League of Legends r.

Umysł najlepszego z najlepszych – Lee “Faker” Sang-hyeok

Dwa puchary Przywoływacza, przez IEM i Światowe mistrzostwa Riot'u przeszedł jak burza. Od groma indywidualnych osiągnięć, od amatora Solo Queue do gracza MVP na World Championship.

 

Oczywiście mowa o Fakerze, graczu, który osiąga stały win-rate 74%, którego każdy amator League of Legends rozpoznaje, można spędzać całe dnie czytając o nim i doszukując się informacji a tych nie będzie końca.

Ciekawie jest dyskutować o graczach w Lidze, wielu z nich osiągnęło światowy sukces, dyktowało metę i styl gry. Porównywanie drużyn i graczy to ciekawa rozrywka. Czy ta kompozycja na bocie jest lepsza niż tamta? Czy nowa chińska drużyna pokona giganta z korei? Jak on zdobył już trzy nagrody? Gdzie oni trenują? Jakie mają statystyki?

Pomijając te wszystkie rozważani i długie debaty możemy dojść do jednego wniosku: Lee “Faker” Sang-hyeok z drużyn SK Telecom T1 jest najlepszym znanym graczem, który kiedykolwiek grał w Ligę, obecnym mistrzem świata i nie wydaje się by miał stracić te tytuły w najbliższym czasie.

 

Bez względu na to jak daleko Faker zaszedł rok temu, możemy śmiało stwierdzić, że jego kondycja – oraz jego drużyny – w tym roku jest lepsza niż kiedykolwiek, nikt nie może odebrać im mistrzowskich tytułów. To w czasie trwania ich gier powstają najlepsze zagrania świata.

Umiejętność Fakera do chłodnej kalkulacji, znajomość swoich ograniczeń i podejmowanie decyzji w sytuacjach wywołujących presje, jest na najwyższym poziomie, nie da się owego osiągnąć z dnia na dzień.

Ludzie często nie zauważają, że Faker nie jest najlepszy z powodu samej mechaniki. Jest on graczem, który reprezentuje co to znaczy mieć umiejętności i technikę gry opanowane do perfekcji. Na pewno bez tego zaszedłby on daleko, ale nie osiągnąłby poziomu, który ma teraz, nie wyróżniałby się aż tak.

To po prostu jest w jego głowie.

Z każdym upadkiem i porażką Faker staje się lepszy i silniejszy. Największą porażką w jego karierze był poprzedni sezon gdzie SKT T1 przegrało w połowie finałów na chiński zespół EDward Gaming. Meta gry – określana jako największa słabość spowodowała, że Faker został zastąpiony swoim kolegą z drużyny – Lee “Easyhoon” Ji-hoon – uznanym za lepszą opcje.

Faker wygrał czwartą grę, po czym przegrał piątą przeciw kompozycji EDG, która miała na celu kompletnie kontrować wybraną przez niego LeBlanc – jego popisowy wybór.

Po historycznej przegranej, Faker mógł kompletnie odpaść. Easyhoon grał lepiej i był bardziej efektywny grając bohaterami takimi jak Cassiopeia czy Xerath. Faker jako światowy mistrz i czterokrotny zwycięzca w Korei ma zapewnione dochody pozwalające mu żyć na poziomie przez bardzo długi czas i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo wielu najlepszych graczy tak postępuje. Dołączył do grona innych legend e-sportu.

Tacy gracze wciąż są dobrzy, jednak to nie ten sam poziom, który reprezentowali za swoich najlepszych czasów.

Stało się jednak zupełnie odwrotnie, przegrana na EDG wymusiła na graczu tylko cięższą praktykę i poszerzenie swojego grona bohaterów na większe niż kiedykolwiek. Letni sezon 2015 był jego najlepszym. Faker stream’ował swoje rozgrywki na midzie i wybory bohaterów powtórzył jako midlaner dla SKT T1, zdobywając dla drużyny drugi puchar świata. Easyhoon został przeniesiony do Chin w momencie, gdy Faker znów dołączył do składu będąc pod logiem T1.

W eSporcie to nic niezwykłego, że nawet najbardziej znani, najlepsi gracze są zastąpieni innymi.

Dostać się na szczyt jest ciężko – niesamowicie ciężko. Nawet gdy społeczność ligi krytykuje graczy z regionów takich jak Brazylia czy Australia na światowej scenie, często nie rozumieją oni jak dużo pracy trzeba włożyć w to by osoby będące na mistrzostwach jako “dzika karta” osiągnęły sukces. Trzeba włożyć bardzo dużo wysiłku w to by się przebić.

Mistrzostwa to miejsce gdzie legendarni gracze, którzy wygrywają wiele swoich regionalnych kompetycji kompletnie odpadają. Można zdobyć ile się chce tytułów w Ameryce czy Europie, wygrana w turniejach Riotu jest czymś niewyobrażalnym dla większości graczy – w tym profesjonalnych. Trzeba mieć niezwykły talent, wiedzieć, że jest się lepszy niż przywoływacze z całego świata – ci którzy poświęcają cały swój czas i pieniądze by być najlepsi. Nawet MSI czy Worldsy nic tu nie znaczą.

Faker jest na szczycie od trzech lat w swojej karierze. Pomyśleć tylko o tych wszystkich graczach, z różnych regionów, z talentem i umiejętnościami, którzy nawet nie dotknęli pierwszego szczebla w drabinie eSportowej kariery. Dostać się na szczyt to coś o czym przeciętny “pro” może tylko marzyć. Chwilowo szczyt osiągnął Faker, może on z góry spoglądać na resztę świata.

Skill, mechanika, głowa na karku i umiejętność myślenia pod wielką presją współgrają i definiują gracza takiego jakim jest Lee i wiele innych legend eSportu. To co wyróżnia jednak Fakera to fakt, że nie zatrzymuje się on ani na chwile. Trzy lata to mało, dziesięć tytułów na globalnej scenie czy na mistrzostwach w Korei nie wystarcza. On chce wygrać więcej, obecnie i w przyszłości, żadna ilość pieniędzy czy sławy nie zatrzyma go w dążeniu do zwycięstw.

“Przeszkody nie powinny Cię zatrzymać – Cytat Michael’a Jordan’a, jednego z najlepszych koszykarzy świata. “Jeśli wbiegniesz w ścianę nie zawracaj i nie poddawaj się. Spróbuj pojąć jak można się na nią wspiąć, przebić przez nią czy obejść”

Jeśli meta się zmienia czy gra przewraca do góry nogami, Faker będzie próbował znaleźć sposób na to by ją przyswoić.

Jeśli nowy geniusz eSportu przyjdzie po koronę, Faker będzie musiał go pokonać.

A jeśli zostanie pokonany, bo nawet najlepsi muszą kiedyś przegrać, Faker będzie ciężko trenować aż nie osiągnie sukcesu. 

[latest_posts category=”leagueoflegends” count=”9″]