r.

Muszę zebrać to wszystko!

Ostatnio TV GRY zrobiło interesujący materiał na temat bliski nam, graczom, a dotyczący poważnej choroby. Mowa o tym, jak gry wymuszają na nas zbieranie przeróżnych przedmiotów, nierzadko niepotrzebnych. Dzisiaj to my porozmyślamy na ten temat.

Często zdarza się zobaczyć nam piękny napis “nie ma miejsca w ekwipunku”. I na nic płacze, i rozterki, musimy pogodzić się z tym, że przyszedł moment, w którym musimy wysłać posłańca do miasta, aby sprzedał wszystkie śmieci, jak leci lub (jeżeli nie mamy takiej możliwości) samemu udać się do jakiegoś kupca.

I co w tym złego? Nie zaglądaj do mojej sakwy!

No właśnie, co w tym złego? Niby nic. Prawdę powiedziawszy, oglądając materiał od Grzegorza, myślałem sobie: “Kurczę, ale gdzie tu niby kompulsywne zbieranie? Czemu ktoś to porównuje?”. Idąc w to głębiej, odnalazłem sens. Dosyć przykry.

WoW zbieractwo

Przypomnijmy sobie jakiś moment z Wiedźmina. Radośnie zwiedzamy sobie lokację, zabijamy przeciwników, zabieramy skarby z skrzyń, chociaż nie nałożymy tej zbroi, bo mamy lepszą i nie użyjemy tego miecza, bo statystyki są badziewne, ale weźmiemy, przecież będzie złoto. Albo przyda się na trzecią broń, jak będzie posucha. Grając w jedynkę, przez większość czasu miałem trzy bronie, a nawet cztery (jedna to pochodnia, wiadomo). Używałem dwóch – jednej srebrnej i drugiej tej zwykłej, zapasowa była zupełnie bezużyteczna, ale leżała w tej sakwie, a co tam.

wiedzmin3_dziki_gon ekwipunek plecak

Czysta chęć zdobycia złota, każdy to zna. Ale co, jeśli w grze udostępniono crafting? Uśmiechacie się, że doskonale wiecie, co wtedy dzieje się w naszym plecaku – syf i armagedon. Nie trzeba daleko szukać, można odwołać się nawet do Wiedźmina, znowu. Zbieranie wyrzutków z potworów, które są składnikami do eliksirów, przeróżnych kwiatków, badyli, pod koniec pierwszej części udało mi się zapełnić sakwę ziołami i np. mózgami utopców. Gdy zacząłem robić porządki, zorientowałem się, że niekiedy miałem po dwa stacki języków utopców, a przecież oczywistym jest, że nie będę w stanie tego wykorzystać, no nie wszystko, nie da się. Ale zbierałem dalej, nawet mając świadomość, że nie jest mi to potrzebne – no jak to tak, jakby nie patrzeć to potencjalny surowiec, mam go po prostu zostawić na pastwę losu?

Nawet w Dragon Age zrobili coś podobnego w starszych częściach – zmuszali nas do przetrzymywania prezentów dla naszych sojuszników, jeśli zmaleliśmy coś absolutnie idealnego dla np. Morigan, ale nie było jej z nami na wyprawie. Trzeba było wrócić do obozu i dopiero wtedy podzielić się z nią znaleziskiem. O Inkwizycji nie ma co w ogóle wspominać – powstał crafting, miejsce w plecakach umarło.

runes of magic plecak

Podobna sytuacja dzieje się w MMO – ile to razy z misji lub jakiegoś farmienia instancji np. dla rzadkiego dropu w postaci wierzchowca zbiera się całą resztę, która nie jest wartościowa, ale zbieram. Zawsze kilka złotych monet wpadnie, poza tym – co mi się będzie świeciło ciało, no ja tak nie mogę, no, biorę, jak dają!

Większość z nas powie dokładnie to samo, co ja – nie mamy problemów ze zbieractwem kompulsywnym w życiu codziennym. Nie zakopujemy się w śmieciach, na ogół. Ale faktycznie, głównie gry RPG, jak i MMO (famienie jednej instancji po złoto, dobre czasy) podsycają tę niezdrową kwestię. Mamy gdzieś z tyłu głowy, że ten hełm nie przyda nam się, ale weźmiemy go, bo przecież pieniądze albo oddamy naszemu słudze i będzie w nim chodził… I tak chodzimy, zbieramy, nie zastanawiając się nad tym bardziej, bo i po co.

Co Wy o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzach!

Źródło: TV GRY

[latest_posts category = “gamerlifestyle” count = “6”]