Na początek klasycznie zapraszamy do unboxingu – przekonacie się, dlaczego ta klawiatura wygodna będzie dla podróżników i co przyczyniło się do litery “S” w jej nazwie…
Prawie 17 milionów kolorów!
Niektórzy pewnie zapytają, co kolory mają do klawiatury. Cóż, w tym przypadku to kwestia wizualna – dlatego od niej zaczynam, bo – przynajmniej moim zdaniem – jest to najmniej ważne. Jeśli jednak ktoś lubi LED-owe gadżety i świecidełka, którymi może się pochwalić znajomym – to ten sprzęt Was nie zawiedzie (chyba jak żaden Cooler Mastera, przynajmniej w moim przypadku). Naturalnie, posiadamy możliwość pełnej customizacji – klawiatura obsługuje bowiem kilka trybów*:
- oddychający
- falujący
- domino
- krążenie kolorów
- na dotyk
Tak jak pierwsze cztery są dość typowe, tak ostatni mnie osobiście urzeka – nie każda klawiatura dysponuje takim efektem. Jest to szczególnie wygodne, gdy lubimy grać wieczorami przy zgaszonym świetle.
S jak… small?
Jak Kasahara wspominał podczas uboxingu – klawiatura ta jest dość niewielka i nie posiada klawiatury numerycznej. Trudno stwierdzić, czy to wada, czy zaleta – dla mnie wygodniejsze są duże, toporne klawiatury, na których można szeroko rozłożyć dłonie. Często również korzystam z usuniętych tutaj przycisków – jednak to zwyczajnie rzecz gustu. Dla wielu osób są to cechy o trywialnym wręcz znaczeniu, jeśli więc nie mają dla Ciebie one szczególnej wartości – MasterKeys Pro S jest dla Ciebie. A nawet jeśli wolisz większe modele – warto przemyśleć bliźniaczy model – MasterKeys Pro L.
Jedyne, co niezbyt mi odpowiada w tej klawiaturze w kwestii estetycznej – to jej kształt. Jest wyjątkowo kanciasta, gdy na nią patrzę, mam wrażenie, jakby ktoś po prostu wstawił klawisze na prostokątny panel. Brakuje mi w niej jakichś opływowych kształtów – no ale co kto lubi. Jednak nie powiedziałabym, że wiele ludzi przepada za takimi kształtami.
Wygoda
Jednak – jak wspominałam – nie wygląd jest najważniejszy. Dla mnie liczy się przede wszystkim funkcjonalność i wygoda. Zanim jednak przejdziemy do tego, co dotyczy samej klawiatury, muszę zwrócić uwagę na sposób jej podłączania, a właściwie – na sam kabel. Nie jest on bowiem na stałe przymocowany do klawiatury, a możemy go dowolnie odpinać i przypinać – co jest wręcz genialne. Często przewożę klawiaturę, wracając do rodzinnego miasta i miewam ogromne problemy z tym, jak ją zapakować, by nie zniszczyć całego sprzętu przez jeden, głupi kabelek. Naprawdę wiele bym dała za możliwość jego odpięcia i schowania osobno…
Czas jednak położyć dłonie na klawiaturze i ją wypróbować – najpierw pisząc artykuł, a potem w grze.
MasterKeys został wyposażony w tzw. przełączniki Cherry MX Brown – czyli po ludzku: charakterystyczne dla mechaników klawisze, które – moim zdaniem – są chyba najwygodniejsze. Gdy naciśniemy taki przycisk, w pewnym momencie poczujemy charakterystyczny “przeskok”- jest on konieczny do tego, aby zaobserwować reakcję na monitorze. Jest to o tyle wygodne, że zapobiega niechcianym przyciśnięciom klawiszy, co – zwłaszcza w niektórych grach – czasami ma bardzo nieciekawe skutki. Jednocześnie działają one na tyle lekko, że nie odczuwamy żadnego wysiłku, więc długa praca przy komputerze w żaden sposób nas nie męczy.
Przy okazji wygody warto też powrócić do tego, co pisałam na samym początku – mianowicie: że lubię klawiatury, na których można szeroko rozłożyć palce. O dziwo, choć sama w sobie S-ka nie jest szczególnie szeroka, podczas użytkowania nie wydała mi się “ciasna”. Nadal jednak brakowało mi cyfr z prawej strony – tutaj jednak prawdopodobnie sytuację uratowałby model L.
Przyznać również muszę, że twórca pomyślał o tym, by klawiatura dobrze trzymała się podłoża – cel definitywnie został osiągnięty – sprzęt ani drgnie, nawet gdy ustawiamy go na nóżkach.
Respondywność
MasterKeys posiadają funkcję antighostingu – czyli coś, czego brakuje wielu klawiaturom, zwłaszcza tym nieco starszym. Pozwala ona na jednoczesne wciśnięcie kilku klawiszy tak, że wszystkie zadziałają – bez niej przeważnie reaguje tylko jeden przycisk, w porywach – dwa.
Ponadto, klawiatura szybko reaguje na nasze działania – nie sposób zauważyć jakichkolwiek opóźnień. Trudno się dziwić – posiada ona naprawdę dobry procesor ARM Cortex M3 (32 bity, 72 MHz!)
Oprogramowanie
Co do oprogramowania – jest ono bardzo intuicyjne. Klasycznie możemy ustawić kilka profili kolorystycznych, które przełączamy poszczególnymi przyciskami z klawiszem funkcyjnym, podobnie rzecz ma się z makrami. Aplikację uruchamiamy raczej tylko jeden raz – na samym początku. Potem obsługujemy klawiaturę tylko jej przyciskami (chyba że chcemy coś zmienić).
Werdykt?
Plusy:
- odpinany kabel
- możliwość pełnej customizacji
- stabilność
- szybka respondywność
- intuicyjne oprogramowanie
Minusy:
- nieco kanciasty kształt
- brak klawiatury numerycznej
Ocena How2Play: 9/10
*grafiki pochodzą z oficjalnej strony Cooler Master: klik!
[latest_posts category=”sprzetgamingowy” count=”6″]