League of Legends r.

Najlepsze gry w czasie queue

Im wyższy ranking, tym mniej graczy. W takich przypadkach czas oczekiwania na grę może trwać bardzo długo. Ale co robić w tym czasie, by nie tracić koncentracji? Przedstawiam Wam najlepsze gry w czasie queue!

Przy wyborze tych pięciu gier kierowałem się tym, by łączyć przyjemne z pożytecznym. Nie dość, że spędzimy miło czas przez te parę do parunastu minut, to jeszcze trochę potrenujemy. Mam na myśli trening koncentracji czy też kreatywnego myślenia. To właśnie macro game jest jednym z najważniejszych składników sukcesu gracza przy wspinaniu się po drabinie rankingowej, więc wypada go regularnie udoskonalać, nie tylko poprzez grę w Ligę. Większość z nich podpatrzyłem u prosów, ponieważ kto jak kto, ale profesjonaliści znają się na tym najlepiej. Starałem się znaleźć darmowe lub jak najtańsze, by Wasza kieszeń nie ucierpiała, ponieważ dobrze wiem, że są osoby, które wolą wydawać swoje pieniądze na ważniejsze sprawy. Jednocześnie dając stosunkowo niskie ceny zachęcam Was do kupowania gier, a nie piracenia. Zatem zaczynajmy!

Poly Bridge

W Poly Bridge budujemy mosty. Wiem, nie brzmi to nie wiadomo jak interesująco. Nie doświadczycie w niej wybuchów ( no chyba, że Wasz most runie jak Wasze promo, gdy dostajecie w teamie Yasuo), ale właśnie to w tej grze jest najlepsze. Skupiamy się tutaj na kreatywnym myśleniu, które bardzo często pomaga w League of Legends. Im dalej w tej grze zajdziemy, tym bardziej wymyślne mosty musimy stworzyć, by pojazd A dotarł do punktu A, a często tych pojazdów jest parę. Dostajemy regularnie jakieś utrudnienia, typu most na rzece po której kursują statki, gdzie musimy bawić się z mechanizmami mostu zwodzonego, który nie zawsze jest stabilny i po podniesieniu jedna część może spowodować katastrofę. W Poly Bridge ciężko jest się ztiltować. Nawet jak most runie to zazwyczaj w komicznym stylu, więc mimo porażki możemy pozostać w dobrym humorze.

Zaletą tej gry jest to, że nie zawsze musimy lecieć poziom za poziomem, ale możemy się też po prostu pobawić. Mamy tryb sandbox, ale możemy również to robić w normalnej grze. Często budżet jest wystarczająco wysoki, by przetestować jakieś niecodzienne kształty i sprawdzić, czy coś takiego ma szanse wypalić i będzie się dało po tym przejechać. Gra niestety nie obsługuje języka polskiego, ale słownictwo nie jest zbytnio skomplikowane. Cena jest dosyć przyzwoita. Na Steam, w chwili pisania artykuły, możemy kupić Poly Brigde za 44 złote, a korzystając z takich strona jak G2A, cena może zejść do 3 dych, a nawet niżej.

12 is Better Than 6

Jeśli twierdzicie, że budowanie mostów to ResidentSleeper, to mam dla Was coś innego. 12 is Better Than 6 rozgrywa się w klimatach Dzikiego Zachodu. Wcielamy się w Meksykanina, który jest zbiegłym niewolnikiem i próbuje uciec do Stanów Zjednoczonych. Sami twórcy gry datują to na okres 1873. Zacznijmy od aspektów graficznych. Gra jest w stylu rysunkowym – wygląda jakby wyciekła spod długopisu lub ołówka. Ma również świetny soundtrack, który dosyć szybko wpada w ucho.

Przejdźmy do gameplayu. Gra jest strzelanką, która nie wybacza błędów. Zacznijmy od tego, że nie mamy paska zdrowia. Większość strzałów bierze nas “na hita” i każe przechodzić plansze od nowa, zatem musimy przechodzić w pełnym skupieniu, by nie wracać na sam początek. Mamy również bardzo ciekawy system przeładowywania oraz strzelania. Ładujemy pojedynczo naboje, a np. w rewolwerze, prawy przycisk myszy to naciąganie kurka ( tak to nazywa Wikipedia, mam na myśli “spust do odbezpieczania”), co wymaga od nas zręczności i skupienia, by w wirze walki nie zmarnować naboi, których zazwyczaj mamy niewiele.

Warto powiedzieć o tym, że 12 is Better Than 6 to nie tylko strzelanie i gra czasem wymaga od nas sprytu. Zdarzają się takie stealth missions, że jeden strzał przywołuje wszystkich pobliskich rywali i wtedy najlepiej się bawić w assasina. Czasem ciche zabójstwa nieświadomych rywali za pomocą noża, którzy np. śpią lub zajmują się czymś stojąc tyłem do nas są najlepszą opcją. Jednym dla mnie minusem jest to, że nie ma języka polskiego, a dialogi są po angielsku, przez co trudniej zrozumieć fabułę. Podsumowując, gra pozwala trenować nam refleks, koncentrację oraz kreatywne myślenie, a kosztuje 36 złotych na Steamie, a na G2A możemy ją wyłapać nawet za mniej niż 9 złotych! Gra na pewno warta polecenia.

Getting Over It with Bennett Foddy

Ostatnia płatna gra w moim zestawieniu. Ostatnio była dosyć popularna wśród wielu, nie tylko lolowych, streamerów. Getting Over It to gra o wspinaniu. Po prostu. Potrzebujemy jedynie myszki do sterowania młotem, ale po jakimś czasie opanujemy tą sztukę do poziomy, że będziemy mogli zrobić wiele. Gra ta również nie wybacza błędów, ponieważ nie zapisuje progresy, a bardzo, ale to bardzo łatwo przez jedno błędne przesunięcie naszej myszki może spowodować upadek na samiusieńkie dno i zmusi nas do ponownej drogi na szczyt. Grając w GOIWBF nauczymy się co to absolutna koncentracja oraz skupienie. Sami twórcy gry twierdzą, że z tą grą “poznasz nowe rodzaje frustracji, o których nie miałeś pojęcia, że istnieją”. I mają całkowitą rację. Gdy po męczącej drodze na górę spadniemy przez nasz głupi błąd dojdziemy do apogeum tiltu. I czasem to dobra rzecz, bo lepiej wchodzić do rankeda na tilcie po tej grze, niż po ostatnim rankedzie. Ale są też inne plusy – możemy słuchać filozoficznych rozważań na temat naszej wspinaczki. Gra kosztuje na Steam 29 złotych, ale tutaj również posłużymy się G2A. Tam możemy ją mieć od niecałych 2 dych.

I Wanna Be The Boshy

Wkraczamy na morza darmowych, tak, powtarzam DARMOWYCH gier, więc jeśli jesteście Januszami takimi jak ja, to zapraszam. I Wanna Be The Boshy to taki Super Mario w wersji hard o epileptycznych zapędach ( przy okazji macie ostrzeżenie). Naszym zadaniem jest pokonywać kolejne bossy, unikając nadlatujących obiektów, które zwiększają swoją ilość, im dalej jesteśmy. Ta gra jest idealna to trenowania dodgowania skillshotów oraz naszego czasu reakcji. Wydaje mi się, że jeśli przejdziecie tą grę, to zyskacie umiejętność zdodgowania ulta Syndry, ale nie jestem tego pewny, bo sam nie mogę przejść początkowych poziomów. Tak jak wspomniałem, gra jest za free i można ją pobrać ze strony twórcy, która jest tutaj: klik! ( zakładka 2010 rok). Na koniec zostawiam Was z Fakerem grającym w IWBTB. Uważam, że to najlepsza reklama tej gry.

Hexagon

Mamy tutaj 2 opcje. Albo kupujemy Super Hexagon, czyli pełną wersję tej gry (na Steam za 11 złotych) albo gramy w słabszą wersję za darmo na stronie producenta ( link tutaj: klik!). Gra polega na tym, że jesteśmy małym trójkątem i musimy przechodzić przez luki w nadlatujących “ścianach”. Towarzyszą nam epileptyczne kolory oraz muzyka, która tworzy psychodeliczne połączenie. Gra jest świetna jeśli chodzi o trening czasu reakcji oraz dodgu. Gra jest naprawdę wciągająca, tylko musimy przejść przez etap początkującego, ponieważ na samym starcie raczej nie przekroczymy progu 5 sekund. Różnica między Super, a zwykłym Hexagonem jest taka, że w płatnej wersji mamy do czynienia z wieloma poziomami trudności, gdzie zaczynamy od Hard. Wydaje mi się, że darmowa wersja też daje radę, więc radziłbym pierw ją przetestować przed zakupem Super Hexagonu. Polecam free wersje, tym bardziej, że jest ona za darmo na samej przeglądarce, więc nie musimy nic pobierać.

Graliście w którąś z wyżej wymienionych gier? A może macie lepsze gry, w które gracie w czasie oczekiwania na grę? Piszcie śmiało!