Gamer Lifestyle r.

SAO w postaci książki? Ready Player One!

Temat SAO i gier w wirtualnej rzeczywistości jest wiecznie żywy. Co jednak, jeśli ktoś nie przepada za anime i mangą, a sama idea go interesuje? Ernest Cline znalazł rozwiązanie: przedstawiam książkę Ready Player One!

Niedaleka przyszłość. Ludzkość wykorzystała większość zasobów energetycznych na Ziemi. Swobodny dostęp do prądu mają jedynie nieliczne, największe miasta świata, w których utrzymanie się jest niesamowicie drogie. Ludzkość ucieka więc od szarego życia do najpopularniejszej gry MMO, OASIS, która z czasem zastępuje im rzeczywistość i jest używana przez większość społeczeństwa – powstają nawet specjalne szkoły w wirtualnym świecie. Świat OASIS jest nieograniczony – jeśli ktoś chce być magiem, nic nie stoi na przeszkodzie, podobnie jak w przypadku kosmicznego komandosa, który ma dwie głowy, jest pół jaszczurką-pół jednorożcem i do tego posiada różowy lisi ogonek. Owo uniwersum ma jeszcze jedną rzecz, która magicznie przyciąga graczy z całego świata – spadek zmarłego twórcy, który ukrył wskazówki do odnalezienia jego fortuny w samej grze…

Główny bohater, Wade “Parzival” Watts, mieszka w slumsach. Nie uczęszcza do normalnej szkoły z racji tego, że zawsze był odludkiem i nie czuł się dobrze wśród rówieśników. Sytuacja jednak przedstawia się zupełnie inaczej w wirtualnym świecie. Wade dostaje się do szkoły na niewielkiej planecie Ludus, która… w zasadzie składa się wyłącznie z lasów i szkół, niczego bardziej wyszukanego. Jego spokojny świat zostaje wywrócony do góry nogami w momencie, w którym dowiaduje się o śmierci Jamesa Halliday’a, twórcy OASIS. Rozpoczyna się Polowanie… Kto pierwszy odnajdzie wszystkie ukryte Easter Eggi i tym samym odziedziczy fortunę?

Ready Player One – opowieść dla nerdów?

Początkowo przyrównałam Ready Player One do Sword Art Online, jednak w miarę pisania zaczęłam orientować się, że oprócz tego, że akcja dzieje się głównie w grze, tytuły nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. SAO opowiada o zapalonym graczu, który chce wydostać się z gry, w której utknął – tymczasem powieść Ernesta Cline’a ma w sobie coś więcej, niż okładanie bossów OP skillami i ckliwą historię miłosną. O ile anime bardzo mi się podobało, o tyle nie wciągnęło mnie aż tak, jak ta niezbyt długa książka (“a ile ma stron?” koło 350, matko, jak ja nie znoszę tego pytania, jest zajebista więc bierz i czytaj, a nie się interesujesz najmniej istotnymi rzeczami) – czytałam ją w oryginale w ciągu jednej nocy, nie byłam w stanie odłożyć jej na bok i iść spać, bo tak ciekawiło mnie, jak potoczą się losy bohaterów. W tym miejscu powinno nastąpić rozpływanie się nad fabułą i cudownością, ale raz, że nie chcę Wam spojlerować, a dwa, nie sądzę, żeby ktoś chciał te wypociny czytać, więc przeskoczmy do tego, co tak bardzo mi się w niej podobało.

Przede wszystkim fabuła jest bardzo nieprzewidywalna. To nie SAO, gdzie z góry wiadomo, że główny bohater wyciągnie z kieszeni skill, którego nikt nigdy wcześniej nie miał i spuści sowity wpie*dol każdemu napotkanemu przeciwnikowi. Czytając ją, zastanawiamy się nie “kogo następnego rozwali?”, a “czy poradzi sobie z tym zadaniem?”. Książka zdecydowanie trzyma w napięciu aż do ostatnich stron, za co niesamowicie ją cenię i chętnie do niej wrócę.

Ready Player One

Postaci w Ready Player One mają charakter i w żadnym wypadku nie są nijakie. Każda z nich jest inna i nie odnosi się wrażenia, że czyta się o armii beznamiętnych klonów, za to bardzo szybko można stwierdzić, którą postać się lubi, a za którą niespecjalnie przepada. Wiecie, tak trochę jak Joffrey w Grze o Tron. Nie trzeba oglądać serialu, żeby popatrzeć na jego gębę i stwierdzić, że to mały, parszywy gnojek – tylko po to, żeby potem przekonać się, że nasze pierwsze wrażenie o “małym i parszywym” było bardzo… delikatnie ujęte.

No i te wszechobecne nawiązania do starych produkcji. Wzmianki o filmach typu Powrót do przyszłości czy Star Wars lub też o grach na Atari są niesamowicie dobrze ulokowane. Jeśli ktoś jest koneserem klasyków – z pewnością uśmiechnie się przy każdej z nich. Jeśli ktoś nim nie jest – wie, co powinien nadrobić, żeby nie ominąć żadnej kultowej produkcji. Plz, gracz nie jest graczem, jeśli choć raz nie zagrał w Pac-Mana!

Ekranizacja nadchodzi! Kiedy ją zobaczymy?

Książka to nie wszystko! Po zażartej walce o prawa do ekranizacji, zdobyła je wytwórnia Warner Bros. – odpowiedzialna m.in. za Harry’ego Pottera. Premiera zapowiedziana jest na 2018 rok, znamy już także część obsady! W rolę głównego bohatera wcieli się Tye Sheridan, znany między innymi z roli Cyklopa (Scotta Summersa) w filmie X-Men: Apocalypse. Oprócz tego zobaczymy także barmana z Deadpoola (T.J. Miller), a nawet Benjiego z serii filmów Mission: Impossible (Simon Peggs)! Ciekawostką jest to, że książka miała ukryty Easter Egg, za odnalezienie którego autor sprezentował pierwszej osobie samochód – konkretnie był to DeLorean. Nie wiecie, co w nim niezwykłego? Znaczy to, że niezbyt macie pojęcie o tym, co w końcówce XX wieku było na topie, jednak nie o tym chciałam… Myślicie, że film Ready Player One też będzie zawierał ukryty przekaz? Przekonamy się za dwa lata…

Książka w polskim tłumaczeniu nosi tytuł “Player One” i można dostać ją m.in. w Empiku. Jeżeli kogoś nie satysfakcjonuje wirtualna kopia, bo lubi eksponować swoje “zdobycze” na półce albo po prostu nie przepada za czytaniem z ekranu, nie ma problemu z położeniem łapek na wersji papierowej 🙂

[latest_posts category=”gamerlifestyle” count=”6″]

Źródło: własne