KOSMICZNY DUCH MIXOWANIA
Zacznę trochę od końca – ten, kto wymyślił tego sympatycznego duszka, czy co to jest, ma u mnie browar. Po prostu jest zajebisty. Nie wiem, dlaczego – po prostu tak jest. To troszkę jak w Ferdydurke* – “Słowacki wielkim poetą był, więc wielbić go trzeba”. Tylko jeden mały szczegół: po kilku poziomach zaczyna nas po prosty drażnić.
Dobrze, trochę o gameplayu. Powiedziałbym, że gra jest robiona z myślą o imprezach – a świadczy o tym możliwość sterowania za pomocą Intel Real Sense**. Istnieje również możliwość sterowania dotykiem. Chyba najlepsza opcja. Tak między nami, wydanie tego jako #PcMasterRaceSteamExclusive jest strzałem w kolano. Z czołgu. Gra świetnie sprawdziłaby się na telefonach. No i zostaje nam myszka, przy której włącza się tak zwane #PadakaGaming. Jak to wygląda, zobaczcie sami!
Jedyne, co mnie boli, to powtarzalność. Na każdy Chapter mamy 6 poziomów. Co poziom, to inny mix utworu dla tego chapteru. Kolejny strzał w kolano, ale mam nadzieję, że twórcy dodadzą możliwość wrzucania własnych utworów. Chciałbym przy pomocy kosmicznych instrumentów zmixować na przykład Scootera, Chemical Brothers albo TO. Tryb freestyle, który mamy do dyspozycji, daje jakieś możliwości miksowania, ale są one za małe – przydałoby się więcej, chociażby jakieś opcje zmiany tempa oraz podstawowa automatyka.
Op! Op! Op! Opaa Gangnam Styleee!!
Słowo o grafice: jest przyjemna, chociaż natłok błyszczących wybuchów po jakimś czasie po prostu męczy. Wniosek jest prosty – konsumować w małych porcjach.
Gra ma też kilka funkcji, które mogą się przydać na imprezach rodzinnych. A mianowicie: gdy na Twoje barki spadnie obowiązek opieki nad młodszymi członkami rodziny, możesz pozbyć się ich na jakiś czas, dając im w ręce właśnie Beatbuddy. Spokój za niecałe 7€.
Ale co dostajemy w pakiecie za tą kwotę? Około 9 godzin rozgrywki. Dobra, wynik czasowy lepszy niż Battlefield 4. Ale pod uwagę wziąłem wszystkie trzy poziomy trudności. Brnąc kolejno przez kolejne mixy, miałem coraz większą ochotę zastosować magiczną kombinacje klawiszy ALT oraz F4. I to nie przez trudność, ale przez monotonie. Po prostu po dłuższym czasie machanie myszką “tam a nazot” staje się mniej atrakcyjne od obserwacji rosnącej trawy lub schnącej farby.
Można by napisać wzór matematyczny na temat Beatbuddy. Gdzie fun z gry jest odwrotnie proporcjonalny do czasu spędzonego w grze. Twórcom, trzeba pogratulować pomysłu. Jest dobry, ale zabiła go monotonia.
Plusy i minusy:
- Przeuroczy niebieski duszek...który po kilku poziomach zaczyna przeszkadzać.
- Prosta rozgrywki...która czyni ją nudną jak flaki z olejem
- Może zająć dzieciaki na kilka godzin...albo i więcej
- Dobra muzyka...której jest za mało