W artykule znajdzie się trochę przekleństw, aby oddać emocje, które każdy z nas wiąże z poniższymi postaciami…

• Rengar – drogi Riocie – niezwykle doceniam, że zadałeś sobie trud stworzenia bohatera, który bez problemu omija wardy i posiada takie obrażenia, że nawet z refleksem Fakera nie mam szans się odflashować przez ścianę – a nawet jeśli to zrobię, to i tak ten skurwysyn przeflashuje się za mną i zabije mnie na jedno [Q]. Zawsze marzyłem o tym, aby budować klepsydrę na AD Carry, to niezwykły przedmiot zwiększający obrażenia mojej kochanej Vayne na niemalże każdej umiejętności. Niezwykle jestem również pocieszony faktem, że Rengar szybko się snowballuje – 1-2 zabójstwa wystarczą do tego, aby nikt z mojego teamu nie czuł się bezpiecznie na mapie. Kocham kotki! Mrau! Po reworku nie lepiej

• Teemo – nie ma nic kurwa piękniejszego jak wjebanie się w grzyba. Nie dość, że na topie posiada zasięgowy AA i dostajemy wieczny wpierdol, to jeśli doskoczymy do tego szatana, to i tak gówno z tego wyniknie – [Q] niszczy system. A wiecie, co jest najgorsze? Jego śmiech. Śni mi się on po nocach; budzę się wtedy cały zlany potem i zastanawiam się, jaki błąd popełniłem w życiu. FUCK YOU TEEMO!

Ku chwale SZATANA

• Blitzcrank – może nie ja, ale każdy z moich współtowarzyszy ma jebany magnes wszczepiony we swojego bohatera, który przyciąga jego graby. To po prostu niesamowite, że w dosłownie każdej sytuacji ktoś jest przyciągnięty i wyłapany, a takowy Blitz ma 100% skuteczności. Oczywiście bym zapomniał o najważniejszej rzeczy – jeśli natomiast posiadamy Blitza w naszym teamie, to nie potrafi on nawet złapać ślepego z odległości 2 centymetrów.

• Singed – chcesz uciekać? Masz zero szans, gdy ten odpali nowego Ghosta. Chcesz gonić? Jeszcze gorzej. Aż mnie ciarki przechodzą, gdy widzę jego wersję proxy. Skurwysyn będzie pushował, pushował, pushował, aż wjedzie pod samego Nexusa i skończy grę. Niby osłabia zazwyczaj swój team, który musi walczyć 4vs5, jednak jego presja na mapie ryje banię.

• Fizz – 45% CDR build taki fajny. To przecież normalne, że z klepsydrą niemalże nie da się go zabić przez pół teamfightu. Jednak wróćmy do fazy laningu – odpowiedzmy sobie, ile razy spaliliśmy Flasha na 6 lvl-u, gdy ten wrzuca się na nas z rybą? Setki, tysiące razy? Jego combo zdejmuje całe HP. Problem jest jeden – Flash mamy raz na 5 minut, a on [R] co 1,5 minuty albo i częściej. Bohater z 2 doskokami – great job Riot.

• Riven – my, starzy gracze, PAMIĘTAMY – ten uraz w psychice pozostał do dziś. Przez długi okres niemalże wygrywała każdy pojedynek na topie. I tu nie chodziło o skilla. Wystarczyło, że ktoś jak ostatni debil napieprzał głową w klawiaturę i rozkładał każdego na łopatki w pojedynku 1vs1. Dziś nie imponują jej obrażenia, jednak mobilność jest prawdziwą zmorą – nie da się jej dogonić lub przed nią uciec w jakikolwiek sposób.

• Master Yi – 1vs1 me, bro! 1000 prędkości ruchu i ściąganie na dwa strzały! To jest to, co kochamy! Oczywiście, to normalne, że bohater robiący największe obrażenia odpala medytację, która sprawia, że jest niemalże nieśmiertelny. Chyba przez całą historię League of Legends posiadał on multum irytujących wersji, poczynając od full AD, kończąc na Devourer tank. Obecnie trochę osłabł, jednak Riot powoli znowu zaczyna go buffować [sic!].

• Shaco – pacynka za plecy, sztylet w nerki i [Q] na twarz! Nie zapomnijmy o Ignite! 🙂 Ten uczuć, gdy masz tak dużo szans na ucieczkę, gdy jesteś gankowany. Na domiar złego, gracze Shaco zazwyczaj mainują tego bohatera i są w nim cholernie dobrzy. Posiada on 100 sposobów, aby Cię zaoutplayować. Teraz dodatkowo boli na AP

• Yasuo – wolę zbanować. To chyba bohater, który posiada jeden z najbardziej przeładowanych skillsetów. Ma dwie umiejętności [W] oraz [R], które mogą zmienić przebieg każdego teamfightu czy potyczki 1vs1. Jego [E] jest prawdziwą zmorą dla bohaterów ze skillshotami, nie wspominając o umiejętności biernej, która ratuje mu dupę.

• Zed – jak bardzo jest znienawidzony, świadczy od nim ban ratio. Nawet gdy nie był tak dobry jak obecnie, to dostawał bany na lewo i prawo za swój skillet. Niestety, jeśli trafił się ogarnięty gracz Zeda, to miało się przekichane. Nawet jeśli Ciebie nie zabił na linii, to roam posiada tak potężny, że bez problemu nałapie zabójstw w innym kącie mapy.