r.

Podsumowanie pierwszej kolejki europejskiego LCS’u (Tydzień 6)

Czwartek to pierwszy dzień europejskiego LCS'u. To już 6 tydzień z letnim splitem. Zobacz wyniki oraz opis meczów!

Rozkład dnia

W pierwszej kolejce 6 tygodnia zmierzyli się:

  • Gambit Gaming – Copenhagen Wolves
  • ROCCAT – SK Gaming
  • Giants Gaming – Fnatic
  • Unicorns of Love – Origen (mecz tygodnia!)
  • Elements – H2K

Gambit Gaming – Copenhagen Wolves

Mecz dość nietypowy, CW mimo większej ilości zniszczonych obiektów nie mogło wypracować wystarczającej przewagi, by poradzić sobie z Gambitem. W CW zagrało 2 nowych graczy – Lenny na topie i je suis kaas (czyli: jestem serem) na supporcie. Przez to, że organizacja nie zgłosiła Riotowi zmiany graczy odpowiednio wcześnie, zostali pozbawieni dwóch banów. Nowi niezbyt dobrze sobie poradzili. W tyle był zwłaszcza Lenny. Na końcu gry miał tylko 138 CS, a Cabochard aż 336. Rzadko widzi się tak ogromny deficyt. Warto też dodać, że od tygodnia w duńskiej drużynie gra ex-mistrz Europy – Shook. O przyczynach takiej sytuacji i nagłych zmian w CW wspomnieliśmy tutaj: [klik!]. Gra toczyła się spokojnie, trwała niespełna 35 minut. Zobaczyliśmy 18 zabójstw. Picki obu drużyn nie odbiegały od obecnej mety. Zwyciężył Gambit Gaming (no nareszcie!).

Moim zdaniem MVP meczu został Forg1ven.

UOL-OG

ROCCAT – SK Gaming

Cholerny rollercoaster… Mecz do 20 minuty był nudny jak flaki z olejem. Laning trwał bardzo długo. Do 20 minuty zobaczyliśmy tylko jednego (1!) killa. Ale później to się zaczęło… Oba zespoły dosłownie pływały w swojej krwi, zabijali się non stop, ale żadna z drużyn nie mogła zniszczyć wrogiego Nexusa. Dziwi mnie fakt, że SK, mimo tego, że zgarnęli 5 smoków i 3 barony, nie byli w stanie wygrać meczu. Ostatnie teamfighty wyglądały jak przeciąganie liny z jednej na drugą stronę. Ostateczny cios wyprowadził nukeduck, którego muszę zacząć obserwować, bo nigdy nie widziałem, by grał tak dobrze. W końcowej walce zabił 4 przeciwników i skończył mecz z jedną śmiercią na koncie. Mimo sporej przewagi SK w złocie, ROCCAT ostatecznie wygrało ten długi (trwający prawie 54 minuty) mecz. Picki również nie były zaskakujące, moooże dziwić tylko wracająca powoli do mety Tristana. Reszta – wszystko stricte pod metę (niemożliwe!)

MVP spotkania – zdecydowanie nukeduck.

 

UOL-OG

Giants Gaming – Fnatic

Cóż, można w tym przypadku mówić o dwóch meczach. Początkowo Giants wzięło na topa Nocturne’a przez przypadek. Od razu zgłosili to w odpowiednie miejsce, jednakże nikt nie zaproponował im rozpoczęcia meczu od nowa, chociaż taka właśnie jest procedura. Toczył się więc przez 20 minut, prowadziło Fnatic, a nagle gra została spauzowana. Po dość długim czekaniu unieważniono rozgrywkę, a drużyny wróciły do fazy banowania i wybierania. Mecz przez długi czas był zaskakująco wyrównany, a nawet Giants wyrobili sobie przewagę nad do tej pory niepokonaną drużyną.

Drogi pamiętniku, dziś zobaczyłam banery w bazie Fnatic…

Po raz pierwszy Fnatic znalazło się w tak złej sytuacji, że przy nexusie stała tylko jedna wieża. Wszystko wydawało się zasługą Pepiinero, midlanera Giants Gaming.  Grał Ezrealem ze smitem, o którym więcej możecie przeczytać na naszej stronie: [klik!]. Fnatic, do tej pory z wynikiem 10-0, nareszcie wydawało się możliwe do pokonania. Dawid zagroził Goliatowi…

Cóż, szybko przyszło, szybko poszło. Sytuacja zmieniła się diametralnie po walce przy baronie około 37 minuty. Całą grę ukradł Rekkles, który poprzez niesamowite pozycjonowanie się, nietypową dla siebie agresję oraz imponującą znajomość mechaniki Kalisty, praktycznie wygrał dla Fnatic ten mecz. 11-0, wciąż niepokonani, może tylko wyglądają na śmiertelników, ponieważ zdarzyło im się popełnić więcej błędów niż zazwyczaj.

MVP meczu to dla mnie PePiiNeRo, którego niesamowity występ sprawił, że FNC było bliższe przegranej niż kiedykolwiek wcześniej tego lata. Chociaż wyrazy uszanowania dla Rekklesa- piękny popis umiejętności z jego strony!

FNC-GIA

Origen – Unicorns of Love

Nazwanie tego zestawienia Meczem Tygodnia było grubą przesadą. Mecz nie był wybitnie ciekawy, do 25 minuty to Origen miało sporą przewagę. Zdobyło 4 smoki i prowadziło w złocie. Po 30 minucie coś pękło i po 3 próbach UOL zgarnął Baron Buffa. To wtedy przejęli pełną kontrolę. Do samego końca stali pod bazą przeciwników i już w 35 minucie było widać, kto wygra…  obyło się bez fajerwerków. Od tej pory zaczęło się przeciąganie meczu. Trwał aż 50 minut. Jeśli ktoś chce oglądać powtórkę, to nie polecam.

MVP Meczu zdecydowanie Hyllisang – świetnie skontrował 2 power-picki ze strony Origen (Jayce i Alistar). Ładny performance na Braumie, ode mnie wielki plus i czekam na więcej.

 

UOL-OG

Elements – H2K

H2K weszło w ten mecz po ciężkim tygodniu 5, który skończyli z wynikiem 0-2. Było to bardzo mocno widoczne w dzisiejszym meczu. Drużyna, która słynie ze zgrania, tym razem była dość kiepsko skoordynowana, jakby przestraszona na początku. Kompozycja ich drużyny skupiała się przede wszystkim na ochronie Hjarnana (Jinx). Elements koncentrowało się bardziej na skalowaniu do późnych faz gry, jednak taki plan wymaga dobrej komunikacji i synchronizacji, których tu Elements wyraźnie zabrakło. Nie mogli też dosięgnąć hyper-carry swoich przeciwników. Ostatecznie, kiedy H2K wyczuło swoją przewagę, podjęli kilka odważniejszych decyzji, pokazali swoją prawdziwą twarz drużyny z drugiego miejsca, po czym zamknęli grę. W przyszłości spodziewam się od nich jednak trochę więcej.

MVP był dla mnie kaSing, jak zwykle wzbudził mój podziw. Jeden z najlepszych europejskich supportów… by far.

Untitled

Źródło Grafik: Reddit