League of Legends r.

Teemo jest jednak okej (chyba) cz. 1

Te "argumenty" mają na celu zmienić Twoje zdanie na temat tego słodkiego szatana, jakim jest Teemo (pewnie im się to nie uda, no ale).

Teemo jest okej

Pewien z użytkowników Reddita postanowił zaprezentować swoje “wypracowanie”, które składa się z kilkunastu “argumentów” na temat tego co, podoba mu się w Teemo i dlaczego jest on okej.

Jego ciało

Wyobraź sobie, jeśli możesz, bujną dżunglę Kumungu. Gorące miejsce pełne niebezpieczeństw na każdym kroku, a mimo tego tak nagradzające swoim pięknem tych podróżnych, którzy się do niego wybrali. Ciężko wyobrazić każde cudo, które ta dżungla mogłaby nam zaprezentować. Już same wysokie palmy, Grompy skaczące w grupach, by uniknąć predatorów, toczące się kamienie nazywane Krugsami – to wszystko próbuje atakować twoją umiejętność oddzielanie fikcji od rzeczywistości.

Wycierając pot ze swoich brwi, wpadasz przez krzaki, by wyłonić się na małe sprzątanie. Kumungu się uspokaja, a ty robisz się coraz bardziej uważny, bojąc się tego, co może Cię tu spotkać.

Ognisko. Podchodzisz bliżej, odkładasz swoje rzeczy, by się po nim rozejrzeć. Jest tu małe ognisko zgaszone przed zmierzchem i “kłębek” gałązek w miejscu, gdzie siedział ktoś mały.

Gdy twoje otoczenie zaczyna wirować, tak jakbyś został uwięziony w zadumie inną osobą, wyłaniają się prawdziwe pozostałości ogniska. To bezpieczeństwo i pewność siebie osadnika, który spał sam w Kumungu.
Wyobrażasz sobie tę cichą radość kreatury, która miała honor na tyle duży, aby okiełznać dżunglę. Oddech i płynąca krew podróżnika przez jego drobne, ciągle świadome ciało. Wyobrażasz sobie jego pozostałości, rozpałkę i kamień zutylizowany jako tłuczek.

To śpi w swoim własnym, zwycięskim ciele. Przeżywa dzięki intelektowi swojego własnego umysłu. Zerkasz do tyłu na swój plecak i narzędzia zrobione przez ludzi, a jedyne, co czujesz, to największa wyobrażalna pogarda. Ta scena wzbudza w Tobie wstyd, być zależnym od sukcesu innych ludzi! Chcesz tu leżeć wyczerpany w środku czyszczenia i błagać, nie, modlić się o taką samą intuicję.

Wstępując ze swojej podróży w umysł tej legendy, hałas niszczy tę chwilę. Czas szaleństwa się skończył. Obracasz się dookoła, poszukując sprawcy tego szelestu.

Radosny śmiech – “HAHEEUHEAU”.

Zniknął. Ale cała ta żałosna energia zamieniła się w determinację. Zostawiając swój plecak na ziemi, chcesz żyć tak jak zwierzęta.

Być pokojówką w jego domu

– Przepraszam, pokojówko – woła Teemo z tylnego pokoju jego skromnego domu w Bandle City – niedługo znów będę wychodził. Wystaw proszę moje buty przed drzwiami.

Twoje serce drży. Yordle, on, mój Boże, on przecież wrócił do domu kilka minut temu. Gdy spośród zakwalifikowanych zaakceptowałeś tę pracę, liczyłeś na masę okoliczności do podróżowania, ale nigdy nie spodziewałeś się takiej kreatury jak Zwinny Skaut.

Jak Jane Eyre na jej spacerze poza Thornfield, po prostu dostarczając listy i kontynuując swoją nudną historię idącą powolnym tempem, twój pierwszy raz, kiedy widziałeś Teemo, zniszczył monotonne życie jakie dotychczas prowadziłeś.

Wbiegając dośrodka, cały pokryty pyłem. Ślady bo butach odciśnięte na podłodze z drzewa sandałowego.

– Nie martw się – pamiętasz ten mamrot – mogę to posprzątać.

– To twoja praca, prawda? – zapytał Teemo. Nie wiedziałbyś, ale złapałeś go w bardziej jowialnym (jowialny – mający pogodne usposobienie i nieco rubaszne poczucie humoru) niż morderczym nastroju. – Zapomniałem, nie było mnie w domu. Napijmy się.

Siadacie obok siebie. Teemo nalał burbon z Bandle do dwóch szklanek. Duży dzban szarpnął się do przodu, złapałeś go, gdy on go łapał… ścięgna pod jego puchatą ręką się napięły.

Domyślasz się, że nie mógłbyś zatrzymać tej pracy.

Teemo mówił dalej, gdy ty wyobrażałeś sobie, jaki posmak musi pozostawiać po sobie burbon z tyłu jego małego gardła. Żeby pomyśleć, że coś tak małego może wypić więcej drinków niż ty.

Będąc obok swiftnesek, gdy prawie zatraciłeś swój rozum, on nie poprosił Cię o przesunięcie jego butów.

Zbliżając się do nich, ciężko oddychając. Przygotowanie się do schylenia się i podniesienia ich zajmuje ci chwilę.

Twoje palce w nie wchodzą, powitane ciepłym powietrzem. Ciepło jeszcze ich nie opuściło. O Chrystusie w niebie!! Dalej są ciepłe od użytkowania! Od tego łomotania, w kółko i w kółko, o ziemię pod stopami Teemo!!

Teemo krzyczy do Ciebie z łazienki, okrywając się ręcznikiem.

– Wszystko w porządku? – płacze. – Poślizgnąłeś się?

Wszystko, co robi jego oblicze, to otrzymanie kolejnego wycia od twojego zdegenerowanego umysłu, mimo całej tej paniki, wprowadza cię w uspokojenie. Wszystko zwalnia, gdy Teemo czeka na odpowiedź, ty na podłodze, on cały zmoczony z głową pełną piany po szamponie.

Na twych ustach zaczyna układać się oferta.

Ale wtedy, scena się kończy.


Nawet nie wiecie, jak ciężko było to skurwysyństwo dzieło przetłumaczyć. Moja klawiatura nigdy mi tego nie wybaczy nie była mi tak wdzięczna za użycie jej do pisania takich zdań jak powyżej. Niby jest to część pierwsza, ale nie wiem, czy mój mózg będzie w stanie znieść to, co jest do przetłumaczenia. Nic nie obiecuję, ale się postaram.

Tu możecie przeczytać resztę, jeśli nie podołam tego kontynuować.