League of Legends r.

Który bohater sprawia nam najwięcej problemów w grze?

Grając w League of Legends, nierzadko zdarza nam się wpadać w szał, kiedy walczymy z postacią, która w naszych oczach uchodzi za irytującą, kancerogenną, lub po prostu źle zbalansowaną. W tym artykule zrobimy małe zestawienie takich postaci i sprawdzimy, która z nich najbardziej działa nam na nerwy.

Ekipa Riot Games ma to do siebie, że wielokrotnie manipuluje statystykami i mocą umiejętności przeróżnych postaci. Niestety ich osąd często bywa niewłaściwy, gdyż duży odsetek postaci przechodzących tzw. rework, w danym momencie posiadała już odpowiednie parametry i dobrze pełniła powierzoną im funkcję, zyskując tym samym przychylne opinie graczy. Z kolei postacie, które są ewidentnie „zepsute”, są kompletnie ignorowane przez deweloperów.

 

1. Yasuo

Pierwszą postacią, która zdecydowanie ma status Persona non grata, jest oczywiście Yasuo. Jego zdolności ucieczki i poke’a są wręcz niezmierzone. W początkowej fazie gry, mając praktycznie nieograniczoną liczbę doskoków, jest on z jednej strony nieuchwytny, z drugiej zaś jest także śmiertelnie niebezpieczny. Osobiście nieźle sobie z nim radzę, grając na midzie jako Jayce, który z uwagi na swoje zróżnicowane umiejętności, zarówno w walce w zwarciu, jak i na dystans, jest w stanie skutecznie sprowadzić tego samuraja do parteru, o ile oczywiście zachowamy przy tym odpowiednią ostrożność. Dodatkowym problemem, o którym warto wspomnieć to fakt, że często na grę nim decydują się także osoby niedoświadczone, kierujące się wyłącznie powszechnie znaną opinią o jego rzekomej sile. W efekcie tego otrzymujemy słabego Yasuo, o ile nie żadnego, który nie potrafi skutecznie korzystać ze swoich umiejętności, momentalnie przegrywając linię, na której walczy. Pal sześć, jeżeli zdarza się to na normalu. Gorzej, jeżeli ktoś gra nim swój pierwszy mecz od razu w trybie rankingowym – może spodziewać się wtedy wielu ciepłych słów zarówno od naszych sojuszników, jak i przeciwników.

 

2. Vladimir

Vladimir z kolei ma tą jedną nieprzyjemną pasywkę sprawiającą, że za każde 25 punktów zdrowia otrzymuje on 1 dodatkowy AP, a za każdy 1 AP otrzymuje także 1 HP. Brzmi to dość zawile, ale z grubsza chodzi o to, że w rezultacie otrzymujemy 1 AP i 1 HP za każde bazowe 25 HP. Sprawia on również problemy swoim W, dzięki któremu na 2 sekundy staje się niewrażliwy na wszelkie ataki, jednocześnie spowalniając i wysysając życie z przeciwników. Obecnie jest on dosyć rzadko wybierany w rozgrywkach rankingowych. Wiele osób twierdzi, że przed reworkiem był on zdecydowanie bardziej dynamiczną postacią i w zależności od sytuacji mogliśmy iść nim w Full AP bądź w tanka ze słabszym sustainem, ale znacznie zwiększonymi zdolnościami leczenia, co przy możliwości spamowania umiejętnościami Vlada czyniło go prawdziwą maszyną do zabijania i skupiania na sobie uwagi przeciwnika.

 

kass3. Kassadin

Główny problem z tą postacią polega na tym, że Kassadin ma zwiększoną odporność na magię o 15% tylko dlatego, że jest Kassadinem, dodatkowo przenika on przez jednostki. Decyzja o wprowadzeniu tej pasywki nie została w żaden sensowny sposób umotywowana przez ekipę Riot Games, zamiast tego gracze wściekają się z powodu jego dużej odporności na używane przez nich skille. Do tego dochodzi dodatkowo jego „wbudowany” Błysk w postaci R, który może używać tak naprawdę w nieskończoność, jeżeli inwestuje w przedmioty zwiększające ilość i regenerację many, czyniąc go praktycznie niemożliwym do pochwycenia, z drugiej strony nie ma się też szans na ucieczkę przed nim.

 

4. Ffizzizz

Jest to kolejna irytująca postać, która w odpowiednich rękach potrafi siać spustoszenie w szeregach przeciwnika. Raz – jego pasywka. Pozwala ona na przenikanie przez wrogie i sojusznicze jednostki, znacznie ułatwiając mu ewentualny pościg za przeciwnikiem. Dwa – jego Q. Fizz jest w stanie wykonać wypad, pozwalający mu zarówno na uniknięcie niekierowanej umiejętności, jak i w celu ścigania danej postaci. Trzy – jego E. Sprawia ono, że na 0,75 sekundy staje się on całkowicie nienamierzalny i niewrażliwy na wszelkie obrażenia. Jest to postać zdecydowanie przeładowana umiejętnościami ucieczki i nękania przeciwnika, nic więc dziwnego, że w meczach rankingowych jest on dosyć często banowany. Paradoksalnie, ludzie zdają sobie również sprawę z jego „zepsucia”, nierzadko decydują się na grę jakąkolwiek inną postacią, co szczerze powiedziawszy, jest dosyć ciekawym zjawiskiem w LoL-u, zważywszy na fakt, że rzadko kiedy ktoś przejmuje się odczuciami graczy w przeciwnej drużynie, ale zgaduję, że w głównej mierze przyczynia się do tego empiryzm.

 

 

morgana5. Morgana

Morgana jest jednym z najlepszych supportów w grze, głównie dzięki swojemu długiemu stunowi oraz rootowi, a także zadawanym obrażeniom obszarowym za pomocą W. W połączeniu z nim oraz z masterką Dekretu Władcy Piorunów czyni ją to naprawdę zabójczą postacią. Podobnie jak Fizz i Blitzcrank, Morgana prowadzona przez doświadczonego gracza potrafi przysporzyć sporo kłopotów przeciwnej drużynie. Do tego dochodzi również jej umiejętność Mrocznej Tarczy pod E, która neguje wszelkie nowe negatywne statusy postaci, takie jak spowolnienie czy zmniejszone obrażenia, a także R, które w trakcie ładowania spowalnia przeciwników o 20%, a następnie nakłada stun na wszystkich przeciwników znajdujących się wewnątrz obszaru jej działania.


6. Lee Sin

Nie mogło oczywiście zabraknąć w tym zestawieniu naszego słynnego Niewidomego Karateki. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie pamięta jego absurdalnej długości doskoków w stronę naszą lub naszego sojusznika. O ile Lee Sin nie posiada stunu z prawdziwego zdarzenia, to jego wciąż może mocno namieszać. Dzięki niemu może wyrzucić nas wprost w objęcia swojej drużyny, dodatkowo zadając obrażenia wszystkim naszym sojusznikom, o których zahaczymy w trakcie lotu.

 

7. Tryndamere

Nic nie denerwuje bardziej niż uderzenie krytyczne Tryndy za 1200 HP, tym bardziej, jeżeli używa on aktualnie swojego R. Chociaż widuję go już coraz rzadziej w Lidze, to jednak jak już się pojawi, to z reguły dzieją się wtedy dziwne rzeczy. Zasadniczo do mid-late game’a Tryndamere nie stanowi dużego problemu, jednak gdy zacznie się faza walk drużynowych, wpada on wtedy z hukiem pomiędzy walczące strony, skutecznie dewastując słabsze postacie, takie jak ADC czy poobijana Soraka, której zresztą i tak niewiele potrzeba do zgonu.

 

teeo8. Teemo

Teemo od zawsze miał złą sławę. Z jednej strony utrudnia walkę poprzez oślepienie przeciwnika, a z drugiej zaś stawia te swoje słynne grzyby. W ostatnim meczu przeciwko drużynie posiadającej tę postać działałem na nie jak magnes, czego przeciwnicy nie omieszkali mi oczywiście wypomnieć w trakcie gry. Teemo jest chyba najbardziej irytującą, męczącą i przeklinaną przez wszystkich postacią, jaka istnieje w League of Legends. Nie dlatego, że jest niezwyciężony, ale dlatego, że potrafi przyczaić się i zaatakować w najmniej spodziewanym momencie, rzucić z jednego czy dwa grzyby na pożegnanie, po czym równie szybko ulotnić się za pomocą swojego W. Wielkie Zło zamknięte w niewielkim futrzaku.

 

darius9. Darius

Zestawienie zamyka postać, która poza męczącymi Yasuo i Teemo, jest jedną z najbardziej wymagających i problematycznych przeciwników na topie. Jego pasywka wywołująca krwawienie jest najbardziej odczuwalna we wczesnej fazie gry, czyniąc go tym samym bardzo trudnym do pokonania i zmuszając nas do grania w głębokiej defensywie już od samego początku.

 

Czy zgadzacie się z tym zestawieniem? Jaki jest według Was najbardziej uciążliwy czempion na Summoner’s Rift? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.