoje drzewka, swoje przedmioty. Oprócz tego, można zdecydować, jak ma się zachowywać – zaczynając od podnoszenia złota do tak skomplikowanych czynności jak podnoszenie przedmiotów, które są warte więcej niż X złota.  Za to duży plus, w końcu to dwa razy więcej zabawy z rozdawaniem punktów w drzewka. A o to (oprócz sieczenia nieskończoności potworów) chodzi. Oczywiście, twórcy zadbali o endgame. Mamy tryb, w którym możemy się bawić, wykonując misje w otwartym świecie. Ale mimo wszystko tutaj może się prędzej czy później wkraść powtarzalność. Fanów budowania zadowoli fakt, że można zbudować własną kryjówkę.


2015-11-23_00003

“ZOSTAW POWIEDZIAŁEM MNIE DOPÓKI MI CD NIE ZEJDZIE Z HP POTKI !” ~ Perian, 2015

Jest kilka rzeczy, które niekoniecznie przypadły mi do gustu. Być może wynikają one z tego, że mam w głowie dość dziwny obraz steampunku. Ale zacznę od grafiki, ściślej – kolorystyka. Jak na moje, gra jest zbyt kolorowa. W podziemiach – nie mam zastrzeżeń. Jest tak, jak powinno być, chociaż mogłoby być delikatnie ciemniej. Ale momentami, chodząc po lesie, zastanawiałem się, czy nie będę musiał walczyć z uśmiechniętymi kuleczkami albo inną ekipą My Little Pony. Wygląda to ładnie, ale jakoś po prostu mi nie pasuje – liczę na Wasze opinie w tej sprawie. Sprawa numer dwa – muzyka. Jest dobra, lecz brakuje mi jakiegoś industrialnego, ciężkiego brzmienia podczas walki. Czegoś, przy czym zamienię się maszynkę do mielenia mięsa i będę darł się Feuer Frei!, wystrzeliwując kolejne pociski i rakiety.  Z rzeczy, które definitywnie chwyciły mnie za serce – humor gry. Mam tu na myśli komentarze Van Helsinga lub Kateriny na temat ogłoszeń na tablicy lub spotkanej osoby. Kolejna sprawa – nazewnictwo monstrów. Grałem w wersje angielską, a miło czytało mi się nazwy takie jak “Virkolak” lub “Rusalka”. Jest to dość miły, swojski klimat.

2015-11-23_00005

Katerina, nie wiem, co to były za grzyby, ale chyba musimy zacząć je hodować.

Co jak co, ale chyba na chwilę obecną największym problemem gry jest jej cena. Obecnie na Steamie grę można nabyć za 42€ bez jednego centa. Otrzymujemy za to około 50 godzin w kampanii, uroczą Lady Katerinę, możliwość zbudowania własnej kryjówki i randomowo generowane przygody w endgame. Czy to jest warte wydania tej kwoty? To już zależy od osobistych upodobań.

Plusy

  • Ciekawy system rozwoju postaci
  • Lady Katerina i jej teksty
  • Możliwość zbudowania własnej kryjówki
  • Przyjemna fabuła
  • Humor

Minusy:

  • Ciężki do ogarnięcia system skilli
  • Cena
  • Brak poziomu z jednorożcami
  • Kolorystyka na poziomie “meh”

Ocena How2Play – 7/10