League of Legends r.

3 steale Nashora w jednej grze w EU LCS

Na profesjonalnej scenie rzadko się zdarza, żeby rywale zabrali komuś Barona, ponieważ mamy do czynienia z najwyższym poziomem junglerów. Ale nie w ostatniej grze Roccat vs Splyce. Chcecie zobaczyć co tam się działo?

Jak wszyscy wiemy, Baron Nashor to najpotężniejszy potwór na Summoner’s Rift ( zaraz po Teemo). Jego buff to klucz do pushu w mid i late game’ie. Szczególnie jego aura dla minionów, która w połączeniu z ostatnio popularnym przedmiotem – Banner of Command, pozwala na na branie wież na parę strzałów od cannon miniona. Dlatego na scenie profesjonalnej jest on Świętym Graalem, o którego walczy się za wszelką cenę. Nie zawsze jednak ląduje do drużyny, która zadała mu najwięcej obrażeń. Tak było w ostatniej grze między Roccat, a Splyce, gdzie drużyny okradały się z niego… aż 3 razy!

Festiwal złodziejstwa rozpoczął jungler Roccat – Memento, który zjawił się na miejscu akcji w ostatniej chwili dzięki ultimate’owi Tahm Kencha. Steal szwedzkiego leśnika pozwolił na nadgonienie straty golda względem Splyce, a nawet zrobienie sobie nad nimi przewagi. Jego vis a vis – Xerxe, nie był zbytnio zadowolony po tej akcji, ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.

8 minut później znów walka na baronie i znów steal. Tym razem Splyce zabrało Nashora Roccat. Obaj junglerzy zesmite’owali w tej akcji. Niestety Memento użył Porażenia na Xerxe, a nie na Baronie. Tutaj również Baron pomógł nadgonić stratę złota.

Ostatecznie wojnę na Smite’y wygrywa Xerxe 2:1. Co ciekawe druga kradzież Nashora przez Rumuńskiego junglera była bez użycia Porażenia, ponieważ zbyt wczesny Smite od Memento pozwolił mu na dobicie Barona swoim E. Grę wygrała ekipa Splyce, mimo tego, że Elder Dragona wzięło Roccat. Akurat Smok nie został przez nikogo zestealowany, choć można było się spodziewać kolejnych kradzieży przy tak szalonej grze.

Uważam, że ten mecz jest dobrą reklamą eSportu, ponieważ pokazuje, że role bardzo łatwo mogą się odwrócić i można wygrać przez błąd rywala lub widowiskowe zagranie, więc warto oglądać do końca. Wojna na Smite’y to jednak ruletka, taka sama jak rzuty karne w piłce nożnej lub w ręcznej czy też w hokeju na lodzie.

Oglądaliście Roccat vs Splyce? A może kibicujecie, którejś z tych drużyn? Piszcie śmiało!