League of Legends r.

Quest of Champions – czyli jak bardzo można kraść z LoL-a

Myśleliście, że wszelkie podkradanie grafik, konceptów, map i animacji to szczyt możliwości twórców gier? Quest of Champions zniszczy Wasze przekonania co do reszty.

Quest of Champions

Bardzo dziękujemy czytelnikowi, od którego dostałem informację odnośnie istnienia tej gry. Jest to kolejna z gier typu „nic nie rób, ale są bohaterowie z LoL-a, więc fajnie”. Gra polega na tępym (przynajmniej początkowo) klikaniu „Next Level”, „Summon”, „Upgrade” i jeśli nie gramy na AUTO – to klikaniu na skilla. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że gra zawiera w 100% autentyczne lokacje z LoL-a, te same nazwy krain, bohaterów, te same skille i grafiki będące przerysowanym na ciut inny styl LoL-em. Nie zagrywałem się w to zbyt długo, bo najzwyczajniej wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Nudnego grindu, okraszonego 100% ściągami i replikami postaci z Ligi.

Gry takie jak ta zazwyczaj trzymają się dłużej niż inne tego typu ze względu na mały player base i niewielkie zarobki.

Co sądzicie o takim kopiowaniu praktycznie wszystkiego? Graliście może już w Quest of Champions?