r.

Mionix Castor – Godny konkurent Razera?

Na sierpniowym Gamescomie Mionix zaprezentował swój najnowszy produkt, który szybko podbił serca graczy i w ciągu zaledwie miesiąca zdobył tytuł najlepszej gamingowej myszki komputerowej. Pamiętacie, o czym mowa?

W Polsce królem myszek gamingowych zdecydowanie jest tytułowy konkurent szwedzkiej firmy, czyli Razer – jednak na świecie uznaje się właśnie Mionix za lidera branży. Czy jego produkty faktycznie są tak świetne, a renoma firmy ma swoje uzasadnienie? Sprawdzimy to na przykładzie przypomnianego na początku modelu, czyli niepozornego Castora. Dlaczego niepozornego?

Oto odpowiedź:

mionix-castor-review-mouse-top

Na pierwszy rzut oka – myszka jak myszka. Wygląda na… zwykłą. Może nie na tanią, ale zdecydowanie nie powala nietypowym wyglądem czy ilością możliwych do zbindowania przycisków (co – nawiasem – od razu mnie nieco zniechęciło, bo przesiadłam się z Logitecha G600, który dawał mi kontrolę nad aż 24 dowolnymi funkcjami samym kciukiem). Nie zniechęcajcie się jednak! Ta myszka to potwór, który pożre każdego konkurenta.

 

Pierwsze wrażenie

mion1

Pierwszym, co mnie zachwyciło w myszce, było… pudełko. Niby nic specjalnego, ale zaprojektowane w bardzo przyjemny sposób – gdy je otworzycie, od razu rzucą Wam się w oczy gratulacje:

Congratulations!

You have purchased a fine piece of craftmanship.

#MionixCastor

To zapewne kwestia mojej kobiecej natury i niesamowitej podatności na wszelkie chwyty marketingowe, jednak niesamowicie mnie to urzekło (i zapewne wielu na chwilę ukoiło ból po wyczyszczeniu portfela z około 300 złotych). Ale skończmy owijanie w bawełnę – wyciągamy myszkę z pudełka!

To kolejne moje zaskoczenie – waga. Wspominałam już, że wcześniej używałam Logitecha G600 – to bardzo toporny, ciężki model, do czego jednak się przyzwyczaiłam i co zdecydowanie mi odpowiadało. Z kolei Mionix jest raczej… lekki. Przyznam, że na początku to był raczej minus – niecałe 94 gramy sprawiały, że kompletnie nie miałam na początku wyczucia, jednak z czasem przywykłam i nawet polubiłam tę cechę, bo zauważyłam, że zdecydowanie mniej męczy mi się ręka (mam dziwną manię podnoszenia myszki co jakiś czas – kij wie, dlaczego; kobiety miewają różne niezrozumiałe nawyki).

Drugą kwestią, która od razu zwróciła moją uwagę, dotyczyła tego, o czym już wspominałam – małej ilości przycisków. Poza dwoma podstawowymi i tradycyjnym kółkiem, Castor posiada bowiem tylko 3 inne. Nie ukrywam, mina mi zrzedła – jakby nie patrzeć, myszka tej klasy mogłaby ich mieć nieco więcej. Niby wszystkie można zbindować (włącznie z PPM, LPM i kółkiem), ale… no błagam – kto przypisuje PPM coś innego niż… PPM?

Przechwytywanie

Tak naprawdę zostają nam do wyboru trzy klawisze, z czego jeden służy do zmiany ilości DPI. Mamy możliwość stworzenia łącznie 5 profili, więc razem daje to 15 funkcji, ale tak naprawdę w czasie gry szybka zmiana takowych jest co najmniej niewygodna. To dla mnie zdecydowany minus – kompletnie nie widzę przeszkód, by pod kciukiem dodać jeszcze choćby te dwa kolejne klawisze.

Kilka słów o budowie

Pierwsze wrażenie jednak bywa mylne – poznajmy kilka dokładniejszych cech Castora!

Co stanowi ogromną zaletę dla typowego użytkownika – to kształt. Naprawdę, Mionix odwalił tutaj kawał świetnej roboty – nigdy nie miałam tak wygodnej myszy komputerowej. Wspominałam już o wadze, która początkowo nieco mnie zniechęciła, ale z czasem okazała się plusem. Ważne są również wymiary i pozornie nijaki, jednak przystosowany do prawej ręki kształt (ma nawet żłobienia na serdeczny i mały palec!). Podkreślam: prawej ręki. Castor to bowiem urządzenie przeznaczone dla graczy praworęcznych – twórcy projektowali je z myślą o tym, aby każda osoba mogła dowolnie je chwycić, zachowując takie samo poczucie wygody i kontroli. Po miesiącu użytkowania myszki, potwierdzam – niezależnie od tego, czy grzecznie siedzicie przy biurku w prawidłowej pozycji, której uczą Was na pierwszych zajęciach w technikum informatycznym, czy stoicie na głowie i jeździcie myszką po brzuchu, trzymając ją zębami – jest niesamowita! Dodam również, że wykonano ją z bardzo przyjemnego w dotyku materiału – czterowarstwowej gumy, która nie jest zbyt miękka, ale jednocześnie nie daje uczucia śliskości czy zimna.

my2

Na wielu zdjęciach – siłą rzeczy – zauważyć mogliście również przewód. Zwrócę uwagę na to, że zarówno przy myszce, jak i przy wtyczce USB (powlekanej złotem, które stanowi raczej fanaberię, bo jeszcze nie widziałam, żeby komuś myszka skorodowała – ale co ja tam wiem, drogie złącza zawsze są w złocie) jest on wzmocniony i zabezpieczony – w poprzednich sprzętach zawsze stanowiło to moją piętę achillesową, notorycznie uszkadzałam przewód nieostrożnym zaginaniem w tych miejscach (ach, kobiety i technologia), a tu mam pewność, że po pół roku intensywnych podróży, czyli zwijania i rozwijania (dwumetrowego!) kabla, nie będzie on wymagał wymiany – tym bardziej, że jest wzmocniony PVC.

Skończmy jednak te oklepane bzdury i zajmijmy się tym, co liczy się najbardziej – czyli wnętrzem!

 

Co w środku?

mion3

Sercem naszego (a przynajmniej mojego) kochanego Castora jest 32-bitowy procesor ARM o taktowaniu 32 Mhz. Dla porównania powiem, że kalkulator NASA, Texas Instruments TI-93, miał procek tylko 6 MHz. Mogę więc powiedzieć, że moja myszka jest lepsza niż kalkulator NASA 😉 (Oczywiście pomijamy fakt, że używano go w latach dziewięćdziesiątych, normalni ludzie i tak nie będą wiedzieć, o co chodzi).

Jednak tak na poważnie – tym, co jest dla nas najważniejsze, to sensor optyczny. Powiedzmy sobie szczerze – 10 000 DPI to dużo. Bardzo dużo. Poza tym – możecie ustalić trzy wartości, między którymi będziecie szybko przeskakiwać, używając jednego przycisku (domyślnie jest to ten nad kółkiem). Przyznam, że jak już raz doszłam do tej maksymalnej wartości, to nawet przez myśl mi nie przeszło, aby cokolwiek zmieniać.

Natomiast niczym nowym Mionix nie zaskoczył w kwestii prędkości śledzenia – wynosi ona 5,45 m/s, czyli tyle, ile już w poprzednich modelach, co z kolei nie jest wysoką wartością, porównując ze słynnym Logitechem G402, u którego wynosi ona aż 12. Jednak tak na dobrą sprawę – przeciętny gracz nie potrzebuje tych 12, nawet te 5 to już dużo. Czy profesjonalnemu będzie to robić różnicę? Myślę, że dopiero wtedy, gdy zmienią wspomniany Hyperion Fury na Castora.

Pisałam również, że możemy ustawić 5 profili przypisanych funkcji do przycisków – opcji personalizacji jest oczywiście więcej, do czego jeszcze wrócę, jednak w tym momencie chcę zaznaczyć, że Castor posiada wbudowaną pamięć wewnętrzną 128 kb – nie brzmi imponująco, jednak pamiętajmy, że jest to tylko myszka komputerowa i ta wartość spokojnie wystarcza, aby móc dostosować do własnych fanaberii wszelkie jej atrybuty, odłączyć od jednego komputera, podłączyć do innego i grać na tych samych ustawieniach bez konieczności ich ponownego ustawiania.

 

Tęczowy Mionix

mionmin

Nie, nie chodzi tu o relacje rodzaju Ez-Taric.

Żeby nie było – mowa tu o kochanych przez wszystkich bronzów (i nie tylko) LED-ach! Mamy nawet 16,8 mln opcji kolorystycznych w dwóch miejscach – przy kółku i logo firmy. Ponadto, nasze światełka mogą pulsować, migać, oddychać, zmieniać się nawzajem i oczywiście występować w klasycznej, statycznej formie. Co prawda, zwracam na design myszki raczej małą uwagę (dla mnie ma ona przede wszystkim działać, a wszelkie dodatki, które i tak zasłonię ręką, są raczej zbędne), jednak wiem, że niektóre osoby lubią tego rodzaju gadżety – które w tym przypadku są naprawdę estetyczne, nie przeszkadzają (zwłaszcza wieczorem – LED-y nie zamieniają się w latarnię morską, gdy zgasimy światło) i działają zdecydowanie bez zarzutu.

I co ważne – prawie 17 milionów możliwości, a ustawienie ich wymaga kilku łatwych kliknięć!

pers1

 

Mój i tylko mój Castor

Jedno jest pewne – drugiej takiej myszki nie będzie miał nikt z Was. I zupełnie nie chodzi o to, że źle Wam życzę! Mam tu na myśli niesamowite możliwości personalizacji, o której częściowo już wspominałam – ile osób, tyle Castorów. Wszystko odbywa się przy użyciu przyjemnego oprogramowania o niezbyt artystycznej nazwie CASTOR Software, ale przecież nie o artyzm tu chodzi (no, tylko nie mówcie tego temu, kto robił te LED-y). Poza klasycznym ustawieniem funkcji przycisków i kolorów LED-ów, możemy dostosować wiele innych cech do własnych wymagań, między innymi:

  • kwestie związane z szybkością reakcji etc.

pers2

  • szeroko rozumiane ustawienia sensora

pers3

Pozwala to na całkowite dostosowanie myszki do tego, aby nie tylko w pełni oddać nasz potencjał w grach, ale po prostu możliwie najbardziej ułatwić codzienną pracę przy komputerze.

 

Tl;dr

Choć pojawiło się wiele zdjęć, tekst potrafi przytłoczyć (choć gwarantuję, że to i tak nie wszystko, co mogłabym powiedzieć o Castorze) – dlatego podsumujmy to, co znalazło się wyżej.

Zalety myszki:

  • ergonomiczny, wygodny kształt
  • dobrze zabezpieczony przewód
  • świetny sensor optyczny
  • pamięć wewnętrzna (nie chodzi o jej wielkość, ale sam fakt istnienia takowej)
  • LED-y – ogromne możliwości personalizacji + to, że nie są drugim żyrandolem w pokoju
  • pozostałe opcje związane z personalizacją (praktycznie wszystko możemy dostosować do siebie).

Wady:

  • osoby leworęczne? przykro mi, takie gadżety nie dla Was
  • cena – raczej typowa dla myszki tej klasy, jednak nadal wysoka (co wynika również z raczej niewielkiej konkurencji w Polsce – pierwszy dystrybutor pojawił się dopiero kilka miesięcy temu)
  • mała ilość przycisków do zbindowania.

Zatem podsumowując – jeśli nie przeszkadza Wam kwestia przycisków, naprawdę warto rozważyć tę myszkę jako nowy sprzęt gamingowy. Jest naprawdę wygodna, ale i dobra technicznie – sprawdzi się zarówno w grach (i nie chodzi tu tylko o LoL-a czy RPG-i – w FPS-ach również świetnie sobie radzi!), jak i w codziennym użytkowaniu. W końcu dla byle myszki nie kupowałabym pierwszy raz w życiu podkładki 😉