r.

Dead TrailZ – Gra, którą Early Access może uratować

Bycie snajperem podczas apokalipsy ma swoje plusy. A co jeżeli będziemy przy tym wszystkim śmigać po sznurkach na pranie ?

Na początek pojadę lekką prywatą. Dlaczego? Bo wydaje mi się, że dość ważne jest, aby przedstawić Wam mój stosunek do takich klimatów. DayZ – sztos. Unturned – sztos. H1Z1 – sztos. Left4Dead – meh, ale pograć idzie. Reszta – wielkie nope. Czy to seriale, czy to gry, czy to filmy, czy książki. Po prostu nie. Zaraz mi ktoś powie: “Perianku, ale jesteś fanem post-apo”. Owszem, jestem. Ale tylko w przypadku apokalipsy, której siłę mierzymy w megatonach trotylu.

Gra, którą może uratować Early Access

Dead TrailZ… Jak to 90% gier o zombie – early access. Nie wiem, czy wśród twórców gier w tym klimacie to jakiś rodzaj religijnego rytuału, bo mam dziwne wrażenie, że niemal każda gra, która ma coś wspólnego z zombie, to właśnie early access. Ale to w sumie małe, nic nieznaczące duperele.

DeadTrailZ_3_960x540

Twórcy zrobili dość ciekawą mieszankę. Mamy lekko skrzywioną formułę Tower Defense połączoną ze strzelaniem do zdechlaków. Pomysł, który pozwolę sobie określić słowami mojego ojca: “krzyżówka chuja z mułem”. Jak to wygląda w praktyce? Jesteśmy bezimiennym ninja-rambo-Simo-Häyhä śmigającym po sznurkach na pranie rozwieszonych na obrzeżach DWÓCH map (tyle na razie mamy w grze). Naszym zadaniem jest obrona bezmózgich ludzi, którzy na nieszczęście przeżyli zombie apokalipsę. Dlaczego na nieszczęście? Bo biegają momentami jak kury bez głowy prosto w zombiaki.

DeadTrailZ_TwitchNames

Nasz arsenał? Snajperskie M4A1 (lub H416), bez skinów. Dodatkowo mamy działo EMP, które strzela rakietami (brzmi jak karabin laserowy na naboje), granaty dymne, które pozwalają nam kierować wyżej wymienionymi człowieczkami oraz miny. Feeling strzelania? Z życzliwości dla twórców – pominę. Ale jeżeli któryś z nich to czyta, to życzliwie upraszam o wzięcie do swoich rąk jakiejkolwiek broni palnej i zapoznanie się ze zjawiskiem odrzutu.

Ale mimo wszystko, early access może to uratować. W formie obecnej gra nie nadaje się na komputery domowe klasy PC, a raczej na arcade’owe automaty, tylko zbudowane na podobnej zasadzie, co wózki w Tesco – wrzuć żeton, pchaj graj, ile chcesz.

DeadTrailZ_4_960x540

Co więc począć w tej sytuacji? Zawołać Batmana? Supermana? Deadpoola? Nie. Oto rzeczy, które świetnie sprawdzą się w tej grze:

  1. Tryb kooperacji dwóch graczy. W tym przypadku – cud, miód i orzeszki. Jeden gracz śmiga po sznurkach na pranie i osłania kuriera. Kurier, czyli drugi gracz, przynosi pojawiające się paczki do miejsca zrzutu. Bardzo prosty sposób, aby dać grze dość spore replay-ability.
  2. Asymetryczne PvP. Tutaj może wsadzam kij w mrowisko, bo na przykładzie Evolve wiemy, że można tym totalnie zniszczyć grę. Tutaj jest szansa, by to zaimplementować i przy okazji nie zepsuć. Coś jak przedstawiony przeze mnie tryb kooperacji. Tylko z pewnym utrudnieniem. Jakim? Zdechlakami kierują inni gracze. Wymuszałoby to planowanie ścieżek na bieżąco i reagowanie w przeciągu ułamków sekund na zmienne pole rozgrywki.
  3. Limitowana amunicja. No to już pierdoła totalna, ale w końcu to apokalipsa zombie! Naboi ma być mało. I kropka.

Jest jednak coś, co mnie urzekło w tym wszystkim. Mianowicie: grafika. Quasi-cellshading, który mamy przykładowo w Borderlands, tutaj sprawdza się dość dobrze. Twórcy zachowali tutaj balans, przez który do całokształtu grafiki, ciężko się doczepić. No inna historia to poszczególne modele, które są mokrym snem turpistów.

DeadTrailZ_5_960x540

Na tą chwilę – gry nie ocenię. Po pierwsze – to Early Access. Po drugie – ocena nie byłaby miarodajna, biorąc pod uwagę to, ile jeszcze w niej można zmienić.

[latest_posts  category = “gamerlifestyle” count = “6”]