Była wielką fanką DotA 2 – to właśnie tutaj, w tym wirtualnym świecie, poznała swojego przyszłego męża. On również podzielał jej pasję do gry. Im dłużej ze sobą grali, tym bardziej się w sobie zakochiwali – wydawali się dla siebie stworzeni. Wspólne hobby, zainteresowania… nie trwało to długo, by wzięli ze sobą ślub. Szczęśliwa młoda para wiodła spokojne, zwykłe życie…

do czasu.

Niedługo po tym, jak osiągnęli status małżeństwa, jej partner zaczął grać w LoL-a. Na jego nieszczęście, całkiem go polubił. Jego żona była tak zasmucona, że postanowiła, iż… rozwiedzie się z nim, bo LoL. Do wniosku o rozwód załączony został powód, jakoby odkryli, że między nimi jest ogromna różnica w światopoglądzie, priorytetach w życiu, wartościach i przekonaniach.

1. podanie o rozwód, 2. certyfikat rozwodu, 3. wspominana w artykule żona

Do czego to zmierza?

Sprawa ta wywołała niemałe poruszenie w Internecie – co ciekawe, tylko mniejszość krytykuje postawę GoddesLuo. Ludzie zdają się być naprawdę przejęci tym, że mężczyzna zakochany w DotA2 mógł poczuć coś do tego “złego” i “kiepskiego” LoL-a. Podzielili się na dwa fronty (zresztą jak zwykle, gdy dochodzi do dyskusji na temat gier MOBA) – obozy Rito i Valve, stojące naprzeciwko siebie, oddzielone wzgórzem będącym śmieciowiskiem innych gier, którym się tak nie powiodło.

Związki przenoszone z wirtualnego świata są już raczej powszechnie akceptowane – a przynajmniej poza granicami zacofanych krajów. Mogę zrobić Wam teaser przyszłościowego wpisu: kiedyś opiszę kilka właśnie takich historii, posługując się nawet własnym przykładem. 😀

No i nie wiem, jak Wam, ale ciągle mi się wydaje, że grał Masterem.

[latest_posts category=”leagueoflegends” count=”9″]