Specyfikacja monitora AOC G2460PG:
- wielkość: 24″
- format: 16:9
- czas odpowiedzi: 1ms
- rozdzielczość maksymalna: 1920×1080@144Hz
- jasność: 350 cd/m2
- kolory: 17.7 milionów
- złącza: Display Port
- nVidia G-sync
Szczegółowe informacje znajdziesz tutaj: klik!
Montaż w 30 sekund i design
Tak jak wcześniej walczyłam ze śrubokrętem, żeby złożyć monitor, tak teraz wszystko poszło szybko i sprawnie – bez najmniejszych problemów. Właściwie, do montażu nie jest potrzebny nawet sam śrubokręt, a wystarczą palce (na upartego i zęby, jeśli ktoś ma amputowane obie ręce lub akurat przewija nimi dziecko – oczywiście, nikomu nie ubliżając) – po prostu przykręcenie nóżki wymaga zabawy jedną śrubką z uchwytem.
Nie skupiajmy się jednak za dużo na takich banałach, przejdźmy dalej – załóżmy, że monitor mamy złożony, podpięty i już króluje on na naszym biurku. W porównaniu z poprzednim olbrzymem, ten ma dość normalny rozmiar – 24 cale to raczej popularna jednostka. Dla mnie – zdecydowanie wystarczająca, jako że używam dwóch monitorów na co dzień.
Jeśli natomiast chodzi o same względy estetyczne – również prezentuje się on dość przyjemnie. Może nie uderza tak swoją topornością (którą – nawiasem – bardzo lubię) i elegancją, jak poprzednik, jednak nadal nie wygląda brzydko. Zdecydowanie powinien się spodobać męskiej części gejmerów – odniosłam wrażenie, że jego design jest skierowany właśnie do tej grupy (choć – kto wie – w końcu jak teraz wchodzimy do sklepu, trudno odróżnić ubrania damskie od męskich, to co tu mówić o monitorach…). Ot, klasyczna czerń z elementami nVidiowej zieleni.
Wygoda
Monitor posiada też element, który przy rozpakowywaniu monitora wzbudził we mnie mieszane uczucia. Przyznam, wynikało to z mojej ignorancji, bo ów element wyciągnęłam dopiero drugiego dnia. O czym mowa? O kawałku zielonego plastiku, który ma stanowić marną ozdóbkę – przynajmniej tak myślałam na początku. Wbrew pozorom – owszem, poza funkcją stricte ozdobną, ów przedmiot jest bardzo przydatny! Służy on bowiem do… zbierania kabli. Zawsze mnie męczyły rozrzucone po całym biurku kable, ewentualnie przewiązywane różnymi wymyślnymi sznureczkami-nie-sznureczkami, a wystarczył taki mały element, żeby cały ten bajzel ogarnąć.
Jeśli już jesteśmy przy funkcjonalności, warto przypomnieć coś, co pojawiło się w modelu AOC U3477PQU – czyli możliwość obracania ekranu. Tak, tutaj również to możemy robić bez żadnych problemów, a powiedziałabym nawet, że mechanizm działa nieco lżej. To samo dotyczy ustawiania wysokości – robimy to jednym ruchem ręki. Jeśli więc amputowano Wam tylko jedną rękę, nadal możecie bez problemu obniżyć ekran monitora ^-^ (Oczywiście nie życzę nikomu amputacji, nie bójcie się!)
Gdzie jest haczyk?
Żeby jednak nie było tak kolorowo (a konkretniej: czarno-zielono, w wersji dla rasistów: zielono-czarno), muszę wspomnieć o jednym mankamencie, który znacznie obniża wartość monitora i dla niektórych może stanowić wręcz przeszkodę. Otóż – dostępne wejścia. Chyba już troszkę za bardzo posunęliśmy się w technologii, żeby zapominać o użytkownikach laptopów i oferować klientom tylko… wejście Display Port. Tak się złożyło, że na początku korzystałam z laptopa, który – owszem – posiada wejście DP, ale w wersji mini. Kabla DP-miniDP nie było w zestawie, więc postanowiłam poszukać go na własną rękę – niestety, bezskutecznie, a od razu zaznaczę, że nie szukałam w najmniejszym mieście Polski. Równie trudno było o przejściówkę, która umożliwiłaby podłączenie monitora do laptopa. Miałam więc wybór: Internet (i ceny w okolicach 100 złotych, co – według mnie – jest wręcz karygodne, bo kupując monitor za taką cenę, oczekuję, że po prostu go wyjmę z pudła i podłączę) lub chwila niecierpliwego oczekiwania na możliwość podłączenia do komputera stacjonarnego. Naturalnie – wybrałam opcję drugą.
(Ja wiem, że to DP jest konieczne do 144Hz, ale przecież mogę ustawić mniejszą częstotliwość odświeżania i użyć uniwersalnego HDMI – to mój wybór…)
Płynność, płynność i jeszcze raz: płynność!
Okej. To monitor stoi grzecznie na biurku, podpięty do respiratora (czyt.: komputera), możemy odpalać. Włączamy nasze cacko (monitor lub komputer – jak kto woli) i… jak tu szaro. Tak, pierwsze, co nam się rzuca w oczy, to dość wyblakłe kolory – co szczególnie mnie uderzyło, bo obecnie mam ustawioną jaskrawoczerwoną tapetę. Trzeba się nieco pobawić w ustawianie kontrastu i innych szczegółów, żeby było… znośnie. Nie jest tragicznie, ale zdecydowanie mogłoby być lepiej – kurczę, XXI wiek! 1700 zł za monitor i taki mankament? Jednakże – jesteśmy graczami, nie grafikami. Są ważniejsze kwestie, powiedzmy – na nieszczęsne kolory możemy przymknąć oko (tylko może nie w trakcie samej gry, bo umrzemy, a szkoda by było).
Nie możemy jednak przymknąć oka na trzycyfrową częstotliwość odświeżania – i tutaj nie mam nic do zarzucenia. Gracie na monitorze 60Hz? Spoko. Ale raz zagracie na 144Hz i nie będziecie chcieli oddać. Słyszałam opinie, że nie widać różnicy; że człowiek nie jest w stanie jej wychwycić – ale mam wrażenie, że mówiły tak osoby, które nie miały do czynienia z prawdziwym 144, są zazdrosne lub niewidome (ależ dziś nawiązuję do niepełnosprawnych). Wszystko działa, jak należy – zdecydowanie warto. Gra na takim monitorze oferuje nam niesamowite doświadczenie płynności – co jest szczególnie ważne we wszelkich MMO. Do tego przyczyniła się także funkcja nVidia G-Sync, której pożądają właśnie gracze.
Jeśli już mówimy o nVidii – nasz monitor posiada inną ciekawą opcję z nią związaną, a mianowicie: nVidia ULMB. Żeby ją uruchomić, musimy wcisnąć przycisk na obudowie monitora, a potem… podziwiać! I to dosłownie – ULMB poprawia bowiem jakość naszego obrazu. Wadą jest jednak zmniejszenie jasności (choć mi to nie przeszkadza – jestem zwierzęciem nocnym i ciemności ogarniają również mój monitor) i to, że musimy się przestawić na 120Hz (ach, te 24Hz różnicy, no ja nie wiem, jak my to przeżyjemy…).
Dla wymagających?
Z pewnością – dla graczy. Czy dla wymagających… Obawiam się, że tutaj kolory i nieszczęsny Display Port nieco obniżą wartość monitora. Jednakże – jesteśmy graczami, a nie grafikami. Jeśli więc szukacie sprzętu do grania – zdecydowanie polecam!
Cena: 1600-1700 zł
Zalety:
- przyjemny design utrzymany w klimacie gejmingu
- szybki i wygodny montaż
- możliwość dowolnego ustawienia ekranu (również w pionie czy nawet po skosie)
- to-coś-do-zbierania-kabli – bardzo przydatne
- 144 Hz – niesamowita płynność
- nVidia G-Sync i nVidia ULMB – co dodatkowo poprawia płynność obrazu i dynamikę
Wady:
- możliwość podłączenia monitora tylko przez Display Port (i pominięcie użytkowników laptopów przez brak kabla DP-miniDP – o dziwo, są gracze laptopowi, do czego zmusił ich los)
- nieco zszarzałe kolory