League of Legends r.

League of Gamers – Gra o LoL-u na telefon?!

Społeczność graczy LoL-a to grupa kreatywnych ludzi. Niektórzy robią rysunki, inni piosenki, a tym razem mamy dla Was grę na urządzenia mobilne w klimatach League of Legends.

Ale o co chodzi?

League of Gamers to wydana przez Tapps games gra na urządzenia mobilne, w której nasza postać chce zostać legendą e-sportu, a my musimy mu w tym pomóc poprzez… klikanie.

Zaczynamy od wybrania wyglądu naszej postaci i nadania jej wymyślonego przez nas imienia, ale ta opcja jest tak potrzebna i ważna, że obeszłoby się bez tego dodatkowego “ficzera”, ponieważ naszą postać cały czas obserwujemy zza pleców, aby mieć widok na monitor.

Przez dość krótki samouczek przeprowadza nas PlayerOne, czyli jeden z członków naszej drużyny, która z czasem będzie się powiększać o kolejne osoby. Tutaj doświadczyłem lekkiego skołowania, bo twórcy najprawdopodobniej nie mogli zdecydować się na imię dla tej postaci, więc możemy go ujrzeć pod jeszcze innymi ksywkami, jak Shad0w lub n00b. Sama gra to zwyczajny clicker, który raczej nic nowego do tego gatunku nie wnosi. Nasze zadanie to ciągłe klikanie ekranu palcami i kupowanie przedmiotów, dzięki którym nasze klikanie będzie owocowało większą ilością złota zdobytego za jedno kliknięcie.

W League of Gamers próbowałem znaleźć jakieś nawiązania do LoL-a. Udało mi się znaleźć ekran, który miał wyglądać jak typowe farmienie na linii, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo nikt nam nie mówi, co dokładnie dzieje się na monitorze. Inną rzeczą, która jak mniemam, miała być nawiązaniem do Ligii, to Przedmioty, które potrafią być lekko zmodyfikowanymi nazwami tych z League of Legends oraz imiona postaci wspierających, które możemy “kupić”. Co do tych dodatkowych postaci – jedyne, co robią, to zwiększają nasz przychód złota oraz raz na jakiś czas napiszą nam coś na czacie, co swoją drogą nie zawsze ma sens, bo nie rozumiem sensu pisania “Fire in the hole”, gdy gramy w Ligę, która granaty posiada ewentualnie jako bomby Ziggsa, ale nawet wtedy nie spotkałem się z sytuacją, aby ktoś, grając tym Yordlem, użył umiejętności i pisał na czacie ten tekst.

Nasza postać może brać udział w turniejach, które pojawiają się czasami na ekranie, a jeśli się zgodzimy, to nasze zadanie będzie polegało na zagraniu w mini gierkę, w której będziemy mogli przejąć kontrolę nad naszym bohaterem i będziemy musieli zabić postać naszego przeciwnika klikaniu jak najszybciej, wyrywa ten, kto szybciej zdobędzie określoną ilość kliknięć. Przynajmniej tak myślę, że chodzi o kliknięcia, bo podczas turnieju możemy przy wcześniej wspomnianym naparzaniu w ekran palcami zobaczyć nad naszą głową liczby, które tym są. Po prostu liczbami. Gra nawet nie wysila się z tłumaczeniem, czy jest to ilość potworów, które zabiliśmy. Nic. To kliknięcia. Po wygraniu pięciu takich turniejów dostajemy bonus w złota lub diamentów, które możemy wydać na… Tego nikt się nie spodziewał… na kolejne ulepszenia pomagające nam zdobywać więcej złota.

 Mikropłatności i reklamy

Przechodzimy teraz do tematu, który mógł być pytaniem niejednego z Was, czyli wyżej wspomniane mikropłatności i reklamy. League of Gamers zawiera obydwa, a wywalenie mi na cały ekran możliwości zakupu bonusów kosztujących prawie 700€ sprawiło, że mój sceptycyzm do gry się powiększył. Jednak pomimo występujących tutaj możliwości ułatwienia sobie gry za prawdziwe pieniądze, to w czasie mojego grania nie odczułem, aby gra robiła się tak trudna, że potrzebne mi jest kupienie czegoś ze sklepu, którego walutą nie jest złoto, a nasza prawdziwe pieniądze.

Co do reklam, to one się pojawiają i niczym atencjusze na Spartanach Kasahary nie dają nam o sobie zapomnieć nawet na chwilę. Co minutę dostawałem na twarz reklamą jakiegoś karaoke, Game of War, czy innego “hitu” gier mobilnych. Reklamy pojawiają się znikąd i jedyne, co mnie ratowało przed kliknięciem w nie, to mój tablet, który na chwilę przed pojawieniem się reklamy, zawieszał grę na trzy do czterech sekund. Nie dość, że reklamy wyskakują nam dość często i notorycznie podczas samego klikania, to jeszcze zobaczymy je za każdym razem, gdy będziemy chcieli wejść do sklepu, aby wydać nasze ciężko zarobione złoto.

Ostateczny werdykt

League of Gamers nie jest grą złą. Nadaje się świetnie do grania, gdy akurat czekasz na autobus lub gdy nie masz nic innego do roboty ze swoją ręką podczas pobytu w toalecie, ale nic poza tym. Nie widzę sensu grać w kolejnego klona tego gatunku, który od innych gier tego typu, różni się tylko kosmetyką. Słowo League w tytule zostało dodane tylko po to, aby gra miała więcej pobrań, a tak naprawdę można tam wstawić DOTA, HotS czy nazwę innej Moby oraz zmienić określenie niektórych rzeczy w sklepie, a nikt by się nie połapał, że ta gra miała mieć coś wspólnego z LoL-em. Czy jest to gra, którą bym polecił? Nie. Czy jest to gra, którą bym odradził komuś grać? Też nie. Jak wcześniej wspominałem, ta gra idealnie nadaje się do zabicia czasu podczas czekania na coś, ale zbyt częste granie w nią z pewnością sprawi, że Wam, tak jak i mi, ta gra zacznie się nudzić.

Co sądzicie o League of Gamers? Dacie jej szansę? A może graliście już w nią przed przeczytaniem tej recenzji? Dajcie znać w komentarzach, a ja z wielką chęcią dowiem się, co o niej myślicie.