Sprzęt Gamingowy r.

[Recenzja] Xtrfy M1 – myszka prawie idealna

UMyszka, która była tworzona wraz z NiP-em, czyli jedną z najbardziej rozpoznawalnych drużyn CS:GO na świecie. Teraz czas na ich M1 - cudowną myszkę z dziwnym scrollem.

Unboxing


Zacznijmy od wyjaśnienia, dlaczego Xtrfy to taka “profesjonalna” firma

Współpracuje ona dość mocno z Ninja in Pyjamas – a raczej jest ich integralną częścią. Za jedną z myszek (M3) odpowiadał legendarny wśród graczy HeatoN. Produkty te mają swoją cenę, ale trzeba powiedzieć o nich jedną rzecz: są naprawdę dobrze wykonane i nie jest to “budżetowy” brand. Jest to coś bardziej skierowanego do graczy, którzy potrzebują dobrego sprzętu do grania od marki, która jest zaaprobowana przez prosów (w tym przypadku mówimy o CS:GO). 

Ciekawostką jest to, że Get_Right (ten “getrajt”!) gra w tym momencie na recenzowanym modelu, czyli Xtrfy M1.

Jakość użytych elementów, kształt i komfort

Jest dobrze. Jest wręcz świetnie – trzeba powiedzieć szczerze, że płacimy za jakość. I warto płacić. Myszki po prostu używa się świetnie, kształtem przypomina ona połączenie Roccata Kone AIMO oraz Rivala 310, z dodatkowym bonusem w postaci niewielkiego wybrzuszenia na mały palec.

Mamy tutaj świetny materiał, który zapewnia dobry chwyt – tylko trzeba pamiętać, że myszka lubi zbierać odciski palców. Nie, żeby większość myszek tego nie robiła, ale wiecie, o co chodzi. Każdy, kto chociaż raz spróbuje potrzymać myszkę z segmentu “premium+”, zrozumie, o co z tym chodzi.

Jeżeli chodzi o komfort, to chyba poprzednie dwie linijki chyba wszystko powiedziały – jest bardzo dobrze. Myszki wręcz chce się używać i nią grać.

Ślizgacze i dwa główne przyciski

Poświęcam podpunkt jedynie tak małym rzeczom? Yup. Ślizgacze są po prostu świetne – na podkładce materiałowej można spokojnie śmigać, mysz nie stawia żadnego oporu.

Co do dwóch głównych “klików” – jest jedna rzecz: są one naprawdę głośne, ale bardziej w stronę satysfakcjonującego dźwięku. Wiecie, naprawdę dobrze jest mieć wyraźny dźwięk, który sprawia, że każde kliknięcie jest czymś przyjemnym. Ma to swoje minusy – oczywiście jest to dość głośne rozwiązanie, więc granie w nocy, w małej kawalerce z drugą osobą, która śpi, może być średnim pomysłem.

Boczne przyciski

O tym także nie mogłem zapomnieć! Do dyspozycji mamy tutaj 2 boczne przyciski, które wydają się stworzone pod bardziej… zaawansowanych graczy. Już wyjaśniam. Nie są one takie same, nie mają takiej samej długości – i dlatego są naprawdę ciekawe; w normalnej pozycji mój palec spoczywa na tym dalszym, mniejszym przycisku – ale kiedy chcę skorzystać z tego większego, muszę tylko odrobinę przesunąć kciuk w swoją stronę. Może i brzmi to jak pierdoła, aczkolwiek uprzyjemnia to bardzo korzystanie z myszki (no i oczywiście przeglądanie stron).


Sensor – standardowa wysoka klasa

Tutaj nic, tylko perfekcjonizm: Pixart 3310, czyli sensor, który możemy spotkać w większości topowych myszek 2017/2018. Oddaje on idealnie nasze ruchy, ma naprawdę dużą gamę CPI i nie ma z nim żadnych problemów, które normalnie nękają inne sensory.

Dzisiaj bez oprogramowania –
tutaj wszystko zmienimy z poziomu myszki!

Żeby zrozumieć jak ciekawy, ale także dziwny jest to system, musicie przeczytać część instrukcji:

REGULACJA CPI I CZĘSTOTLIWOŚCI

Przycisk CPI pozwala w czasie rzeczywistym regulować czułości myszy. Naciskając go, łatwo przełączysz się pomiędzy CPI 400 (czerwony), 800 (zielony), 1600 (niebieski), 3200 (fioletowy) i 4000 (turkusowy). Im wyższa wartość CPI, tym obszerniejszy jest ruch kursora na ekranie przy ruchu myszy.

TRYBY POWIERZCHNI (MATERIAŁOWA LUB PLASTIKOWA PODKŁADKA)

Zmieniając tryb powierzchni, z jaką pracuje myszka, z łatwością zoptymalizujesz działanie sensora pod powierzchnię materiałową lub plastikową podkładki. Dobór odpowiedniego trybu działania zminimalizuje dystans aktywności sensora do około 1,5 mm od podkładki.
1 tryb powierzchni (standardowy) = zoptymalizowany do pracy z większością podkładek materiałowych.
2 tryb powierzchni = zoptymalizowany do pracy z większością podkładek plastikowych.
Aby zmienić aktualny tryb pracy, wystarczy nacisnąć i przytrzymać w tym samym czasie przez 5 sekund lewy i prawy przycisk myszy oraz kółko przewijania. Myszka mrugnie podświetleniem raz w pierwszym trybie powierzchni oraz mrugnie dwukrotnie w drugim trybie powierzchni.

Skomplikowane?

Przynajmniej podświetlenie także zmienia się dość łatwo – wystarczy przytrzymać przycisk CPI.

Jak pewnie z tego wysnuliście, nie mamy możliwości swobodnego zmieniania DPI – no nie mamy. Ale za to możemy zaktualizować soft myszki! Są to najpewniej typowe poprawki, które moglibyśmy otrzymać wraz z większym programem (np. SteelSeries Engine), ale dobre i to.

Działa to całkiem przyjemnie, ściągamy program ze strony Xtrfy, musimy rozpakować. Nic trudnego, ale warto to zrobić po zakupie myszki.


I słowo o podświetleniu

Jest żółte i jest całkiem spoko. Oczywiście nie uświadczymy tutaj RGB, aczkolwiek ten żółty (kiedyś to wyjaśnię) kolor nadaje M1 takiego charakterystycznego wyglądu – coś, czego normalnie nie moglibyśmy uświadczyć. Dodatkowo wyróżnia się ona dość ciekawym podświetleniem w przedniej części myszki.

Rzeczy “na minus”

Niestety “prawie” w tytule nie jest z powietrza – mam kilka rzeczy, które są na minus. Nie są one ogromne, ale warto o nich wspomnieć:

  • Brak software – o tym już pisałem
  • Toporny scroll

Tutaj jest ciężej – bardzo ogólnie można powiedzieć, że mamy dość mocno wyczuwalny przeskok pomiędzy kolejnymi poziomami (?). Trudno jest to określić, więc tak po prostu: ciężej się scrolluje.

  • Palcuje się

Serio – ta myszka bardzo lubi się palcować. Od tego momentu przy robieniu zdjęć muszę nosić rękawiczki.

Xtrfy M1 – czas na podsumowanie

Myszka od prosów dla normalnych graczy? Cóż, można tak powiedzieć. Nie zaprzeczam, że Xtrfy kształtem pasuje mi idealnie pod dłoń i naprawdę polubiłem ten kształt. Korzystanie z niej będę zaliczać jako ten “udany czas”. Nie zaprzeczę, że jest parę rzeczy, które mnie w niej denerwują, m.in. brak software oraz głośny i toporny scroll, ale plusy przeważają nad minusami. Mamy tutaj świetną jakość użytych materiałów, świetny sensor oraz po prostu idealne wykonanie. Oczywiście nie zobaczymy tutaj świecących pasków RGB, miliona nieprzydatnych rzeczy czy czegoś podobnego.

Cenowo mamy myszkę pomiędzy Rivalem 310 a 600 – czyli za ile? Około 250 złotych. W tym momencie w większym sklepie internetowym z dużym “m” Xtrfy M1 kosztuje 244 złotych. Moim zdaniem warto jest ją kupić – bo jest naprawdę dobra.

Ocena: +8/10