Gamer Lifestyle r.

Inside – Limbo 2.0? Lepiej

Pamiętacie Limbo z poprzedniej recenzji? Pora na Inside - także w wersji na Nintendo Switch. Czy swoiste Limbo 2.0 okaże się lepsze od hitu sprzed 7 lat? 

Grę do testów dostarczył: Playdead

Kolejny port! Tym razem nie będzie to gra sprzed 7 lat, a coś nowszego!

Inside zostało oryginalnie wypuszczone w okolicach wakacji 2016 na wszystkie “ważne” platformy obecnej generacji, czyli xOne, PS4 czy PC.

Potem także Playdead wypuścił ten tytuł na iOS i Apple TV pod koniec 2017.

2 lata po oryginalnej premierze, oto Inside w wersji na Nintendo Switch

Playdead dopracowało tą grę

Mamy tutaj dość dużą zmianę, nie mamy już standardowej czarno-czarnej kolorystyki która dominowała w Limbo. Tutaj mamy już o wiele szczerszą paletę kolorów, co przekłada się na trochę inne doświadczenia. Oczywiście nie jest tęczowo, Playdead nie zrobiło czegoś kompletnie odmiennego.

Cały czas jest to mroczny klimat, tylko w tym wypadku mamy odrobinę bardziej urealnione otoczenie. Chociaż dalej jest to mroczna gra, oj nie łudźcie się – tylko teraz będziemy w stanie doświadczyć masy innych, niesamowicie wyglądających scen.

Wszystko w tej grze zostało stworzone jako miniaturowe dzieła sztuki.  Przyjrzycie się powyższemu obrazkowi, gra świateł, detale – wszystko jest na swoim miejscu.

Rozgrywka jest bliska Limbo

Wszystko zależy jak Wy patrzyliście na Limbo, jeżeli uważaliście że tamta gra była bardzo szybka (bo w momentach była), to Inside jest odrobinę wolniejsze.

Nie zrozumcie mnie źle, aczkolwiek chodzi tutaj o więcej różnych interakcji czy momentów, które nie przeszłyby w Limbo. Taki przykład, skradanie się (a przed czym? Zagrajcie).

Platformówko-puzzlo-gra fabularna? Cóż, tutaj mamy szczególne nastawienie na historię, która powinna szczególnie spodobać się graczom lubiącym klimaty sci-fi, może coś a’la Stranger Things?

Nasza głowa będzie na tyle ważna, co nasze palce – czasem trzeba ruszyć głową, pomyśleć co może zostać wystrze… nie spoileruje. Czasem trzeba ruszyć głową i pomyśleć gdzie możemy się ukryć przed… kolejny spoiler! Trochę pomyślunku i wszystko będzie naprawdę łatwe.

Dziecko powraca

Żeby być bardziej dokładnym – dzieciak lub młody nastolatek. Znowu nie mamy żadnych informacji nt. czegokolwiek związanego z głównym bohaterem. Może on chodzić w prawo/lewo, skakać, podnosić, przesuwać przedmioty – standard, pozwalający nam sprawną rozgrywkę.

To nie jest gra dla dzieci

Powtarza się sytuacja z Limbo. Ciężko jest powiedzieć czy o wiele lepiej zarysowany bohater może zaważyć na tym, jak oceniamy brutalność. Przez dość… komiksowego (?) bohatera z Limbo, mogliśmy bardziej odczuwać tą brutalność.

Aczkolwiek Inside jest odrobinę bardziej realne, więc jeżeli wczujemy się w bohatera, to każda śmierć będzie nas boleć.

Czy to przez postrzał, zagryzienie, uduszenie czy… nie będę spoilerować, bo często takie śmierci są szczególnie związane z historią. Fabuła także może być trochę bardziej dorosła? Cóż, po prostu nie dawajcie tego małym dzieciom i wszystko będzie dobrze.

Fabuła – nie, nie będę tutaj spoilerować nic

Wiecie dlaczego? Ponieważ to historia gra główną rolę w przypadku Inside. Powiem tylko tyle – sci-fi i skojarzenia z The Shape of Water mogą się pojawić. Już nic nie powiem!

A jak ze portem na Switcha?

Standardowo także tutaj mogę rozdzielić tą minirecenzję na dwie części.

  • Handheld

Tutaj jest o wiele lepiej niż w przypadku Limbo, przez MNIEJSZĄ ILOŚĆ CZERNI. Cały czas mamy trochę czerni, aczkolwiek o wiele bardziej wyróżniają się ciepłe kolory (sami możecie zobaczyć je na screenach z gry). Jeżeli oczywiście nie chcemy rozsiąść w domu i spokojnie przejść Inside na większym telewizorze, to granie na małym ekranie powinno spokojnie wystarczyć, ale i tak

  • Dock rulez

Bądźmy szczerzy, takie gry najlepiej się chłonie przy telewizorze czy monitorze (+24 cali?), kiedy gramy bez pośpiechu i jesteśmy w stanie zastanowić się nad każdym ruchem.

Cena?

Tutaj wchodzimy już w rejony gier “droższych niż 50 złotych”, ponieważ Inside można dostać za około 80 złotych. Za ile czasu gry? Około 3-4 godziny. Godziny te zostały wypełnione naprawdę dobrą historią, świetną grafiką i ciekawymi zagadkami.

Jakieś wady?

Nie wymyślę tutaj chyba żadnych minusów (oprócz brutalności? Ale wiecie, PEGI przestrzega), więc pozwolę po prostu dać Inside zasłużoną ocenę:

10/10

Switch, PC czy konsola – jeżeli nie graliście, a lubicie takie motywy (i macie wolne 80 złotych), to bierzcie.

Jedna mała rzecz – niby 80 złotych to dość dużo, ale niektórzy potrafią wydać 15-20 za 1.5 godziny filmu więc… co kto lubi, osobiście do Inside można podejść jak do interaktywnego filmu (ale nie takiego od Davida Cage’a… znaczy tych słabszych gier).