Jak pewnie część z Was wie, 27 na 28 maja we Wrocławiu odbyła się impreza dla graczy E-Sports Now 2017. Miałam przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu jako redaktorka How2Play. Przebywając w Hali Stulecia – tam bowiem odbywał się event – nie tylko oglądałam zmagania drużyn o Puchar Polski ESN w League, ale także szukałam inspiracji na artykuły dla Was. Jest to część pierwsza relacji, w której zamierzam się skupić na moich wrażeniach z tych dni, a także zrobić Wam małego smaka na nadchodzące artykuły!
Organizacja, sprzęt i zabawa
Nie sposób zaprzeczyć, że organizatorzy się postarali. Ta terenie eventu panował porządek, nie było nigdzie groźniejszych usterek. Byłam zachwycona strefą dla prasy, gdzie mogłam zawsze liczyć na drobny poczęstunek i coś do picia. Może to, co napiszę, nie jest zbyt profesjonalne, ale chcę szczerze podzielić się moją ekscytacją, którą czułam, gdy weszłam na teren po raz pierwszy. Ochrona skutecznie dbała, by ludzie nie wchodzili przypadkiem do stref nieprzeznaczonych dla nich, ale zarazem byli uprzejmi i nienachalni. Nie chodzi tu tylko o strefę prasową, ale też dla teren graczy czy pokój komentatorów. Na samej sali nie spostrzegłam także żadnych problemów z ludźmi. Wszyscy byli mili, każdy był skłonny do rozmów. Nawet nie tylko profesjonaliści, ale i zwykli fani, którzy mierzyli swoje siły podczas gry w LoL-a, HS, StarCrafta lub Overwatcha, mieli swoją widownie i kibiców. Nikt nikogo nie popędzał, nie trollował czy sobie nie przeszkadzał. Gracze pokazali klasę, jak na nas przystało!
Przygotowania całego wydarzenia, które trwały niemal tydzień, były niezwykle wyczerpujące. Dlatego szczególnie należy się podziw dla wszystkich ludzi opiekujących się sprzętem. Ci ludzie – tutaj pozwolę sobie zacytować z pamięci Nervariena i Disa podczas jednej z pauz podczas meczy – spali po 3-4 godziny, dbając, by każdy kabelek podpięty był na właściwe miejsce. Dzięki nim mogliśmy oglądać walkę polskich drużyn na dość wysokim poziomie. Nawet jeśli zdarzały się usterki, to w porównaniu do tych na innych imprezach tego typu, nie tylko były incydentalne, ale i organizatorzy niezwykle szybko potrafili się z nimi uporać. Więc jeszcze raz ode mnie: dziękuję za tak cudowną imprezę!
Gracze nie tylko zapoznali się z ofertą sklepów komputerowych, ale także mogli za darmo napić się Sprite’a, dowiedzieć się czegoś o dbaniu o wzrok, niejedna osoba wyszła z podaniem o konto w banku (heh… Nie żałuję!). Moją uwagę przykuło jeszcze kilka innych ciekawych stanowisk. Mogliśmy spotkać polskich cosplayerów. Ale o tym wszystkim opowiem w kolejnych częściach!
Główne danie ESN! Zwycięzca jest tylko jeden!
Nie bijcie mnie, ale muszę się do czegoś przyznać. Nie umiem grać w CS:GO. Nie rozumiem zasad, a także mam celność szturmowca ze Star Wars. Dlatego praktycznie cały weekend przesiedziałam, oglądając zmagania Pompa Team, AGO Gaming, Jasnego Gwitnu i wielu innych polskich drużyn, które tak zaciekle walczyły o Puchar Polski ESN! Teraz wyobraźcie sobie zaciesz dziewczyny, która ubóstwia najnowszego, płomienno-skrzydłego supporta, gdy w meczu finałowym wygrali AGO Gaming z Rakanem na supporcie. Oooj, duży zaciesz już był, jak Jactroll go zpickował! AGO wygrali z Pompa Team 2:1, choć zwycięstwo w pierwszej rundzie przypadło wicemistrzowi ESN. Mecze były bardzo dynamiczne i ciekawe, nie miałam serca odchodzić od żadnego z nich, zwłaszcza drugiego dnia. Choć szybko wracając tematem do Jactrolla… Wiąże się z nim historia o największym kibicu AGO Gaming, z którym rozmowa zmotywowała mnie do napisania oddzielnego artykułu o jego determinacji i zawziętości – wyczekujcie! Z całego serca gratuluję AGO, jednak event nie składał się jedynie z finału! Niewątpliwie wspominam go najlepiej przez emocje, które mu towarzyszyły, choć pochwała należy się wszystkim drużynom. Wszyscy pokazali klasę!
Co komentatorzy sądzą o zawodach?
Pewnie właśnie rozpocznę wojnę w komentarzach, ale przyznam się do drugiej rzeczy, za którą mogę zostać zlinczowana. Komentarze do meczów z soboty, które towarzyszyły nam w postaci Leo i Arquela, mnie nie wciągnęły. Słuchałam ich mimowolnie, nie potrafiłam z nich za dużo wynieść… Niewątpliwie spisali się dobrze, analizowali ruchy graczy w dobrym tempie – w końcu profesjonaliści – czasem udało się im mnie wciągnąć na dłużej… Jednak… Ej! Odłóżcie te widły! Wiem, że to internet i pokazuję moje zdanie, ale to nie powód, by mnie wrzucać na stos! EKHEM! Jednak najbardziej wciągnął mnie w klimat komentarz Norberta “Disa” Gierczaka i Damiana “Nervariena” Ziaji. Oboje potrafili rzucić ciekawym żartem, ich uwagi były celne, a także ich dyskusje choćby o banach drużyn w oczekiwaniu na mecz były w swoim rodzaju… Ciekawe. Komentarz skutecznie wprowadzał w grę i pozwalał wnieść coś ciekawego.
Udało mi się po finale przepytać niedzielnych komentatorów – jakkolwiek brzmi ten epitet – co sądzą o całym klimacie, jaki panował podczas imprezy. Wpierw udało mi się zrobić krótki wywiad z Disem, który choć się spieszył, zdążył udzielić mi odpowiedzi, porozmawiać, a także zrobić zdjęcie! W sumie najbardziej szkoda mi było, gdy straciłam go z oczu, a uświadomiłam sobie, że zapomniałam go poprosić o autograf… Za to udało mi się otrzymać go od Nerviariena! Cieszę się, pamiętając, że to pierwsza moja okazja, gdy mogłam ich spotkać <odsuwa palcem widły>. Dobra, dobra. Włączam tryb profesjonalnej redaktorki, mniej Miki, więcej H2P! Nie bijcie. Wracając do tematu, oboje bardzo chwalili całą organizację. Mówili o świetnej atmosferze, która panowała w Hali, dynamicznych i interesujących meczach polskiej sceny LoL-a (były one bowiem bardzo ofensywne), o małej ilości problemów technicznych czy przyjemnym i wyciszonym pokoju dla komentatorów. Z tym ostatnim to byłam niemal zaskoczona. Pokój bowiem znajdował się w niemal z najgłośniejszych miejsc na całej imprezie. Nie wyglądał na taki, który byłby dobrą barierą dźwiękową, a jednak. Jeszcze raz gratuluję organizatorom!
Norbert był zachwycony wyrozumiałością fanów. Choć nie miał tyle czasu dla nich, ile chciał i często się gdzieś spieszył, oni to rozumieli. Dis chwalił ludzi, którzy przybyli, za ich kulturę i zrozumienie. Wie, że wielu z nich przyszło na ESN specjalnie dla nich, dlatego chciał spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Powiem szczerze, że oboje – Dis i Nervarien – zrobili na mnie podczas rozmowy mega dobre wrażenie! Już wcześniej ich lubiłam, ale zawsze miałam taką obawę, jacy są poza ekranem. I w tym miejscu nie mam nic do zarzucenia, wręcz przeciwnie. Moja sympatia do nich, nie tylko jako streamerów, ale ludzi – wzrosła! (Oh Godness… To zabrzmiało dziwnie). Nie mogłam też się nie spytać o hejterów – czy spotkali jakichś lub czy może wśród ludzi przybyłych znalazł się jakiś typowy antyfan. Jednak tutaj pozwolę sobie zacytować: “Hejterzy są tylko w internecie”.
Na koniec kilka zdjęć robionych moim ziemniakiem!