League of Legends r.

VS. Event 2? Tajemnicze zmiany na stronach Yasuo i Riven

Dostaliśmy właśnie coś naprawdę interesującego - nowe obrazki, które pokazują Yasuo oraz Riven. Czyżby zapowiadał się kolejny event z nimi w roli głównej?

Zobaczcie sami na te obrazki:

Stawiam że zapowiada się kolejny event w stylu zeszłorocznego VS. (z Demonblade Yasuo i Angelblade Riven)

Trzeba powiedzieć szczerze: to może być jeden z większych eventów nadchodzących miesięcy!

Dodatkowo dostaliśmy nowe opowieści!

Riven

W zbudowanym na ciągłym konflikcie Noxusie zawsze było wiele dzieci osieroconych przez wojnę. Riven, której ojciec zginął w nieznanej bitwie, a matka zmarła w trakcie porodu, została wychowana na farmie zarządzanej przez imperium, położonej wśród skalistych zboczy Trevale.

Siła fizyczna i wola walki trzymały dzieci przy życiu, przez co mogły pracować na tym skrawku twardej ziemi, lecz ambicje Riven były dużo wyższe. Co roku obserwowała, jak rekruci z lokalnych korpusów wojennych odwiedzają farmę i właśnie w nich dostrzegła szansę na życie, o którym marzyła. Kiedy wreszcie oddała swoją siłę w służbę imperium, wiedziała, że Noxus przyjmie ją jako córkę, którą tak bardzo pragnęła być.

Riven okazała się być naturalną żołnierką. Mimo młodego wieku, lata ciężkiej pracy pozwoliły jej szybko opanować wyważenie większego od niej miecza. Jej nowa rodzina była wykuta w ogniu walki, a Riven uważała więź łączącą ją z jej braćmi i siostrami w boju za nierozerwalną.

Jej oddanie imperium było tak niesamowite, że sam Boram Darkwill w nagrodę podarował jej runiczne ostrze z ciemnego kamienia, zaklęte przez bladą czarodziejkę z jego dworu. Było ono cięższe niż pawęż i prawie tak samo szerokie — doskonale odpowiadało Riven.

Niedługo później armia wyruszyła na Ionię, co było częścią długo planowanej noxiańskiej inwazji.

W miarę, jak ta nowa wojna się dłużyła, stało się jasne, że Ionia się nie ukorzy. Jednostka Riven została przydzielona do eskortowania innego korpusu wojennego, który przedzierał się przez pogrążoną w walkach prowincję Navori. Przywódczyni korpusu, Emystana, zaciągnęła w swoje szeregi zauńskiego alchemika i bardzo chciała wypróbować nowy rodzaj broni. W niezliczonych kampaniach Riven chętnie oddałaby swoje życie za Noxus, ale teraz dostrzegła, że z innymi żołnierzami coś było nie tak, co głęboko ją zaniepokoiło. Delikatne amfory, które jechały na powozach, nie miały zastosowania na żadnym z pól bitwy, jakie Riven była sobie w stanie wyobrazić…

Dwa korpusy wojenne spotykały się z coraz bardziej zaciekłym oporem, jak gdyby sama ziemia chciała ich wypędzić. Podczas straszliwej burzy błoto zaczęło spływać w dół wzgórz, a Riven i jej wojownicy zostali sami ze śmiercionośnym ładunkiem — i wtedy właśnie ioniańscy wojownicy wyszli z ukrycia. Uświadomiwszy sobie powagę sytuacji, Riven poprosiła Emystanę o pomoc.

Jedyną odpowiedzią, jaką otrzymała, była płonąca strzała wystrzelona z grani wąwozu. Riven zrozumiała więc, że celem tej wojny nie była już ekspansja Noxusu. Celem było absolutne unicestwienie przeciwnika, niezależnie od ceny, jaką trzeba było ponieść.

Powóz został trafiony bezpośrednio. Riven instynktownie dobyła ostrza, lecz było za późno, by mogła ochronić kogokolwiek innego niż samą siebie. Chemiczny ogień wystrzelił z pękniętych pojemników. Słychać było krzyki, które wypełniły nocne powietrze — zarówno Ionianie, jak i Noxianie umierali bolesną i okrutną śmiercią. Osłonięta magią swojego ostrza przed palącą i trującą mgłą, mimowolnie stała się świadkiem scen pełnych okropieństw i zdrady, których już nigdy nie zapomni.

Wspomnienia Riven po tych wydarzeniach były tylko szczątkowe i koszmarne. Zabliźniły się jej rany. Opłakiwała zmarłych. Lecz co najważniejsze, zaczęła pałać nienawiścią do miecza, który ocalił jej życie. Słowa wygrawerowane na jego powierzchni drwiły z niej, przypominając o wszystkim, co straciła. Przed świtem znalazła sposób na połamanie go i zerwała ostatnią więź łączącą ją z Noxusem.

Lecz kiedy ostrze wreszcie zostało roztrzaskane, wciąż daleko było jej do pokoju ducha.

Pozbawiona wiary i przekonania, które dodawało jej pewności siebie przez całe życie, Riven sama skazała się na wygnanie i wędruje teraz po zniszczonej wojnami Ionii. Chce zadośćuczynić tym, którzy nie są w stanie wybaczać — ziemi, zmarłym i samej sobie.


Yasuo

Gdy Yasuo był dzieckiem, często wierzył w to, co mówili o nim inni mieszkańcy wioski — przy odrobinie szczęścia twierdzili tylko, że jego egzystencja była błędną decyzją, a gdy mieli gorszy dzień, że był pomyłką, której nie dało się wymazać.

W tych szorstkich wypowiedziach kryło się jednak ziarnko prawdy. Jego matka była wdową wychowującą młodego syna, gdy mężczyzna, który miał stać się ojcem Yasuo, wdarł się do jej życia niczym jesienny wiatr. I zupełnie tak jak słotna jesień odchodzi, tak i on odszedł, zanim w Ionii nastała zima.

Choć starszy przybrany brat Yasuo, Yone, był jego całkowitym przeciwieństwem — uprzejmym, rozważnym i sumiennym chłopcem — to rodzeństwo było nierozłączne. Kiedy inne dzieci nękały Yasuo, Yone zawsze stawał w jego obronie. Jednak braki w cierpliwości Yasuo nadrabiał swoją determinacją. Kiedy Yone rozpoczął naukę w słynnej wioskowej szkole miecza, młody Yasuo ruszył w ślad za nim i w rzęsistym deszczu czekał, aż nauczyciele zlitują się i otworzą bramy.

Yasuo wykazał się naturalnym talentem, co bardzo rozzłościło jego rówieśników, gdyż został jedynym uczniem w przeciągu kilku pokoleń, który zwrócił uwagę Starszego Soumy, ostatniego mistrza legendarnej techniki wiatru. Starzec widział potencjał Yasuo, ale tak jak nie jest łatwo okiełznać wiatr, tak i nowy uczeń ignorował większość nauk. Yone błagał brata, by przestał być arogancki i wręczył mu nasiono klonu, co było w szkole tej największą lekcją pokory. Następnego ranka Yasuo zdecydował się zostać uczniem Soumy i jego osobistym ochroniarzem.

Kiedy do szkoły doszły wieści o noxiańskiej inwazji, wielka obrona w Placidium Navori stała się dla niektórych inspiracją, a niedługo potem zaczęło brakować w wiosce kogokolwiek zdolnego do walki. Yasuo pragnął użyć swego miecza w walce, ale nawet gdy jego rówieśnicy i brat zostali wezwani do walki, jemu nakazano zostać i chronić członków starszyzny.

Inwazja przerodziła się w wojnę. W końcu pewnej deszczowej nocy dźwięk noxiańskich bębnów dało się słyszeć z sąsiedniej doliny. Yasuo opuścił swoją wartę, wierząc, że uda mu się zmienić wynik walki.

Na miejscu nie znalazł jednak bitwy, a jedynie mogiłę setek noxiańskich i ioniańskich ciał. Wydarzyło się tam coś okropnego i nienaturalnego — coś, czego jedno samotne ostrze nie mogłoby powstrzymać. Nawet ziemia wydawała się być tym spaczona.

Ostudziło to zapał Yasuo. Następnego dnia powrócił do szkoły, gdzie natychmiast został otoczony przez pozostałych uczniów dzierżących miecze. Starszy Souma nie żył, a Yasuo oskarżono nie tylko o porzucenie obowiązku, ale też o morderstwo. Uświadomił sobie, że jeśli szybko nie podejmie działania, prawdziwy zabójca pozostanie bezkarny. Wywalczył sobie zatem wolność, choć wiedział, iż jedynie potwierdzi tym swoją domniemaną winę.

Teraz, jako uciekinier w rozdartej wojną Ionii, Yasuo szukał wszelkich wskazówek, które pomogłyby doprowadzić go do zabójcy. Jego dawni sojusznicy ścigali go przez cały ten czas; musiał więc ciągle walczyć, by przeżyć. Był to koszt, który gotów był ponosić do czasu, aż wytropił go ten, którego obawiał się najbardziej — własny brat, Yone.

Związani honorem, zaczęli się okrążać. Kiedy ich miecze wreszcie się starły, Yone nie miał szans i jednym szybkim cięciem został powalony.

Yasuo błagał o przebaczenie, lecz Yone w ostatnich słowach wyznał, że Starszego Soumę zabiła technika wiatru, którą tylko Yasuo mógł znać. Potem ucichł, a jego duch opuścił ciało, zanim był w stanie udzielić jakiekolwiek rozgrzeszenia.

Straciwszy zarówno mistrza, jak i brata, zrozpaczony Yasuo wędrował po górach, zapijając ból wojny i straty. Był niczym miecz bez pochwy. Na górskich bezdrożach pośród śniegu napotkał Taliyah, młodą czarodziejkę kamieni z Shurimy, która uciekła przed noxiańską armią. Yasuo dostrzegł w niej niecodzienną uczennicę, a w sobie — jeszcze bardziej niecodziennego nauczyciela. Ćwiczył ją w sztuce magii żywiołów — wiatr kształtował skałę, korzystając wreszcie z nauk Starszego Soumy.

Ich świat diametralnie się zmienił z powodu pogłosek o bogu-imperatorze z Shurimy. Choć ich drogi się rozeszły, Yasuo podarował Taliyah cenne nasiono klonu, które spełniło już swoją rolę.

Podczas gdy Shurimanka udała się w drogę powrotną do ojczystych piasków pustyni, Yasuo skierował się do swojej wioski, zdeterminowany, by naprawić wszystkie błędy…