League of Legends r.

Legendy Runeterry #3

Witam wszystkich w serii opowiadań związanych tematycznie z Ligą pt. ''Legendy Runeterry''. Niektóre rzeczy mogą być jednak sprzeczne z fabułą gry, jest to jedynie wytwór mojej wyobraźni. Tym razem rozstrzygniemy konkurs!

Bardzo długo czekaliście na rozstrzygnięcie konkursu. Niestety czekałem na jedną pracę, która się nie pojawiła i opóźniła się bardzo moja orientacja czasowa (oczywiście no offence xd Wiem, że miałaś dużo na głowie!).

Poniżej zamieszczam wyróżnione prace oraz te, które mi się podobały, ale nie były na temat:

DontChaseSinged

Są ludzie, którzy łączą swe ciało z zimnym metalem maszyn po to, żeby poczuć siłę.

Są tacy, którzy mają wizję przyszłości.
Są też tacy, którzy nie mają wyboru…

Lautrek był jednym z takich ludzi.

Bez lewej ręki, z okrutnie poranioną twarzą stanął dawno temu przed warsztatem Viktora, prosząc o pomoc.
W końcu po tym, jak uratował się z masakry, jaka spotkała jego “Bandę Jastrzębia”, nie miał już nic do stracenia.
Jego drużyna martwa, on sam ledwo żywy, więc co mu zostało?
Umrzeć? Tak po prostu?
Nie… On musiał walczyć. W końcu tylko to robił od dziecka. Walczył o swoje życie.

Viktor pomógł Lautrekowi, owszem.
Jednak Lautrek nie do końca zaakceptował nowe mechaniczne ciało.
Czuł wstręt do niego. Przez pierwsze dni chciał wyrwać metalową kończynę, gdy tylko na nią spojrzał. Nie mógł zaakceptować tego, że stracił cząstkę siebie na rzecz zimnej maszyny.
Z czasem jednak przyzwyczajał się do swoich mechanicznych ulepszeń…

Lautrek zrozumiał, że Viktor to człowiek, który uratował mu życie, a nie zniszczył.
Chciał odpłacić Heraldowi Maszyn za to, co On dla niego zrobił.
Więc poprzysiągł mu służyć do momentu swojej śmierci.
Lautrek stał się jego oddanym sługą mającym nadzieję na to, że jego wybawiciel kiedyś osiągnie swoją wizję Wielkiej Ewolucji.
Oczywiście Lautrek zdaje sobie sprawę, że to co robi Viktor nie do końca jest moralne, ale wie, że jest dla dobra innych ludzi.
No bo skoro Herald Maszyn pomógł jemu, tak pomoże całej ludzkości…

Umiejętności:
Jego hextechowa maska w kształcie ptasiego dziobu pozwala mu oddychać zatrutym powietrzem czy w miejscach, gdzie brakuje tlenu.
Specjalne wizjery pozwalają widzieć w ciemnościach.

“Krucze Pióra”
Jest to broń, jaką posługuje się Lautrek.
Składa się z rapieru trzymanego w prawej ręce i 4 małych ostrz na wzór pazurów trzymanych i wysuwanych z mechanicznej dłoni, które po wystrzeleniu potrafią przebić nawet stal.

Hextechowy System Wspomagania Kończyn:
Jest to opracowany przez Viktora system wszczepów, które pozwalają “ulepszonemu” na poruszanie się z niezwykłą szybkością i zwinnością.

Wygląd:
(Nie bijcie, nie umiem bardzo ładnie rysować :c)

ORAZ DRUGA (tego samego autora)

Żadne ostrze nie tnie głębiej niż strach

Zmierzch zapadał nad polami pełnych dorodnego zboża. Czerwonawe słońce delikatnie odbijało się od spokojnej powierzchni rowów nawadniających. Zmęczeni rolnicy zaczynali powoli wracać do swoich domostw po dniu ciężkiej pracy. A była to praca dosyć ciężka, ponieważ ta mała wioseczka z prowincji Tuula w Ionii musiała oddawać dziesiątą część swoich plonów Iońskim wojskom, które prowadziły partyzancką wojnę z Imperium Noxusu…

“Aeagan!” – rozległ się echem krzyk sędziwej kobiety – “Wracaj do domu! Za chwilę zrobi się ciemno”.
“Już idę, mamo!” – odkrzyknął chłopiec imieniem Aegan.
Malec biegł już do domu, przeskakując nad nielicznymi kamieniami, gdy jego wzrok przykuło bladozielone światło…
Zaciekawiony, zignorował wołania swojej rodzicielki i skierował się wgłąb pola, skąd wydobywało się to dziwne, hipnotyzujące światło. Co chwilę jeden z licznych kruków podrywał się do lotu, przestraszony głośnym przedzieraniem się chłopca przez zboże.

Światło było coraz bliżej, jeszcze 30 metrów i chłopak zobaczy, co się kryje za wysoką pszenicą.

Chłopiec wybiegł na małą polanę pełną kruków, jednak nie spodziewał się tego, co zobaczył…

Na środku polanki stał groteskowy strach na wróble. Z jego oczu i rozerwanego worka, który pełnił funkcję ust, dobywało się zielone, upiorne światło.
W jego lewej ręce widniała zardzewiała, zakrwawiona kosa z licznymi szczerbami.

Kreatura zwróciła swój wzrok na chłopca, który nie mógł się ruszyć sparaliżowany strachem…

Podniosła swoją drewnianą rękę i tysiące kruków wzbiły się do lotu. Niebo całkowicie poczerniało od ptactwa.

Tysiące czarnych szponiastych ptaków rzuciło się na małego chłopca. Próbował uciekać, ale ze strachem uświadomił sobie, że nic nie widzi dzięki kołującym krukom, które przysłoniły niebo.

Chłopiec zaczął biec na oślep słysząc za sobą krakanie ptaków i stukot drewnianych nóg tego… czegoś.

Aegdan nagle poczuł, że leży na ziemi. Kostka piekąca bólem uświadomiła go, że musiał się potknąć o jakiś korzeń…

Fiddlesticks przyśpieszył kroku.
Czuł silny strach chłopca, strach ten był dla niego jak nektar. Jak najsłodszy miód.
On był Strachem w jego najprawdziwszej postaci.

Fiddlesticks podszedł do leżącego chłopca…

Aegdan poczuł przeraźliwy ból w piersi. Gdy spojrzał w dół, ujrzał sztych ostrza kosy sterczący z jego ciała.
Kreatura podniosła go brutalnie do góry i spojrzała w oczy, tym samym nasyłając na chłopca koszmary.

Zanim człowiek zginie, niech jeszcze zakosztuje strachu…

A nie ma nic straszniejszego od wron…

Setki ptaków wystrzeliły prosto w kierunku chłopca. Ich chciwe dzioby zatapiały się głęboko w jego ciele, pazury wydrapywały oczy i łamały małe kruche kości…
.
.
.
.
.
Na Fiddlesticksa patrzył mały, poszarpany kawałek ciała, który kiedyś był chłopcem o imieniu Aegden.

Strach na wróble zrzucił te nędzne resztki ze swojej kosy. Podniósł skórę pozostałą po dzieciaku i beznamiętnie włożył ją do ust powoli przeżuwając…

Tymczasem makabrycznie okaleczone ciało Aegena upadło na ziemię. Głowa mocno łupnęła o kamień, a puste, krwawe oczodoły spoglądały ślepo w nocne niebo, które pozostało obojętne na masakrę, jaka rozegrała się na dole…

No ale Riven to ty szanuj!

Riven, the exile. Historia z innej beczki


Riven, białowłosa dziewczyna pochodząca z Królestwa Noxus. Wierzyła ona niegdyś w noxiańskie ideały – “każdy mieszkaniec Noxus może stać się kimś ważnym, niezależnie od rasy, płci czy pozycji społecznej − liczy się tylko siła”. Jednak zostały one naruszone podczas inwazji Noxusu na Ionię, gdzie została użyta broń chemiczna, przez co wszyscy uczestniczący w bitwie zginęli. Było to masowe morderstwo. Riven nie mogła sobie tego darować, dlatego wyruszyła na wygnanie w poszukiwaniu odkupienia.
“Istnieje miejsce pomiędzy walką a morderstwem, gdzie gnieżdżą się demony”.


Nigdy nie miałam w sercu miejsca na miłość… Zawsze liczył się tylko trening i bycie najlepszą. Jednak teraz, kiedy jestem sama, chciałabym, żeby ktoś był przymnie. Ciągle myślę o tym mężczyźnie, którego poznałam podczas wędrówki w Ionii. Nazywał się Yasuo, brunet, długowłosy, charakterystyczną rzeczą były jego spięte włosy. Gdy go spotkałam, poczułam, że w końcu ktoś mnie zrozumie. Teraz powiem wam, jak się poznaliśmy.

Gdy siedziałam pod pięknym różowo-listnym drzewem pijąc herbatę, w oddali zobaczyłam mężczyznę. Zbliżał się w moją stronę. Na początku myślałam, że to zwykły wędrownik, jednak było w nim coś jeszcze. Wtedy gdy był już blisko mnie, zapytał, jak dostać się do Ioańskiej szkoły miecza. Ja zdziwiona odpowiedziałam, że pierwszy raz o takim czymś słyszę. On powiedział do mnie, że nieładnie jest kłamać. W pewnej chwili rzucił się na mnie ze swoim ostrzem wiatru, zadając pytania o mnie. Zignorowałam je i walczyłam dalej. Była to bardzo wyrównana walka, walczyliśmy kilka godzin. Widziałam w jego oczach głęboko ukryty smutek i strach. Gdy to ujrzałam, przestałam walczyć. W końcu odpowiedziałam na wszystkie jego pytania, a on usiadł, zaczął przepraszać z żalem w głosie. Po jego twarzy ciekły łzy. Opowiedział mi wszystko, co się stało i wtedy…

Nagle Yasuo wszedł do namiotu pytając:
– Riven! Kochanie, co ty tam robisz?
– Co? A nic, tylko sobie piszę…
– No dalej, pokaż!
Riven wstając z łóżka podała mu kawałek pergaminu, a następnie całując go w policzek.
Gdy Yasuo przeczytał historię, zrozumiał jakie miał szczęście spotykając Riven na swojej drodze. Gdyby nie ona, już dawno by zabłądził.
– Bardzo fajna historia, dokończ ją.
Oddał jej pergamin, a ona go odłożyła i zaczęła Yasuo namiętnie całować. On odwzajemnił to.

 

Teraz czas na pracę, która idealnie wpasowuje się do mojego uniwersum i mnie urzekła.

Mahys Kameoi to tajemnicza kobieta. Nie jest jakaś super silna, ale jej moc jest niepodważalna. Jej powiewające długie białe włosy, urzekająca uroda oraz nieziemska sylwetka potrafią zgubić niejednego. Ci, którzy jej się przeciwstawią, są naprawdę wyjątkowi. Niedużo z nich wie, że kiedyś było inaczej…


Urodziłam się w Ionii, moja matka nie interesowała się mną za bardzo, ojciec umarł 3 miesiące przed moim narodzeniem. Zabity w drodze do domu przez handlarzy, którym dowiózł towar. Ludzie są tacy okrutni… Nie rozumiałam tego do pewnego czasu. Gdy miałam 12 lat, zaczęłam się uczyć w zakonie. Na początku nie znałam swojej mocy. Dopiero w wieku 14 lat ją poznałam. Kiedy wyszłam na polanę i usiadłam na pniu drzewa, długo myślałam, czy powinnam ćwiczyć w tym zakonie. Zobaczyłam w oddali sylwetkę człowieka. Wstałam i popatrzyłam w kierunku przybysza, wiedziałam kto to był…
– Cześć…
– Cześć.
– Po co tu przyłazisz?
– A, tak sobie. Posiedzieć.
– Dobra, spadaj, Zed.
– Ta, już pędzę.
– Uciekaj stąd póki jestem cierpliwa.
– Chyba się nie dogadamy. Dlaczego mnie tak bardzo nie lubisz?
– Nie wiem… ja… po prostu nie.
– Cóż…
– Idziesz sobie?! – krzyknęłam i cofnęłam się o 2 kroki do krawędzi ziemi. Nie wiedziałam czemu, ale nie czułam do niego nic sympatycznego.
– Haha, boisz się?
– Nie! – wydarłam się i prawie bym wpadła do rzeki, gdyby nie to, że nagle uniosłam się do góry, a na moim policzku pojawiła się otwarta rana.

Oczy z brązu zmieniły kolor na różowawy fiolet. Zed patrzył przestraszony i po chwili uciekł, a ja upadłam na ziemię. Od tamtego czasu regularnie ćwiczyłam moc, a na moim ciele pojawiało się coraz więcej ran, nie goiły się nigdy, nie wdawało się zakażenie.

Gdy miałam 21 lat, opuściłam mój dom i wyruszyłam wgłąb miasta. Panowałam nad swoją mocą, krótko mówiąc ogarniałam życie. Żyjąc jak spokojny człowiek przez 2 lata, postanowiłam coś zrobić. Podobno blisko mojego lokum grasował jakiś “demon”. Ciekawiło mnie to i postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Wyruszyłam w miejsce ostatniego ataku. Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam makabryczny widok.

Stosy ciał wokół mnie… Bałam się, naprawdę się bałam. Poczułam za mną podmuch powietrza i odwróciłam się. W jednym momencie poczułam ukłucie, ale lekkie. Zaczęłam ciężko oddychać i rozglądać się wokół, ale nic nie zastałam. Gdy się obejrzałam, na ziemi pośród krwi zastałam różę. Stwierdziłam, że popełniłam błąd idąc tu i wróciłam do domu. Przebrałam się i z nudów postanowiłam wybrać się do teatru.

Zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie (szczęściara ;() i czekałam na początek. Kiedy już miałam wychodzić, zauważyłam drobnostkę, szczegół – tą samą różę, która była na miejscu zbrodni. Podeszłam bliżej, a moim oczom ukazał się mężczyzna. Spojrzałam na niego i już wiedziałam, kim on był…

To był on. On ich zamordował…

Poczułam impuls energii i nastąpiła moja przemiana. Wszystkie dotychczasowe rany zamieniły się w znamiona w kolorze moich oczu. Zyskałam pełny poziom mocy. Minęło już sporo czasu. Działałam jako… obrończyni porządku. Na swoją rękę. Wtedy znowu spotkałam ten wiatr i ukłucie, ale tym razem za sobą zastałam tego człowieka…? Patrzył na mnie przez maskę w eleganckim stroju. Nie czułam strachu, raczej coś innego… Nie chciałam go zabijać, tak jak innych. Był taki… wyjątkowy. Odeszłam od niego i pobiegłam przez świat szukać ofiar i… ratować świat.


“Mam nadzieję, że się podobało, jak coś to i tak streściłam xD arcika nie ma, bo się wstydzę :/ ale mogę BARDZO dokładnie ją opisać xD i wgl charakter itp. ^^ Wymyśliłam tą postać 6 miechów temu i mam ją w końcu okazję wykorzystać… (XD) No to przejdę do wyglądu 🙂
Ma długie białe rozpuszczone włosy, oczy takiego różowofioletowego koloru, ma znamiona w postaci różnych pasków na policzkach, szyi, rękach i nogach. Ubiór: ma taką suknię, u góry z różowymi kwiatami róży i długi duży dół. Ogółem jest zabawna i tajemnicza. Potrafi tworzyć przedmioty itp. (Jej tytuł to twórczyni) i zmieniać swój wygląd. Swoim wyglądem przyciąga ludzi, a później np. zrzuca na nich kowadło :p (jak ma powód). Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby się tutaj znalazła :> No to ty i dobranoc ^^ (sorry że tak długo, rozpisałam się :/)”.

Serdeczne gratulacje, Mierzwaa! Powaliłaś mnie na kolana! Zainspirowałaś mnie też do wykonania tego okropnego rysunku xd

Nie no, talentu to ja nie mam, ale może łatwiej zdołacie sobie wyobrazić tą postać już w kolejnych legendach! Masz własne opowiadania, postacie, historie? Może jakieś rady lub własne pomysły? Wyślij na e-mail: [email protected]! Dziękuję!

Dziękuję serdecznie za wszystkie prace i komentarze. Jesteście najlepsi! Zapraszam do dyskusji!

Cześć. Jak zauważyliście na witrynę została dodana wyskakująca reklama. Pojawia się ona raz na 24 godziny (na telefonie nie wyskakują, tylko na komputerze). Przez kilka lat działalności chcieliśmy uniknąć tego rozwiązania – wiemy, że może być irytujące, jednak to tymczasowa konieczność z racji spadku stawek reklam z programu Google. Mamy nadzieję, że zrewanżujemy Wam się ciekawymi artykułami i konkursami w najbliższych tygodniach.