League of Legends r.

Dlaczego warto wrócić do League of Legends?

Ostatnimi czasy sporo osób odeszło z LoL-a - społeczność w końcu nie jest idealna, balans mocno kulał, dodatkowo z EUNE zniknęły drafty, co z pewnością dolało oliwy do ognia. Teraz jednak sytuacja nieco się zmieniła - choć może społeczność nadal pozostaje, jaka była, to sama gra sporo zyskuje.

Przez kilka miesięcy byłam obrażona na Riot. Jeszcze dało się przeboleć ludzi, którzy zachowywali (i niestety nadal zachowują) jak dzieci wpuszczone do piaskownicy z darmowymi zabawkami. Mute i gramy. Ale notorycznie psujący się klient, wieczne lagi i usunięty draft sprawiły, że naprawdę odechciało mi się grać. Całkowicie przeszłam na drugie konto na EUW, żeby zaradzić chociaż ostatniej kwestii, ale nie powiem, żebym miała ochotę często tam zaglądać. Cóż, przynajmniej można było zająć się innymi grami. Do czasu…

Xayah i Rakan

Nowe postacie. Zdawałoby się, że to przecież tylko jacyś tam bohaterowie. Tylu już ich wychodziło i powodów do powrotu nie było. Ale trzeba Riotowi przyznać, że akurat te są niesamowicie charyzmatyczne, niesamowicie oryginalne (porównując do poprzedników w LoL-u – przecież pomysł z parą jest genialny!) i niesamowicie pociągające, jeśli chodzi o skillset. Zwłaszcza jeśli masz z kim grać. (A tym bardziej, jeżeli tym kimś jest Twój partner i możesz powspominać Wasze początki sprzed kilku lat, gdy graliście razem w Vindictusa Evie i Hurkiem – stare czasy wracają… Tak, to mój bardzo osobisty powód).

Xayah i Rakan, MonoriRogue
Xayah i Rakan autorstwa MonoriRogue

Zresztą można i grać bez premade’a – same skille nowych bohaterów są ciekawe. Ich dobór w jednej drużynie daje niesamowite możliwości. No aż szkoda tego nie spróbować!

Balans

Wcześniej balans był przynajmniej słaby. Zawsze któraś rola cierpiała i była właściwie nieużyteczna. Trochę kiepsko, jeśli lubi się grać np. ADC, którzy dość cierpieli jeszcze w grudniu. Gdy aktywnie wróciłam do LoL-a, zauważyłam, że ta kwestia mocno się poprawiła – wiadomo, są słabe postacie, tego nigdy nie unikniemy. Teraz jednak nie dotyczy to całej klasy i jest z kogo wybierać, żeby miało to sens. Choć z tego, co widzę, Ahri nigdy nie wyjdzie z mety… Patrząc jednakże po samym win ratio, na szczycie widnieją przedstawiciele wszystkich ról:

  •    Ivern (jungla) – 54,72%,
  •  Ahri (mid) – 54,01%,
  • sona Sona (supp) – 54%,
  •  Kog’Maw (ADC) – 53,93%,
  •  Sion (top) – 53,57%.

Podobnie jest dalej (pełna tabela tutaj: klik!). Oczywiście win ratio to jeden z wielu wyznaczników balansu, ale nadal w jakiś sposób obrazuje on obecną sytuację w grze.

Nadchodząca aktualizacja obrońców

Obrońcy (ang. vanguards) to podklasa tanków. Należą do niej:

  •  Malphite,
  •  Amumu,
  •  Leona,
  • Zac,
  •  Gragas,
  •  Rammus,
  • Mega Gnar,
  •  Sejuani,
  • Rek’Sai,
  •  Sion,
  • Nautilus,
  •  Skarner.

Szczerze mówiąc, do tej pory byli oni albo zbyt silni, albo zbyt słabi – raczej trudno o złoty środek. Riot zdecydowanie powinien coś z nimi zrobić – i zrobi, w końcu nadchodzi środkowosezonowa aktualizacja, która będzie dotyczyć właśnie ich. Same update’y całych klas zaczęły pojawiać się coraz częściej – w środku sezonu i pod jego koniec. Dodatkowo, regularnie otrzymujemy reworki starszych lub kompletnie nieużytecznych postaci. Trzeba przyznać, że Riot zaczął się poważnie przejmować stanem gry i przestał non stop wypuszczać nowych bohaterów, zapominając o starych.

Rework Urgota i Evelynn

Te dwie postacie zapisane są w harmonogramie aktualizacji bohaterów:

Jak wspomniałam, Riot przypomniał sobie o starych i nieużytecznych bohaterach. Z pewnością jednym z nich jest Urgot. Wydano go w 2010 roku i właściwie o tamtej pory nic z nim nie robiono. No i jest tak brzydki, że nawet nikt go kijem nie tknie… Czas najwyższy na rework. Twócy ewidentnie chcą zlikwidować cmentarzysko bohaterów, które się wykształciło w ciągu ostatnich kilku lat – rework Galio i Yoricka już mamy za sobą, czas więc przywrócić do życia Urgota.

A Evelynn… Cóż, pojawia się i znika. Zarówno w pojedynczym meczu, jak i ogólnie w League of Legends. Bywa silna, bywa słaba – jednak pozostaje ignorowana przez graczy. Miała już kilka kolejnych zmian, niby jakiś tam rework, no ale czas zrobić coś porządnego, bo jedną nogą stoi w grobie. Na szczęście Riot wreszcie to widzi – i stara się temu zapobiec.

Riot zaczął słuchać graczy!

Kiedyś mogliśmy pomarzyć o tym, żeby jakkolwiek wpłynąć na twórców gry. Niby czytali nasze wypowiedzi, niby jakoś słuchali naszych opinii – ale tak naprawdę i tak robili to, co sami uważali za słuszne. Sezon 6 jednak nawrócił pracowników Riotu i wreszcie zaczęli faktycznie interesować się tym, co sądzą gracze. Dostaliśmy w końcu nowy klient gry, sandbox, warsztat Hextech, URF-a i Doom Boty, szykuje się też czat głosowy – żyć, nie umierać.

Warto też wspomnieć, że mamy więcej eventów i przyjemnych dodatków – jak np. skórki Chroma dostępne za PZ.

Warto wrócić, ale… z odpowiednim nastawieniem

LoL zaniża samoocenę. Przekonałam się o tym przez kilka lat gry, a utwierdziłam w przekonaniu, gdy kilka dni temu wróciłam na EUNE na zaproszenie jednego ze znajomych. Wygrywamy mecz, na topie Yasuo – umiera pierwszy raz po kilkunastu minutach. No zdarza się, to tylko normal, nie ma co się przejmować. Co robi Yasuo? Wkurza się i rzuca “open mid”.

Kolejna gra, tym razem tylko z moim partnerem – mamy w drużynie bodajże Lux na midzie. Przegrywa na Oriannę, kompletnie sobie nie radzi. Ostatecznie rage quituje, wcześniej wyzywając wrogiego mida.

Wniosek? Gracze LoL-a mają problemy z przyjmowaniem porażki. Umieramy, przegrywamy – zdarza się! Gra to przede wszystkim zabawa. Nie dajmy się jej zdominować. Jeśli nie gramy ze znajomymi, możemy nawet wyciszyć innych graczy, zwłaszcza jeśli nie idzie nam dobrze. Ale nie wolno nam zapomnieć: gramy, żeby się bawić. Nie żeby wbijać rangi, zdobywać skrzynki i inne tego typu – to tylko dodatek.

Do zobaczenia na Summoner’s Rift i… HF!