League of Legends r.

Kompletna aktualizacja Noxusu oraz nowa historia Dariusa, Katariny i LB!

Riot aktualizuje kolejny region - dzisiaj przyszedł czas na region związany z najbliższym rewokirm, czyli Swainem! Dodatkowo otrzymaliśmy małe odświeżenie historii Dariusa!

Od Developera:

Nowa historia Dariusa

Darius i jego brat Draven dorastali jako osierocone rodzeństwo w mieście portowym zwanym Bazylisz. Darius ledwie zarabiał na chleb dla nich dwóch i cały czas walczył z gangami starszych łobuzów oraz ze wszystkimi, którzy grozili jego młodszemu bratu, wliczając w to nawet strażników miasta. Każdy dzień na ulicy był walką o przetrwanie — Darius w wieku dwunastu lat miał więcej blizn niż niejeden żołnierz u schyłku życia.

Po zajęciu Bazylisza przez rozrastające się imperium Noxusu, zwycięski przywódca Cyrus ujrzał w tych dwóch nieustępliwych braciach siłę, dzięki czemu znaleźli nowy dom w jego korpusie wojennym. Latami walczyli w wielu wyczerpujących kampaniach wojennych, podbijając wszystko jak świat długi i szeroki. Tłumili również liczne bunty przeciwko władcy.

W imperium każdy mógł stać się kimś, niezależnie od statusu społecznego, kultury czy pochodzenia, a Darius jak nikt inny wziął sobie tę ideę do serca. Zaczął skromnie, powoli pnąc się w szeregach, zawsze stawiając służbę ponad wszystko i zaskarbiając sobie wielki szacunek za swoją agresję, zdyscyplinowanie i odmawianie zrobienia nawet jednego kroku w tył. Na czerwonych od krwi polach Równin Dalamor wręcz zdekapitował noxiańskiego generała po tym, jak ów tchórz zarządził odwrót. Krzycząc z całych sił oraz dzierżąc zakrwawiony topór nad głową, Darius zebrał rozpierzchnięte wojska i odniósł równie wspaniałe, co niespodziewane, zwycięstwo nad dużo liczniejszym wrogiem.

W nagrodę otrzymał własny oddział, co przyciągnęło wiele tysięcy chętnych rekrutów z całego imperium. Darius odrzucił większość z nich — przyjmował tylko najsilniejszych i najbardziej zdyscyplinowanych, posiadających żelazną wolę. Wszyscy obawiali się go tak bardzo, że nawet na ziemiach poza Noxusem nie było niczym dziwnym, żeby całe miasta poddawały się na widok jego sztandarów.

Po ciężko wywalczonym zwycięstwie nad fortecami-obłokami Varju, dumnego wojowniczego ludu, który opierał się dziesięciolecia noxiańskim natarciom, sam imperator Boram Darkwill nadał Dariusowi przydomek „Ręka Noxusu”. Ci, którzy najlepiej znali Dariusa, wiedzieli, że nie interesuje go ani władza, ani rozgłos — on po prostu chciał ujrzeć, jak Noxus triumfuje nad wszystkim, więc Darkwill rozkazał mu i jego korpusowi wojennemu wyprawę na daleką północ, do Freljordu, by barbarzyńskie plemiona wreszcie się ukorzyły.

Kampania przeciągała się latami, aż nastąpił nieprzyjemny i mroźny pat. Darius ledwie przeżył zasadzki i próby zabicia go, a nawet pojmania przez bezwzględny Zimowy Szpon. Niezliczone wojny na wyniszczenie zaczynały go męczyć, więc powrócił do Noxusu, by domagać się wzmocnienia armii.

Wraz ze swoimi weteranami wmaszerował do stolicy i dowiedział się, że imperator nie żyje — został zabity w wyniku puczu, na którego czele stał Jericho Swain. Wielu sojuszników popierało ten czyn, w tym własny brat Dariusa, Draven.

Darius znalazł się w niełatwej sytuacji. Wiele szlacheckich rodów sądziło, że jako Ręka pomści Darkwilla, ale on znał oraz wielce szanował zniesławionego generała Swaina. Dawniej opowiedział się przeciwko wyrzuceniu go ze służby po spartaczonej ofensywie w Ionii parę lat wcześniej. Ręka ślubowała posłuszeństwo Noxusowi, nie żadnemu szczególnemu władcy, a Swain był człowiekiem, który szczerze wypowiadał się o swojej nowej wizji imperium. Darius uświadomił sobie, że to właśnie jest przywódca, za którym gotów jest pójść… lecz Swain miał inne plany.

Wraz ze stworzeniem Tryfariatu trzech ludzi miało wspólnie rządzić Noxusem, każdy z nich uosabiający jeden z fundamentów siły: Dalekowzroczność, Potęgę i Przebiegłość. Darius chętnie przyjął miejsce w radzie i zobowiązał się stworzyć nową, elitarną jednostkę — Legion Tryfariański, złożony z najbardziej lojalnych i wybitnych wojowników, jakich imperium kiedykolwiek wydało na świat — i poprowadzić armie Noxusu w nową, wspaniałą erę podbojów.

Katarina!

Urodzona w jednej z najbardziej poważanych rodzin szlacheckich w Noxusie, Katarina Du Couteau od maleńkości była na uprzywilejowanej względem innych pozycji. Choć jej młodsza siostra Cassiopeia poszła w ślady politycznie uzdolnionej matki, Katarina była prawdziwą córką swojego ojca, a przebiegły Generał Du Couteau naciskał na nią, by podążyła drogą ostrza — drogą eliminowania wrogów imperium nie z niepohamowaną brutalnością, ale z zabójczą precyzją. Był srogim nauczycielem z wieloma podopiecznymi i bardzo trudno było mu zaimponować.

Dlatego też w dzieciństwie Katariny, o ile można je tak nazwać, nie było wiele miejsca na uprzejmości czy odpoczynek. Każdą wolną chwilę spędzała na przekuwaniu siebie w broń ostateczną — poddawała próbie swoją wytrzymałość, sprawność oraz tolerancję na ból. Podkradała trucizny od najmniej zaufanych chemików w mieście i w małych dawkach sprawdzała ich przydatność na sobie, powoli budując swoją odporność oraz katalogując efekty ich działania. Pod osłoną nocy niezauważona wspinała się na najwyższe wieże.

Niezmiernie chciała zrobić coś dla Noxusu. Niezmiernie chciała dostać szansę na zademonstrowanie swojej skrytej siły w służbie imperium i tronu.

Pierwsze zadanie dostała od własnego ojca, który obozował wraz ze swoim korpusem wojennym w noc przed jedną z niezliczonych inwazji skierowanych na zachód… Miała zabić chorążego wrogiej armii, nisko urodzonego nędznika imieniem Demetrius.

Katarina była rozeźlona. Nie po to ćwiczyła całe swoje życie, by jej talenty był marnowane na jakąś miernotę ledwie zdolną do zamachania mieczem! Nie był wystarczająco dobrym celem. Zamiast wykonać zadanie, Katarina prześlizgnęła się do obozu wroga i podcięła gardło wrogiemu dowódcy, kiedy spał. Bezbłędnie wykonana robota. Na pewno przyniesie Noxusowi szybkie zwycięstwo i chwałę. Ojciec na pewno będzie z niej dumny.

O świcie, z twarzą umazaną popiołem, mściwy bohater Demetrius poprowadził karkołomny atak na obozowisko jej ojca. Wielu noxiańskich żołnierzy straciło życie, nawet osobista świta generała. Ojciec Katariny ledwie uszedł z życiem.

Jego gniew był nie do opisania, nie chciał nawet spojrzeć swojej córce w oczy. Przyniosła jemu i całej swojej rodzinie wstyd. Pouczył ją, że najwspanialsi zabójcy nie szukają poklasku ani chwały. Nie spodziewają się, że dostąpią zaszczytu bycia prawą ręką swojego mistrza.

Przytłoczona sytuacją Katarina w samotności oddaliła się w nieznane. Chciała wypełnić swoje pierwotne zadanie. Pozbawić Demetriusa życia. Mimo to, jej umysł zboczył na inny tor. Czy kiedykolwiek sobie to wybaczy? Jak mogła być tak głupia?

Rozkojarzywszy się głęboko nie zauważyła napastnika, dopóki ten prawie nie wykłuł jej oka.

Za porażkę Katariny Generał Du Couteau wysłał za nią innego ze swoich uczniów — bezimiennego wyrostka wyciągniętego z jednej z pomniejszych gildii zabójców. Choć krew strumieniami spływała jej po twarzy, lata rygorystycznych treningów dały o sobie znać i ostrza natychmiast znalazły się w jej rękach.

Sześć godzin później rzuciła odciętą głowę Demetriusa wprost pod nogi swojego ojca.

Powiedziała generałowi, że zastanawiała się nad pozbawieniem go głowy, lecz w końcu zdecydowała, choć nie było to łatwe, iż podjął właściwą decyzję, posyłając za nią zabójcę. Zawiodła. Nie jako zabójczyni, nie jako córka, lecz jako Noxianka.

Będzie musiała ponieść konsekwencje. Przebiegła palcami po świeżej, głębokiej ranie na lewym oku i pomyślała o cenie, którą innym przyszło zapłacić za swoją arogancję.

Wiedziała, że straciła przychylność ojca i już nigdy jej nie odzyska. Wychowa innych na jej miejsce, tylko po to, by jej dopiec. Pomimo tego przysięgła sobie, że odzyska dobre imię bez względu na to, ile będzie ją to kosztować, i ponownie odda swoje talenty w służbie imperium, stając się złowieszczą bronią, którą zawsze pragnęła zostać.

LeBlanc!

Tożsamość LeBlanc, matrony Czarnej Róży, jest tak nieuchwytna jak szepty, które ją opisują i tak efemeryczna jak iluzje, które nadają jej kształt. Być może po tylu stuleciach naśladowania i oszukiwania sama nie wie, kim naprawdę jest…

Jako pozostałość po zakonie, który istniał o wiele dłużej niż sam Noxus, nowicjusze Czarnej Róży od wieków knuli w tajemnicy, ściągając w swoje szeregi bogatych i potężnych. Choć rzadko poznają historię swojej matrony, wielu z nich odkryło legendę o bladej czarodziejce, która pomogła rozbitym plemionom barbarzyńców w walce przeciwko słynnemu Żelaznemu Upiorowi, zniewalającemu ziemie już i tak zniszczone przez Darkinów. Nawet dzisiaj jego imię szeptane jest ze strachem: Mordekaiser.

W najbliższym kręgu Upiora była wyjątkowym talentem. Zanim go zdradziła, poprzysięgła zniszczyć źródło jego mocy, Bastion Nieśmiertelności, i tym samym odciąć go od studni śmierci, która napędzała jego koszmarne imperium. Mimo że barbarzyńcy zbudowali własne imperium w cieniu Bastionu, nie zdawali sobie sprawy, że magiczne tajemnice, które w nim drzemią, nie zostały całkowicie zabezpieczone. Blada czarodziejka zawsze miała dar do tworzenia iluzji i zanim została wypalona z kart historii około Wojen Runicznych, wykonała najwspanialszą sztuczkę — sprawiła, że Noxus zapomniał o mrocznej mocy, która kłębi się w jego sercu.

Teraz Czarna Róża istnieje, aby podsycać tajemnicze intencje tych, którzy parają się taką magią. Jej szeregi składają się z nudnych szlachciców, którzy są przyciągani przez pogłoski o cudach, a potem więzieni i bezlitośnie wykorzystywani. Nawet najpotężniejszy dowódca był jedynie narzędziem w rękach prawdziwych mistrzów kultu, podczas gdy oni walczyli między sobą o wpływy w grze pełnej intryg i podbojów, zarówno w noxiańskiej stolicy jak i poza nią.

Od stuleci LeBlanc potajemnie służyła jako doradca zagranicznych dygnitarzy, pojawiając się w wielu krajach naraz, a jej iluzje zamieniały porządek w chaos. Plotki o nowej matronie, powstające z każdym nowym pokoleniem, tylko dawały początek nowym pytaniom — które z jej wcieleń jest tym „prawdziwym”? Czy jeśli przemawia, to swoim głosem? Jaka będzie cena za jej usługi?

Boram Darkwill był ostatnim, który na własnej skórze poznał odpowiedź na ostatnie z tych pytań. Choć Czarna Róża wspierała go w drodze na tron, odrzucił pomoc doradców starannie wybranych przez jej członków, co zmusiło LeBlanc do podjęcia drastycznych kroków. Wykorzystawszy młodego szlachcica imieniem Jericho Swain do ujawnienia zaangażowania kultu w sprawę, pozwoliła, by stracono ją wraz z innymi głównymi spiskowcami… albo przynajmniej tak to wyglądało. W porę skontaktowała się z Darkwillem i odkryła, że jako władca coraz bardziej popada w paranoję i strach przed własną śmiertelnością.

Złożywszy mu obietnicę wyjawienia sekretów, mających przedłużyć jego życie, LeBlanc powoli zatruwała umysł Darkwilla, nawet wtedy, gdy dodawała mu sił. Pod jego władzą noxiańska cześć oddawana sile stała się czymś zdecydowanie bardziej złowrogim. Wspólnie upewnili się, że legenda Swaina dobiegnie końca, okryta hańbą na polu bitwy Ionii.

Lecz Swain, ośmielony zakazaną wiedzą z Bastionu Nieśmiertelności, zrobił coś kompletnie niespodziewanego — zrzucił Darkwilla z tronu i zagarnął Noxus dla siebie. Nowy Wielki Generał nie był zainteresowany swoim dziedzictwem, lecz chwałą imperium, a takiego człowieka niełatwo jest spaczyć. LeBlanc zastanawiała się, czy po niezliczonych stuleciach w końcu znalazła godnego nemesis?

Jej czyny popchnęły Runeterrę na krawędź wojny totalnej wiele razy. W wyniku desperackich kampanii we Freljordzie, na szczytach Targonu i głęboko na pustyniach Shurimy, najmroczniejsza z magii zaczęła ponownie się rozprzestrzeniać, zacieśniając swoje kręgi wokół Noxusu. Niezależnie od tego, czy LeBlanc jest wciąż tą samą bladą czarodziejką, która zdradziła Żelaznego Upiora, czy tylko jednym z pustych odbić, to z pewnością posiada starożytne korzenie.

Czarna Róża nie zakwitła jeszcze w pełni.

I nowe opowiadanie:

Zasady Siły

(klik!)


I jeszcze w dodatku macie nowe szkice koncepcyjne dostępne na tej stronie (klik)