Pomysły, które się nie przyjęły
- W miejscu dokonania first blooda pojawiałyby się krzaki.
- Dzięki niszczeniu wież możliwe byłoby niszczenie ścian.
- Po zniszczeniu inhibitorów przy bazie pojawiałyby się krzaki.
- Wprowadzenie małych i dużych smoków.
- Tworzenie własnej armii nieumarłych stworów.
- Baron Nashor zaczynałby sam z siebie chodzić po mapie, gdyby gra się przedłużała.
Choć wiele z nich brzmi naprawdę interesująco, nie udało im się przejść przez testy. Możliwość rekrutowania stworów czy wprowadzanie nowych smoczków sprawiało, że LoL zamieniał się w grę PvE, a nie PvP. Przez zbyt dużą liczbę krzaków gracze tracili poczucie kontroli nad mapą. Niszczenie ścian nie tworzyło okazji do przechodzenia przez nie – wprost przeciwnie, ułatwiało zadanie bohaterom operującym skillshotami. A Baron Nashor? Trudno powiedzieć, co tu zawiodło… może napiszecie swoje domniemania w komentarzu?
Własna armia nieumarłych
Jeden z pomysłów zakładał, że gracze ze wzmocnieniem Barona Nashora mogliby tworzyć własną armię ze stworów w dżungli. Wystarczyłoby zabić stwory, a te przyłączałyby się do gracza i atakowały znajdujące się w ich pobliżu cele, zmierzając do Nexusa przeciwnika.
Mały smoczek, który trochę urósł…
Małe smoczki
Znajdujące się w dżungli małe smoki mogłyby nakładać wzmocnienia graczom (oczywiście słabsze niż w przypadku zabicia dużego smoka). Smoki powiększałyby się po czasie, a wraz z nimi ich efekty.
Efekty byłyby zależne od żywiołu smoka. Piekielny atakowałby pobliskich przeciwników, a górski zapewniałby tarczę trafianym przez siebie jednostkom. W związku z tym, że żywioły stały się głównym motywem przedsezonu 2020 oraz zestawu drugiego Teamfight Tactics, możemy domniemać, że Oceaniczny mógłby zwiększać regenerację zdrowia bądź many, a Podniebny – szansę na unikanie trafień (jeśli działałyby tak samo, jak w TFT). Niestety, nie znajdziemy więcej konkretów na ten temat.
Na filmiku poniżej widzicie działanie małego górskiego smoka.