Gamer Lifestyle r.

Limbo w wersji na Switcha – warto zagrać?

Ciemność, jeden chłopiec i poszukiwania jego siostry - oto Limbo, czyli nietypowe platformówka 2D w wersji na Nintendo Switcha. Warte toto ogrania po kilkunastu latach od pierwotnej premiery na... konsolach 7 generacji?

Grę do recenzji dostarczył: Playdead

Najpierw kilka podstawowych informacji o samej grze i historii, którą przeszła:

  • Oryginalnie Limbo wyszło 21 lipca 2010 na Xbox Live Marketplace.
  • Rok później (20 lipca i 2 sierpnia) ta gra wyszła na PS3 i Steama.

Mamy rok 2018, 8 lat po oryginalnej premierze, Limbo wychodzi na Nintendo Switcha

Oto Limbo na Switcha

Graliście w Limbo na innej platformie? Pewnie tak, ponieważ Limbo było swoistym przełomem w branży gier i indyków. Kiedyś gry “nie-AAA” były kojarzone ze złym wykonaniem i dużymi brakami w wielu aspektach gry. Wtedy Playdead wypuszcza Limbo – i od tego czasu zasady się odrobinę zmieniły.

Ale czym jest tak naprawdę Limbo?

Platformówko-zręcznościówko-logiczną grą? Cóż, ciężko jest nadać jej jakiś specjalny gatunek przez jej dość specyficzną rozgrywkę. Jest to hybryda platformówki, zręcznościówki i gry logicznej – nie mamy tutaj niesamowicie skomplikowanych zagadek, ale trzeba czasem odrobinę pomyśleć. Rozgrywka toczy się tylko w dwóch wymiarach, nie możemy przemieszczać się np. wewnątrz tła – jedynie prawo/lewo.

Będziemy musieli pamiętać o zręcznych palcach i o szybkim myśleniu. Oczywiście nie jest to poziom gier, w których musimy podejmować decyzje w ułamku sekundy, aczkolwiek czasem dłuższe myślenie może nas zabić. Dosłownie – o brutalności trochę potem.

Styl graficzny

To jest niebywały znak rozpoznawczy tej gry: mamy tutaj czarnego (wiem, źle to może zabrzmieć) bohatera, który porusza się po czarnym pierwszy planie. Jedynie oczy naszego bohatera są białe (i… jeszcze kilka rzeczy, bez spoilerów). Oczywiście, żeby nie było za czarno, tło naszej rozgrywki jest skąpane w odcieniach szarości. To nie jest ta gra, w którą gramy dla ferii kolorów (jeżeli tego chcecie, to wybierzcie np. Ori). To gra, która nie będzie pocieszną gierką na chwilkę, tylko czymś, przy czym trzeba przysiąść.

To nie jest gra dla dzieci

Na pierwszy rzut oka zastosowanie takiej kolorystyki może już zdradzać nam, że ta gra nie będzie “tęczowym produktem dla dzieci”. O nie, to tytuł, w którym główny bohater może umierać naprawdę wiele razy (oczywiście z naszej winy). Możemy być tutaj zgnieceni, zmiażdżeni, nabijani na kolce, utopieni, porażeni prądem… jest tego naprawdę dużo.

Dziecko

Nasz bohater to dzieciak, nie jest on kolejnym herosem, który walczy z żółwiami i ogromnym smokiem w poszukiwaniu swojej księżniczki. W sumie można powiedzieć, że ową księżniczką jest tutaj siostra bohatera, ale to taka mała analogia do wąsatego hydraulika.

Wracając do bohatera, jest on dzieckiem – nie wykona podwójnego skoku, nie wyjmie karabinu i nie zacznie budować sobie kładki nad przeszkodami. Musimy idealnie skoczyć, aby nie skończyć w dole z kolcami. Musimy uważać na jakiekolwiek pułapki i pamiętać o słabości bohatera. Jednak czy nie jest to czymś specjalnym? W 2011 Limbo było naprawdę nowatorskie, a 7 lat później nie postarzało się bardzo.

Na ile czasu jest ta gra?

To już zależy od gracza, aczkolwiek dobry gracz powinien przejść Limbo w 1-1,5 godziny. Ci, którzy grają w tę mroczną grę po raz pierwszy, mogą przysiąść na 2-3 godziny.

A jak to się ma z wersją na Switcha?

Jak pewnie zdążyliście się już domyślić, jest to port – można tutaj rozdzielić tę minirecenzję na dwie części, ponieważ możemy przecież korzystać ze Switcha w dwóch trybach:

  • Handheld

Tutaj jest trochę gorzej, szczególnie przez to, że wbudowany wyświetlacz nie radzi sobie bardzo dobrze z tak dużą ilością czerni na ekranie. Dodatkowo sam ekran trochę za bardzo… obija światło, więc granie na dworze odrobinkę odpada. Ale nie lękajcie się, zaraz będzie lepiej.

  • Dock

Tutaj jest o wiele lepiej – i tak powinno się grać w Limbo. Nie ma jak to usiąść spokojnie przed ekranem i wsiąknąć w klimat tej gry.

Podsumowanie

Standardowo gra chodzi idealnie na Switchu, bez żadnych przycinek czy problemów – zalecane jest granie na większym telewizorze, aczkolwiek na samym handheldzie będzie “w miarę”. Tytułowi nie sposób odmówić pewnego klimatu, który może przyciągnąć. Ale pamiętajmy, że to nie jest tęczowa gra. Sama kolorystyka mówi nam, co nas czeka.

Limbo możemy kupić w wersji cyfrowej za około 40 złotych.

Plusy:

  • Ta gra się nie zestarzała (prawie)!
  • Mroczny klimat.
  • Sama rozgrywka.
  • Fabuła (raczej szczątkowa).
  • Świetny port.

Minusy:

  • Nie dla każdego – na pewno to nie jest gra dla dzieci czy osób, które nie lubią brutalnych gier.

Ocena: 9/10

Jeżeli nie graliście nigdy w Limbo i macie Switcha, to… co tu robicie? Kupujcie i grajcie!